44.7

439 31 3
                                    

Ty 

Podczas kiedy Shawn poszedł się umyć, ja zaczęłam się zastanawiać co jest pomiędzy nami. Niby jesteśmy jakoś blisko, jako bliscy znajomi? Przyjaciele? Ale zaczęłam się zastanawiać czy on coś do mnie czuje, i w tym momencie dostałam SMS-a zgadnijcie od kogo. Tak, od Thomasa. 

Od: Thomas

Za dwa dni jedziemy na casting do Juiliardu, musisz się przygotować oraz kupić potrzebne dla siebie rzeczy, oraz pożegnać się ze znajomymi, czy rodziną. Miłej nocy. 

I co ja teraz powiem Shawnowi? Jak mu to wytłumaczę? Spróbuje rano. Teraz układam się wygodnie na łóżku, kładąc się na boku. Po chwili słyszę ciężkie kroki na schodach. Materac ugina się pod wpływem jego ciężaru, uśmiecham się z myślą że Shawn kładzie się koło mnie. Przeplata swoją rękę przez moją talię po czym przyciąga mnie do swojego torsu i szepcze ciche "przepraszam" po czym całuje mnie we włosy. Ja w odpowiedzi szepcze mu "nic się nie stało". Dalej przez dłuższą chwilę się nie odzywa ale słyszę że oddycha głęboko po czym przysuwa się do mnie jeszcze bardziej i zasypia. 

***********

Następnego dnia budzę się poprzez promienie słoneczne które dostały się do mojego pokoju, nie zasłoniłam wczoraj rolet. Poleżałam chwilę jeszcze w łóżku po czym zaczęłam przecierać oczy rękami, podnosząc się do pozycji siedzącej, spostrzegłam że Shawna nie ma obok mnie. Gdzie ona się podziewa? Wychodząc z pokoju poczułam zapach świeżo parzonej kawy. Shawn. Schodząc ze schodów i stając w progu kuchni osłupiałam. Shawn stał w samych dresach nisko opuszczonych i tańczy do radiowych piosenek i przewracając coś na patelni. Po cichu weszłam do kuchni, po czym pacnęłam go w ramię z otwartej dłoni. Jak oparzony odskoczył od kuchenki po czym odwraca się do mnie a ja zanoszę się głośnym śmiechem. Założył ręce na biodra po czym zgromił mnie wzrokiem i odwrócił się kontynuując robienie śniadanie. Ja po opanowaniu napadu śmiechu, podchodzę pod stół narożny i siadam na wysokim, barowym krześle. Shawn po upływie chwili podał mi śniadanie, które było o dziwo dobre. Za tym coś musiało się kryć. Jak skończyliśmy jeść śniadanie, miałam rację. Shawn zaczął mnie przepraszać za wczoraj. Ja mu powiedziałam że nic się nie stało po czym wstałam, podeszłam do niego i przytuliłam. 

- Shawn, naprawdę nie musisz mnie przepraszać. Ja rozumiem, byłeś pod w pływem alkoholu i robiłeś różne głupstwa. 

- T/I, ja cię bardzo przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie chciałem tego zrobić. Bardzo cię jeszcze raz przepraszam.- zaczął trząść głową i panikować. Wiedziałam, że jak się gwałtownie obróci może sobie złamać żebra. Może mu pęknąć opaska uciskowa, wtedy już musiałby jechać do szpitala, po raz kolejny a dopiero co z niego wyszedł ponad tydzień temu. Złapałam jego twarz w dłonie, i chciałam żeby na mnie spojrzał. W jego oczach dostrzegłam łzy. To już nie były te same ognie tańczące w jego pięknych czekoladowych oczach. Tylko smutne, załzawione brązowe oczy.

- Shawn, spójrz na mnie.- powiedziałam łamiącym się głosem, on podniósł wzrok na mnie i spojrzał mi w oczy, teraz już nie wytrzymał i łzy zaczęły lecieć mu po policzkach. Szybko starłam je kciukami i zaczęłam mówić dalej.- Nic się takiego nie stało, nie płacz, nie masz powodu do płaczu, proszę.- teraz to mnie oczy się zaszkliły.

Shawn dalej milczał a ja musiałam mu powiedzieć że wyjeżdżam. Nie chciałam tego robić, ale musiałam jeżeli chciałam się dostać na Juiliard. Lecz wiedziałam, że to go złamie. 

- Shawn, ja muszę ci coś powiedzieć, tylko proszę, cię nie wpadaj w panikę. J-ja.. Shawn ja wyjeżdżam.-powiedziałam na jednym wdechu, opuszczając ręce wzdłuż ciała. 

- C-co? Jak to wyjeżdżasz? Kiedy?

- Moja rekrutacja się przesunęła, szybciej. Muszę jechać do Nowego Jorku już jutro rano.

- T/I, nie możesz mnie zostawić, nie teraz. Nie teraz kiedy cię potrzebuje.- on już nie płakał, nie łamał mu się już głos. Teraz już w prawdzie krzyczał.- I pewnie ten frajer jedzie z tobą. 

- Shawn, dobrze wiesz, że on też chce się tam dostać, i tak, jedzie ze mną.- teraz i ja podniosłam głos.- Wiesz jakie to jest dla mnie ważne! 

Zaczęliśmy na siebie krzyczeć a mnie nagle oświeciło, Shawnowi może się coś stać, a taka duża ilość stresu źle na niego działa. 

- Shawn, w tej chwili się uspokój! Może ci się coś sta..- nie było mi dane dokończyć, ponieważ Shawn zaczął ciężej oddychać i łapać się za żebra, mimo że moją pasją był taniec to sama też byłam chora i wiedziałam więcej niż wszyscy lekarze razem wzięci.- Shawn posłuchaj mnie teraz, musisz usiąść i oprzeć się o ten fotel- wskazuje na fotel przed nami, Shawn posłusznie przeciąga się na drugi koniec salonu i robi dokładnie to co do niego mówię..

Po zakończonej "akcji" pomagam mu wstać i podaje mu szklankę wody.

- Dziękuje, znowu uratowałaś mi życie.- uśmiecha się lekko do mnie.

- Nie ma za co, przecież nie przeszłabym obok ciebie obojętnie, zważając na to że dalej jesteśmy u mnie w domu a jest już.. Czwarta po południu. 

- Jeszcze raz dziękuję.- szepczę tak, że ledwo go słyszę po czym podchodzi do mnie i wpija się w moje wargi. Nie spodziewałam się tego, ale mimo to oddaje jego pocałunek. Po kilku minutach odrywamy się (a/n: brakuje mi chłopaka, tak?!) od siebie ciężko dysząc, a ja uświadamiam sobie że tak nie powinniśmy bo przecież ja jutro rano wyjeżdżam.

- Shawn, my nie możemy..- mówię patrząc mu w oczy. 

- Dlaczego nie chcesz spróbować?

- Ponieważ jutro wyjeżdżam? Pomyślałeś jak to będzie? Ja będę w Nowym Jorku a ty tutaj w Toronto, związki na odległość nie istnieją. Ja się zgodzę z tobą być, potem wyjadę i oboje będziemy cierpieć. A ja na to nie pozwolę, nie pozwolę żebyś cierpiał.- mówię biorąc jego twarz w dłonie zmuszając go, aby spojrzał mi w oczy. 

Shawn Mendes ImaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz