02.

2.3K 149 20
                                    

Wróciłam do domu jeszcze przed Niall'em. Nie chciałam by zadawał pytania, na które musiałabym skłamać. 

A cholernie tego nie chcę. 

Weszłam do kuchni, gdzie krzątała się Pani Caroline. Gdy mnie zauważyła od razu się uśmiechnęła i po chwili podała mi talerz ze spaghetti. 

- Jedz dziecko, ostatnio wyglądasz marnie - powiedziała. To prawda, ostatnio schudłam, ale to przez stres, który towarzyszy mi w pracy oraz okłamywanie mojego męża. Te ostatnie zdania przyprawiały mnie o ból. Naprawdę nie chciałam tego robić, ale...musiałam. Gdy  byłam w połowie mojego obiadu usłyszałam głos blondyna, a po chwili pojawił się w kuchni. Uśmiechnął się i cmoknął mnie w skroń, po czym przywitał się z Panią Caroline. Nasza gosposia nałożyła na talerz porcję spaghetti i podała ją Niall'owi. Powiedział, że zaraz wróci, tylko pójdzie się przebrać. - Mercy, wszystko w porządku? - spytała.

- Tak - wymusiłam uśmiech. Kobieta uśmiechnęła się lekko i wróciła do sprzątania kuchni. Blondyn pojawił się w kuchni i usiadł obok mnie od razu zaczynając jeść obiad. 

- Jak minął dzień? - spytał, gdy Pani Caroline wyszła. 

- Dobrze, spotkałam się z Eleanor - powiedziałam i zeskoczyłam ze stołka. - A jak w pracy? - spytałam i podeszłam do zmywarki, do której wsadziłam  brudny talerz. 

- Nudno, miałem tylko jedno spotkanie - powiedział i skończył jeść. Odebrałam od niego talerz i wsadziłam go do zmywarki. Razem poszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać telewizję. Nie mogłam się skupić na niczym. Męczyło mnie to wszystko.

***

- Co to? - spytał blondyn, gdy odkładałam pudełko z tabletkami. 

- Witaminy - uśmiechnęłam się. Blondyn jedynie wzruszył ramionami i położył się na łóżku. Połknęłam żółtą tabletkę i położyłam się obok blondyna. Przybliżył się do mnie i objął mnie ramionami w talii. Zaczął całować mnie po szyi, a jego dłonie zaczęły wkradać się pod moją koszulkę. - Niall...nie - powiedziała, gdy zaczął zdejmować ze mnie koszulkę. 

- Dlaczego? - spytał i zmarszczył brwi. 

- Nie mam ochoty - mruknęłam. 

- Ostatnio w ogóle nie masz ochoty - sapnął i położył się obok, odwracając się do mnie plecami. 

Przepraszam. 

***

Następnego dnia Niall chodził obrażony. Z samego rana powiedział mi, że nie ma ochoty na śniadanie i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Zrobiło mi się przykro, bo zrobiłam jego ulubione naleśniki. Schowałam je do lodówki i ja również wyszłam z domu, ponieważ musiałam iść do pracy. Wsiadłam do samochodu i wyjechałam z posesji. Ruszyłam ulicami Londynu w dobrze znane mi miejsce. Zaparkowałam pod firmą mojego brata, w której pracuję. Wysiadłam z samochodu i zamknęłam go. Weszłam do środka i przywitałam się z Ashley. Weszłam do windy i nacisnęłam odpowiedni guzik. Winda otworzyła się na moim piętrze i od razu z niej wysiadłam. Ruszyłam w kierunku mojego gabinetu, który no cóż, mieścił się obok gabinetu Louis'a, więc zaraz mogłam się go u mnie spodziewać. I nie myliłam się. Jeszcze dobrze nie usiadłam na fotelu, a brunet już był w moim gabinecie z kawą. 

- Dzięki - uśmiechnęłam się i odebrałam od niego papierowy kubek. Usiadł na krześle na przeciwko i upił łyk kawy. 

- Dzisiaj mamy spotkanie, więc bądź gotowa - powiedział, a ja przytaknęłam głową. 

Tak, byłam zastępcą prezesa, choć wcale się na to nie pisałam. 

- Nie będę zajmował ci czasu, mam do podpisania papiery, a najpierw muszę je przeczytać - powiedział i uśmiechnął się w moja stronę. 

- Nie zrobię tego za ciebie - uśmiechnęłam się i upiłam łyk kawy. 

- Ale Mercy...

- Nie - przerwałam mu z uśmiechem. - Sam widzisz ile mam papierów - dodałam i pokazał mu stos teczek leżących na moim biurku.

- Widać jak bardzo mnie kochasz - prychnął i wstał z krzesła. 

- Najbardziej na świecie - uśmiechnęłam się. Louis uśmiechnął się i wyszedł z mojego gabinetu. Westchnęłam ciężko i odłożyłam kubek na biurko. Wzięłam do ręki pierwszą teczkę i zaczęłam czytać jej zawartość. 

To będzie długi dzień. 

***

O godzinie dwudziestej wróciłam do domu. Weszłam do środka i od razu z salonu usłyszałam dźwięk telewizora co oznaczało, że Niall jest w domu. Ściągnęłam swoje buty i weszłam do salonu. Blondyn siedział na kanapie w dresach i białej koszulce. Spojrzał na mnie przelotnie i wrócił wzrokiem do telewizora, na którym leciał jego ulubiony program kulinarny. Weszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie kolacja, ale ja nie miałam ochoty jej jeść. Wsadziłam jedzenie do lodówki i zobaczyłam, że Niall nawet nie tknął naleśników. Było mi przykro. Wyszłam z kuchni i przeszłam przez salon nawet nie patrząc na mojego męża. Weszłam na górę do sypialni i ściągnęłam z moich ramion marynarkę. Zaraz potem weszłam do garderoby i wzięłam z niej moją piżamę, która składała się tylko z koszulki blondyna. Weszłam do łazienki i szybko się umyłam. Włosy tylko rozczesałam i wróciłam do sypialni. Byłam zmęczona, więc położyłam się na łóżku i przykryłam się kołdrą. Wtuliłam twarz w poduszkę i zamknęłam oczy. Zanim zasnęłam poczułam jak materac się ugina i wiedziałam, że to Niall. Usłyszałam tylko jak wzdycha, a po chwili jak odwraca się w drugą stronę. 

Przepraszam. 

XXXX

Dodaje jeszcze jeden :) 

Marcelina x 

Lawyer 3||n.h. ✔Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα