27.

1.2K 110 28
                                    

Thomas:

Dni mijały, coraz bardziej zacząłem się wdrażać w system pracy w więzieniu, aby móc się dostać do Dylana. Plusem było to, że policjanci pilnujący nocą więzienia, tak na prawdę go nie pilnowali, przeszli się od czasu do czasu a zazwyczaj siedzieli w tej małej kanciapie i grali w karty, już tradycją się stało to, że nosiłem im kawę.

Zaplanowałem, że Dylana na pewno wyprowadzę stąd w nocy, wtedy jest po prostu mniej policjantów na całym terenie. Nadal nie wiem który numer celi ma Dylan i dzisiaj postanowiłem się tego dowiedzieć oraz zdobyć klucz, a do tego wszystkiego był mi potrzebny Ki Hong, który pomógł mi wymyślić pomysł.

Niosłem kawę dla tych dwóch leniwych policjantów, w kuchni gdy ją robiłem dosypałem im obydwu środki na przeczyszczenie, co pójdzie na zepsute mleko do kawy które celowo podmieniłem z tym dobrym. Zadowolony dałem im tę kawę i zaczęliśmy sobie rozmawiać. Czekałem tylko na ich reakcję, była szybsza niż myślałem. Gdy zostałem sam, bo oni pobiegli za potrzebą zacząłem szperać w szafkach od biurka. Znalazłem kartkę z rozpiską, zacząłem gorączkowo szukać nazwiska Dylana, już myślałem że go tu nie ma, ale w całym stresie je przegapiłem. Siedzi w piętnastce, zacząłem szukać klucza w całej ich stercie, znalazłem tę cholerną piętnastkę.

Na moment się zatrzymałem, miałem wrażenie że słyszę jakieś dźwięki, gdy wyjrzałem nikogo tam nie było. Odpiąłem klucze i zostawiłem wszystko tak jak były wcześniej . Pod pretekstem przewietrzenia się opuściłem komisariat i wyszedłem do Ki Honga, który siedział w aucie kawałek dalej. Przekazałem mu klucz a on szybko pojechał go dorobić do faceta, który był umówiony na pierwszą trzydzieści, tak zwane zamówienie specjalne, bo kto normalny dorabia klucze o pierwszej trzydzieści?

Wpadłem znowu do więzienia, tych dwóch debili nadal tam nie było. Chodziłem w kółko, nie wiedziałem gdzie się podziać, stresowałem się, że zaraz wyjdą z tego kibla i niestety wyszli szybciej niż przypuszczałem. Udałem, że siedzę grzecznie i na nich czekam. Po krótkiej rozmowie znowu wyszedłem na dwór odebrać dorobione i oryginalne klucze, jednak musiałem wrócić do swojej pracy, bo jeszcze się ktoś gapnie, że ciągle łażę. Z dwoma kompletami kluczy siedziałem zadowolony za biurkiem i odbierałem te cholerne telefony. Do rana te klucze muszą się znaleźć na swoim miejscu.

Koło piątej rano wybrałem się tam znowu, policjantów w ogóle tam nie było a pomieszczenie w którym zawsze przebywali było całkowicie otwarte. Szybko wpiąłem klucze do pozostałych, gdy już miałem wychodzić usłyszałem z oddali ich głosy. Wyskoczyłam stamtąd jak poparzony i zacząłem iść w ich stronę. Szli obładowani jakimiś drożdżówkami i pączkami. Jeżeli tutaj każdy tak uważnie pracuje łącznie ze mnie, to ja nie wiem co to jest za policja.

Wróciłem zmęczony do domu. Wyjąłem z kieszeni te cenne klucze. Na sam ich widok uśmiechnąłem się, cholera coś się w końcu udało. Wykąpałem się i poszedłem spać, bo dzisiaj znowu mnie czeka nocka, a jak dobrze pójdzie zobaczę się z Dylanem. Plusem rozmieszczenia więzienia było to, że cele były wszystkie umiejscowione dookoła pomieszczenia tych policjantów, tworzyły jakby kwadrat, cela Dylana była przy końcu więc idąc do niej nie będę musiał przechodzić koło tego ich pokoju. Zrobię wszystko by dzisiaj się z nim spotkać.

Kilka godzin później zadzwonił budzik, przekląłem w myślach i wyłączyłem to cholerstwo, ale  trochę sobie pospałem. Za cztery godziny mam być w pracy, dzisiaj nockę razem ze mną ma również Patrick, to dobrze, bo w razie czego będzie komu pracować jakbym tak zniknął na chwilę.

Równo o godzinie dwudziestej zameldowałem się na komendzie i udałem do pokoju w którym siedział już Patrick.

- Siemka - powiedziałem zadowolony i usiadłem za biurkiem.

- O hej - powiedział z pełną buzią, bo akurat jadł kanapkę.

Tak do godziny dwudziestej trzeciej normalnie pracowałem, jednak później myślałem tylko o tym żeby pójść do więzienia.

- Ja pójdę się chyba przewietrzyć - powiedziałem.

- Źle się czujesz? - spytał chłopak.

- Nie.. Gorąco mi bardzo... Wrócę niedługo - zapewniłem i opuściłem pomieszczenie.

Szedłem zestresowany jak cholera, ciężko i szybko oddychałem. Jeśli mnie ktoś złapie to będziemy siedzieć oboje i już nam nikt nie pomoże. Perspektywa siedzenia z Dylanem w jednej celi jest naprawdę podniecająca, ale pewnie by nas specjalnie razem nie posadzili.

Po cichu otworzyłem ciężkie drzwi prowadzące do więzienia. Oparłem się o ścianę pomieszczenia, w którym zazwyczaj przebywali policjanci i nasłuchiwałem. Na pewno tam siedzieli bo słyszałem jakieś szmery stamtąd, więc jest pewność że nie chodzą tutaj i mogę wejść do tej celi piętnastej.

Na palcach, z największą lekkością jaką potrafiłem podążyłem do tych drzwi za którymi siedział mój kochany, mam nadzieję że nie było jakiejś pomyłki i na serio on tam siedzi.

Z szybko bijącym sercem, najciszej jak potrafiłem otworzyłem drzwi kluczem. Bardzo nieduże pomieszczenie wypełniało żółte i niezbyt przyjemne światło, przy jednej ścianie stało łóżko, a przy drugiej nieduża szafka z rzeczami. Na łóżku siedział chłopak, w luźnej koszulce na ramiączkach czytający jakąś książkę. Mój Dylan. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Zamknąłem drzwi na klucz, a Dylan rzucił mi się w ramiona.

Następny będzie 18+💞

Więzień [DYLMAS]Where stories live. Discover now