03.

2.2K 153 13
                                    

- Niall? 

- Co? - warknął w moją stronę, nawet nie odwracając wzroku od dokumentów. 

- Chciałam ci tylko powiedzieć, że kolacja jest gotowa - powiedziałam cicho. 

- Nie jestem głodny - mruknął. Uśmiechnęłam się przepraszająco i wyszłam z jego gabinetu. Nawet ja nie miałam ochoty na jedzenie. Weszłam do sypialni i ściągnęłam z siebie spodnie, zostając w samej koszulce. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki pudełko z  witaminami. Wsadziłam jedną tabletkę do ust i popiłam ją wodą, która zawsze stała koło łóżka. Położyłam się na łóżku i przykryłam się kołdrą. Wtuliłam twarz w poduszkę, ale nadal nie zamknęłam oczu. Wpatrywałam się w okno, przez które wpadały jeszcze pojedyncze promyki zachodzącego słońca. Usłyszałam jak blondyn wchodzi do sypialni. Westchnął głośno i wszedł do garderoby. Po paru minutach stamtąd wyszedł i usłyszałam trzask drzwiami. Podniosłam się do pozycji siedzącej i wygramoliłam się z kołdry. Wyszłam po cichu z sypialni i zobaczyłam, że drzwi od jednego pokoju gościnnego są uchylone. Podeszłam do drzwi i dyskretnie przyglądałam się blondynowi. Akurat kładł się na łóżko, a w moim sercu coś zakuło. 

Nawet nie chciał ze mną spać. 

Wróciłam do sypialni i znów położyłam się na łóżku. Zacisnęłam powieki, żeby z moich oczu nie wypłynęły żadne łzy. Lecz to się nie udało. Otworzyłam usta w niemym krzyku i zaczęłam bardziej płakać. 

Ja nie chciałam, Niall. 

***

Następnego dnia w pracy kompletnie nie mogłam się skupić. Moje myśli krążyły w okół blondyna. Nawet mój brat zauważył, że jest coś nie tak i cały czas mnie o to wypytywał, lecz spławiałam go. Naprawdę nie miałam ochoty rozmawiać na ten temat. Wstałam z krzesła i wzięłam ze sobą stos teczek. Wyszłam z gabinetu i zapukałam do drzwi obok. Po pozwoleniu otworzyłam drzwi i chciałam wejść do środka, ale zakręciło mi się w głowie i zamiast położyć teczki na biurku Louis'a, te wylądowały na ziemi, a ja oparłam się o drzwi. Mój brat od razu zareagował i podbiegł do mnie. Chwycił mnie w stylu panny młodej i przeniósł na kanapę. 

- Mercy, wszystko dobrze? - spytał zaniepokojony i odgarnął włosy z mojej twarzy. 

- Po prostu... - przełknęłam ślinę. - Zakręciło mi się w głowie - dodałam i chciałam usiąść, ale ręce bruneta nie powstrzymały. 

- Leż, zadzwonię do Niall'a, żeby po ciebie przyjechał - powiedział i już wyciągnął telefon, ale go powstrzymałam. 

- Jest już dobrze - powiedziałam. - I nie dzwoń do niego, jest zajęty - dodałam.

- W takim razie ja cię odwiozę - zadeklarował. 

- Nie trzeba, naprawdę. Już mi lepiej - uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na kanapie. 

- Przestraszyłaś mnie.

- Przepraszam - szepnęłam. - Muszę to pozbierać - wskazałam na kartki. 

- Nie przejmuj się tym - machnął ręką. 

- To ważne papiery - ciągnęłam dalej.

- Nie ważniejsze niż ty - założył kosmyk włosów za moje ucho. - Naprawdę się przestraszyłem.

- Naprawdę przepraszam, zrobiłam niezłe zamieszanie - uśmiechnęłam się słabo. 

- Mers, martwię się, schudłaś ostatnio - zauważył.

- Wydaję ci się - machnęłam ręką. 

- Mercy, gdyby coś się działo, proszę przyjdź z tym do mnie.

- Dowiesz się jako pierwszy - zapewniłam go.

***

Siedziałam w swoim gabinecie i patrzyłam na panoramę Londynu. Dłonie miałam złączone, a nogi wyciągnięte przed siebie i skrzyżowane w kostkach. 

Ja naprawdę chciałabym powiedzieć mu prawdę. 

Odwróciłam się w kierunku biurka i wzięłam do ręki swój telefon. 

Do James: możemy się dzisiaj spotkać? 

Wiadomość dostałam niemal od razu. 

Od James: tak, bądź u mnie o 18 

Zablokowałam telefon i położyłam go obok teczek, których zawartość musiałam podpisać, lecz nie miałam na to siły. Najchętniej byłabym teraz w domu i leżała na kanapie, oglądając telewizję. Lecz czeka mnie jeszcze jedno spotkanie. 

Jestem beznadziejna. 

***

Wróciłam do domu o ósmej i wiedziałam, że Niall jest już w domu. Słyszałam telewizor dochodzący z salonu i po chwili krzyk Niall'a. Zapewne oglądał jakiś mecz. Weszłam do salonu i usidłam na fotelu. Niall spojrzał na mnie przelotnie i wrócił wzrokiem na ekran telewizora. 

- Jak było w pracy? - spytałam, ale blondyn tylko pochylił się i oparł łokcie na kolanach. 

- Nie tam, kretynie! - krzyknął i machnął ręką. Zacisnęłam usta w cienką linie i zacisnęłam dłoń w pięść tylko po to, żeby się nie rozpłakać. 

- Jak minął twój dzień? - zadałam kolejne pytanie. 

- Boże, co za debile - znowu mnie ignorował. Podniosłam się z fotela i wyszłam z salonu. Nie chciałam, żeby to tak wyglądało. Weszłam do sypialni, gdzie najprawdopodobniej spędzę kolejną noc sama. Ściągnęłam swoją marynarkę i weszłam do garderoby. Przebrałam się w jakąś wygodną koszulkę. Wróciłam do sypialni i usiadłam na łóżku. Wypiłam tabletkę i położyłam się, przykrywając się kołdrą. Zamknęłam oczy i wtuliłam twarz w poduszkę. 

Nie chciałam by mnie ignorował. 

XXXX

Witam w nowym rozdziale :) 

Marcelina x 

Lawyer 3||n.h. ✔Where stories live. Discover now