Rozdział 4

2.2K 63 28
                                    



Razem z Peterem udaliśmy się do mojego pokoju. Nie miałam zamiaru słuchać ich bezsensownych gatek o tym, że z Peterem pasujemy do siebie, bla bla bla. Takie ich gadanie jest naprawdę męczące. Na szczęście idą o 20 na jakieś przyjęcie czy bankiet, więc nie będę musiała wymykać się po cichu z domu. Oczywiście na wszelki wypadek zmienię swoją lokalizację tak aby pokazywano, że jestem w pokoju, a tak naprawdę będę na misji.
          Nigdy nie myślałam, że będę się cieszyć z tego że Peter musi wcześniej wyjść. Przynajmniej nie będę musiała go wyganiać, bo chwilę po 21 muszę wyjść.
Zaczęliśmy gadać o wszystkim i o niczym. Śmialiśmy się z byle czego. Była dopiero 16 więc mieliśmy dla siebie jeszcze ponad 3 godziny dla siebie.

Zdecydowałam się przebrać w wygodniejsze ciuchy. Podeszłam do szafy i wybrałam:

- czarne legginsy

-zieloną koszulkę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-zieloną koszulkę

Kiedy wybrałam już ciuchy ruszyłam w stronę łazienki aby się przebrać

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kiedy wybrałam już ciuchy ruszyłam w stronę łazienki aby się przebrać. Kiedy wyszłam zobaczyłam, że Peter grzebie mi w szafie. Stanęłam w progu i odchrząknęłam a by zwrócić jego uwagę.

- Peter, co ty robisz?- spytałam z uśmiechem, ten tylko się na mnie spojrzał i uśmiechnął się.

- Nic takiego- powiedział z miną niewiniątka. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok.- Po za tym zastanawiam się dlaczego masz ciuchy tylko w trzech kolorach.

- Lubię te kolory. Czarny i zielony jako główne i złoty jako uzupełnienie tych kolorów.

- A czemu nie nosisz na przykład rzeczy w kolorze, powiedzmy, czerwonym albo niebieskim?

- Po prostu te kolory mi nie pasują - odpowiedziałam.- Po za tym, co cię nagle ciekawi moja garderoba?- chyba zaskoczyłam go tym pytaniem, bo zmieszał się i przez kilka (kilkanaście) sekund starał się dobrać odpowiednie słowa.

- No bo...eeee...nie domknęłaś drzwi od szafy...no to...eee...zaglądnąłem i...eee- zaśmiałam się na jego tłumaczenie. Po za tym słodko wyglądał taki zmieszany.

- Spokojnie. Nie gniewam się przecież- powiedziałam z uśmiechem.

- No ja myślę - Peter też się uśmiechnął.- To co robimy?

Adoptowana || ZAWIESZONE ||Where stories live. Discover now