19.

2K 139 23
                                    

Thomas:

Na sobotę mieliśmy zaplanowaną kolację  z moimi rodzicami. Nie miałem ani trochę ochoty na to, ale rodzice nalegali a mama oczywiście była przekonana że Dylan, chłopak którego zastała u mnie ostatnio w mieszkaniu jest moim wybrankiem.

Nie wiem skąd ta kobieta ma takie przeczucie ale nie chciało mi się kłamać, zmyślać i przyznałem, że jesteśmy razem.

- Ta czy ta? - spytał Dylan trzymając dwie koszule w ręku.

- W każdej będziesz wyglądał cudnie - powiedziałem i zawiesiłem się na szyi chłopaka.

- Stresuję się - powiedział po chwili.

- Ej zluzuj to tylko moi rodzice - powiedziałem po chwili i usiadłem na łóżku.

- Wiem ale... Nie lubię kłamać, nie mogą się dowiedzieć, że siedziałem - powiedział zrezygnowany.

- Jak będą cię o coś pytali to powiesz wszystko tak jak ustaliliśmy, zresztą ja im powiem żeby nie przesadzali, ja rozumiem coś zapytać ale bez przesady - powiedziałem i pocałowałem go w policzek - Weź tę - wskazałem na koszulę w biało czarne pasy i wziąłem ją od chłopaka.

- Idę prasować - odpowiedziałem i poszedłem do salonu.

- A jak oni stwierdzą, że nie jestem dla ciebie odpowiedni? - spytał biegnąc za mną.

- Jejku Dylan nie przejmuj się tak, naprawdę jesteś taki zestresowany, a to tylko kolacja z moimi rodzicami - powiedziałem lekko rozbawiony.

- Na której chyba nic nie zjem ze stresu - dodał po cichu i poszedł do łazienki.

Pokręciłem głową i zacząłem się zastanawiać czy ta kolacja to dobry pomysł, nie chcę żeby Dylan przechodził przez jakiś niepotrzebny stres, ale moja mama nie dałabym nam spokoju.

Wyprasowałem koszulę dla bruneta i po chwili swoją. Gdy już miałem wołać chłopaka ten wyszedł z łazienki z idealnie ułożonymi włosami i poczułem od niego intensywne perfumy.

- Dziękuję - powiedział i wziął koszulę aby ją na siebie założyć.

Patrzyłem jak swoje idealnie wyrzeźbione ciało przykrywa delikatnym materiałem.

- Zaraz wrócę - powiedział i gdzieś poszedł.

Gdzie on do cholery polazł nagle? No nic, poszedłem się szykować. Nie wyglądam tak dobrze jak Dylan, on jest taki przystojny, fajnie zbudowany, ma tatuaże, i przepiękną twarz. W porównaniu do niego jestem dość przeciętny, nigdy nie przepadałem za swoim wyglądem a szczególnie twarzą która zawsze wygląda jak u dzieciaka.

Przeglądałem się w lustrze niezbyt zadowolony z mojego wyglądu, nagle drzwi się otworzyły. To był oczywiście mój piękny, stał z bukietem kwiatów i winem.

- Yyy - wydukałem zdziwiony.

- Kwiaty dla twojej mamy, a wino dla twojego taty - powiedział.

- Skarbie o wszystkim pomyślałeś widzę - powiedziałem i pocałowałem w policzek.

Byłem pod wrażeniem, że pamiętał o takim czymś, ja bym pewnie zapomniał, ale to dlatego bo jestem trochę roztrzepany, nie że niewychowany.

Moi rodzice ucieszyli się na sam nasz widok, mama była zachwycona kwiatami bo sama ma ich całą gromadę na balkonie a tato był zadowolony z wina, kto by się nie cieszył gdyby dostał alkohol?

Gdy tylko usiedliśmy przy stole i mama nałożyła nam kolacje zaczęło się to czego obydwaj najbardziej się obawialiśmy.

- Dylan, a powiedz mi czym się zajmujesz na co dzień - zaczęła moja mama.

- Ja... Pomagam przyjacielowi Thomasa w warsztacie - powiedział Dylan lekko drżącym głosem.

- A skąd jesteś tak dokładnie? - spytał mój tato, a ja zobaczyłem, że na twarzy Dylana pojawiły się rumieńce.

- Jestem z Ottawy - skłamał mój chłopak, bo tak ustaliliśmy.

Rodzice nie mogli się dowiedzieć, że znamy się z przeszłości a że nigdy Dylana nie widzieli, jedynie o nim słyszeli nie było opcji by skojarzyli, że to ta sama osoba. Istniało ryzyko, że szczególnie mama wywęszy, że co jest nie tak.

Dylan chyba sprawiał dobre wrażenie na moich rodzicach, to było widać, że im się podoba.

- Pomożesz mi przynieść deser - zarządziła moja mama i zabrała tatę do kuchni.

- I jak? - spytał nadal spięty Dylan.

- Ślicznie kłamiesz kochanie - powiedziałem mu na ucho i położyłem rękę na jego kolano.

Uśmiechnął się cwaniacko i złapał mnie za rękę pod stołem.

- Zrobiłam sernik - powiedziała mama i zaczęła nakładać nam na talerze.

- Wyglądacie razem na bardzo szczęśliwych - powiedziała, a ja czułem jak się robię czerwony na twarzy. Uśmiechnąłem się do niej i szczerze mówiąc też chciałem aby ta kolacja się skończyła, bałem się że któreś z kłamstw wyjdzie na jaw.

- A jak Thomas w szkole? Już niedługo będziesz policjantem - powiedział tato z dumą, a mi się aż zrobiło gorąco.

- Ee... Wszystko okej - skłamałem i uśmiechnąłem się.

Co do tej szkoły to chyba muszę przemyśleć sprawę, bo ostatnio podjąłem decyzję, że rzucam to ale nikt o tym jeszcze nie wie. Po chwili milczenia moja mama wypaliła z pytaniem skierowanym do mojego chłopaka, chyba gorszego pytania nie mogła wybrać.

- A twoi rodzice? - spytała mama patrząc na Dylana, a ja aż się zadłatwiłem kawałki sernika.

- Mamo! - krzyknąłem między kaszlnięciami. Dylan gorączkowo mnie poklepał po plecach.

- Nie mamy ze sobą kontaktu - powiedział chłopak ucinając w ten sposób wszelkie pytania o rodzinę.

- Boże jak dobrze, że mamy to za sobą - powiedziałem do chłopaka gdy powolnym spacerkiem wracaliśmy do domu.

- Myślisz, że wypadłem okej? - zapytał Dylan i złapał mnie za rękę.

- Tak, znam moich rodziców i polubili cię - powiedziałem i ścisnąłem mocniej jego rękę.

- Wiesz... - zacząłem i stanąłem na chwilę. Dylan stanął na przeciw mnie i patrzył na mnie.

- Cholernie mi na tobie zależy - powiedziałem i pocałowałem go w usta - Nie wyobrażam sobie być z kimś innym niż ty, naprawdę - dodałem po chwili i cmoknąłem go w policzek.


📢Ogłoszenia parafialne📢
Następny rozdział będzie dopiero pod koniec tygodnia bo dzisiaj wyjeżdżam (teraz już tak na serio XD) i nie będę miała kiedy przerobić dla was rozdziałów. Mam nadzieję, że będziecie czekać cierpliwie na dalsze losy Thomasa i Dylana💘

Więzień [DYLMAS]Where stories live. Discover now