07.

1.8K 119 33
                                    

- Znalazłam ci nową sekretarkę - uśmiechnęłam się szeroko. 

- Kogo? - blondyn podniósł brew do góry i wyprostował się na krześle. 

- Maddie, wejdź - odwróciłam się w stronę dziewczyny. - Niall, poznaj Maddie, Maddie to jest mój mąż Niall - uśmiechnęłam się. Blondyn wstał z krzesła i podszedł do dziewczyny. 

- Niall Horan - wyciągnął do niej dłoń. 

- Maddie Smith - uścisnęła dłoń mojego męża. 

- Usiądźmy, przejrzę twoje CV i porozmawiamy - powiedział blondyn i gestem ręki zaprosił Maddie by usiadła na krześle. - Mercy, mogłabyś znaleźć Kate? 

- Mam ją zwolnić? - spytałam uśmiechnięta, a blondyn wywrócił oczami. 

- Nie, poproś ją o kawę - zaśmiał się. 

- Ugh, okej - powiedziałam i odwróciłam się. Wyszłam na korytarz i zaczęłam szukać tej wywłoki. Kiedy w końcu zobaczyłam brązową czuprynę, ruszyłam w jej kierunku. Rozmawiała z kobietą, która przyczepiła się do mnie, gdy przyszłam do Niall'a wczoraj. 

- Dlaczego on musi mieć żonę? - usłyszałam i przystanęłam. Ani jedna ani druga mnie nie zauważyła. 

- Widziałaś jak ona wygląda? - spytała blondynka, a ja skrzyżowałam ręce na piersi. 

- Ona kompletnie na niego nie zasługuję - powiedziała. - Ciekawe jaki jest w łóżku. 

- Trzeba było zapytać, to bym ci odpowiedziała - odezwałam się. Obie zwróciły na mnie uwagę, a blondynka wydawała się być przestraszona moim widokiem. - Może przestaniesz wtrącać się w życie prywatne mojego męża i dla swojego dobra zrobiłabyś mu kawę - uśmiechnęłam się fałszywie. - Miłego dnia - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku gabinetu Niall'a. Weszłam do środka i od razu skierowałam się w stronę kanapy. Usiadłam na niej, a mój mąż dalej rozmawiał z Maddie. Usłyszałam pukanie do drzwi i uśmiechnęłam się pod nosem. Do środka weszła Maddie z kawą. Przystanęła na widok Maddie, po czym podeszła do biurka i postawiła przed Niall'em filiżankę. 

- Kate, przyjdź do mnie za dziesięć minut - powiedział Niall, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Dziewczyna przytaknęła i wyszła z gabinetu. 

Dziesięć minut później Maddie opuściła gabinet, a do środka weszła Kate. Stanęła przed biurkiem ze złączonymi dłońmi i spuszczoną głową. 

Jaka potulna. 

- Usiądź Kate - poprosił Niall. Brunetka usiadła na krześle, nerwowo bawiąc się palcami. 

- O co chodzi Panie Horan? - spytała. - Zrobiłam coś nie tak? 

- Nie, oczywiście, że nie - zaprzeczył szybko, a ja podniosłam brew do góry. - Po prostu musimy się pożegnać. 

- Zwalnia mnie Pan? - spytała zdziwiona. 

- Przykro mi Kate - powiedział. 

- Ale...mówił Pan, że mam umowę na stałe - była bliska płaczu. 

Spierdalaj? 

- Dostaniesz wypłatę za kolejne trzy miesiące i dobrą opinie do swoich dokumentów, na pewno znajdziesz szybko jakąś pracę. 

- Rozumiem - powiedziała. - To wszystko? - spytała.

- Jeszcze mam prośbę - zaczął Niall. - Gdybyś do końca tego tygodnia zabrała swoje rzeczy z biura. 

- Dobrze - powiedziała i wstała. - Do widzenia - odwróciła się i posłała mi zabójcze spojrzenie. Brunetka wyszła z biura, a ja szybko wstałam z kanapy. Podbiegłam do blondyna i usiadłam na jego kolanach. Przytuliłam go mocno, a on się zaśmiał. 

- Znasz Maddie prawda? - spytał, a ja odsunęłam się od niego z uśmiechem.

- Chodziłyśmy razem do podstawówki w Doncaster - powiedziałam. - Mam pewność, że nie będzie się do ciebie przystawiać, bo ma męża i trojkę dzieci - uśmiechnęłam się. 

- Czyli chodziło tylko o to? 

- Po części - powiedziałam. 

- Jesteś niemożliwa - zaśmiał się. 

- Ale i tak mnie kochasz. 

- Najmocniej na świecie - powiedział i pocałował mnie delikatnie. 

Chciałabym ci powiedzieć. 

***

Wieczorem siedziałam razem z Niall'em przed telewizorem i oglądaliśmy mecz. Cały czas dokuczałam blondynowi, ponieważ jego Irlandia przegrywała z moją Anglią już 2:0. Niall siedział oburzony, a ja chichotałam pod nosem. 

- Twoi to cieniasy - powiedziałam, a blondyn wziął garść popcornu i rzucił nią we mnie. Zrobiłam oburzoną minę, po czym sama rzuciłam w niego popcornem. - Idiota - mruknęłam z uśmiechem. Mecz się skończył, a ja triumfowałam. - Cieniasy, cieniasy! - zaśmiałam się. Niall wstał szybko z kanapy i przerzuciłam mnie przez swoje ramię. 

- Zobaczysz, czy Irlandczycy to tacy cieniasy - powiedział, a ja zaśmiałam się głośno. 

- Nieważne co zrobisz i tak będziesz cieniasem - powiedziałam, po czym zostałam rzucona na łóżko, a Niall zawisnął nade mną. 

- Uważasz, że jestem cieniasem? - podniósł brew do góry. 

- Tak - odpowiedziałam. I to był błąd. Niall usiadł na moich biodrach, po czym zaczął mnie łaskotać. To była dla mnie największa tortura. - Niall przestań! 

- Nadal jestem cieniasem? 

- Nie! - krzyknęłam, a blondyn zaprzestał swoich ruchów. Szybko zrzuciłam go z siebie i wybiegłam z sypialni. - Cienias! - krzyknęłam, gdy byłam przy schodach. Zbiegłam na dół i wbiegłam do salonu, gdzie się schowałam. Zasłoniłam dłonią usta, żeby nie słyszał mojego szybkiego oddechu. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam brew do góry, bo kto o tej godzinie przychodzi w gości. Weszłam do korytarza i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się znienawidzona przeze mnie osoba. 

- Witaj Mercy - uśmiechnęła się. 

- Jasmine. 

XXXX

Wiem, że dawno mnie tu nie i było i przepraszam, ale mam strasznie dużo nauki i czasami sama nie wyrabiam z uczeniem się a co dopiero z pisaniem jakiegokolwiek rozdziału. Ciekawe czy ktokolwiek jeszcze tu jest. Przepraszam tych, których tak strasznie zawiodłam. 

Marcelina x 

Lawyer 3||n.h. ✔Where stories live. Discover now