12.

1.6K 114 19
                                    

- Mercy, dziecko, gdzie ty się podziewałaś? - było pierwszym co usłyszałam od pani Caroline. 

- Niall pani nie powiedział? - spytałam. 

- Pan Horan nic nie chciał mi powiedzieć - odpowiedziała. - Wejdź -dodała i otworzyła szerzej drzwi. 

- Przyjechałam po resztę swoich rzeczy - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. - Pójdę się spakować - dodałam. 

- Rozstajecie się? - spytała. 

- Niestety - powiedziałam. Pani Caroline przytuliła mnie, a ja zamknęłam na chwilę oczy. 

Potrzebowałam tego. 

Odsunęłam się od kobiety i uśmiechnęłam się w jej kierunku. 

- Będzie mi pani brakować.

- Jeszcze wszystko się ułoży, zobaczysz - uśmiechnęła się szeroko. Po chwili znikła w salonie, a ja weszłam na górę, do jego sypialni. Zdziwiłam się. gdy zobaczyłam, że drzwi balkonowe są otwarte. 

Niall nie był w pracy? 

Podeszłam bliżej i zobaczyłam blondyna na balkonie. Chciałam się wycofać i wrócić później, ale zamiast tego odezwałam się. 

- Niall? - mężczyzna odwrócił głowę i spojrzał na mnie. 

- Mercy, co ty tu robisz? - spytał i odwrócił się w moją stronę. 

- Przyjechałam po resztę swoich rzeczy - uśmiechnęłam się smutno. 

- Okej - odparł. Przytaknęłam głową i odwróciłam się. Ruszyłam w stronę garderoby, lecz on mnie zatrzymał. - Mercy? 

- Tak? - spytałam i odwróciłam się w jego stronę. Był już w pokoju. Patrzył na mnie ze smutkiem w oczach i rozczarowaniem wymalowanym na twarzy. 

- Jak...Mogę wiedzieć jak on ma na imię? - spytał. 

- James, ma na imię James. 

***

- Mercy, czy ciebie do reszty pogięło? - spytał James.

- A co mu miałam powiedzieć? 

- Może prawdę? 

- Wiesz, że nie mogę - odparłam łamiącym się głosem. - Nie zniosę tego widoku. 

- Mercy- 

- Nie James, nie powiem mu tego. Nie namówisz mnie do cholery. 

- Prędzej czy później się dowie. 

- Wolę, żeby dowiedział się później - powiedziałam. 

- To nie jest rozwiązanie problemu! - krzyknął, gdy chciałam wejść do sypialni. 

- Wolę, żeby mnie nienawidził - spojrzałam na niego ze łzami w oczach. 

- Mercy, to nie jest głupia zabawa. To jest poważne, do cholery!

- Dlaczego tak bardzo chcesz, żeby się dowiedział?! 

- Bo jest twoim mężem! - krzyknął. - Powinien wiedzieć - dodał już spokojniej. 

- Nie, nie powinien - szepnęłam i weszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Byłam bezsilna. A co najgorsze, byłam sama. Może James ma rację? Nie, nie ma. Nie powiem tego Niall'owi. Złamie mu to serce, a mnie złamie już kompletnie. Wolę, żeby blondyn mnie nienawidził. To jest najlepsze rozwiązanie. 

***

Mój tydzień wolnego minął bardzo wolno i bardzo nudnie. Nie robiłam nic po za siedzeniem przed telewizorem lub spaniem. Louis zabrał wszystkie moje papiery jak i służbowego laptopa, żebym przypadkiem nie pracowała w domu. Ale w końcu mogłam wrócić do pracy! Wyszłam z windy i od razu uśmiechnęłam się do Maggie. 

- Dzień dobry pani Horan - uśmiechnęła się, a mój uśmiech trochę się pomniejszył. 

- Dzień dobry Maggie, mój brat u siebie? - spytałam, a ona przytaknęła głową. Poprosiłam ją o kawę do mojego gabinetu, po czym skierowałam się do biura mojego brata. Zapukałam w ogromne drzwi i po pozwoleniu weszłam do środka. - Witaj najukochańszy bracie - uśmiechnęłam się szeroko. 

- Co ty robisz? - spytał i zmarszczył brwi. 

- Mój urlop się skończył - powiedziałam i zamknęłam drzwi, po czym podeszłam do biurka i usiadłam na krześle. 

- Mers-

- Nic mi nie będzie - przerwałam mu. - A gdyby coś się działo, od razu do ciebie przyjdę, obiecuję - dodałam. 

- Jak z Niall'em? - spytał zmieniając temat. 

- Rozprawa jest już w piątek- odpowiedziałam.

- Powiedziałaś mu? 

- Oczywiście, że nie. Wolę jak mnie nienawidzi - odparłam. - Muszę iść, papiery czekają - powiedziałam po chwili i uśmiechnęłam się. Wstałam z krzesła i ruszyłam do wyjścia. Wyszłam na korytarz i od razu ruszyłam do swojego biura. Po chwili siedziałam już na krześle i patrzyłam na stertę papierów przede mną. 

Powodzenia Mers. 

XXXX

Na wstępie chciałam ogromnie wam podziękować. Wiele czytelników opuściło mnie, gdy nie dodawałam rozdziałów. Nie jestem zła, rozumiem ich. Czekali, a ja nic nie dodawałam. Ale dziękuję tym wytrwałym, którzy czekali wytrwale i dalej chętnie czytają moje książki. Jesteście najlepsi! 

Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba :) 

Marcelina x 

Lawyer 3||n.h. ✔Where stories live. Discover now