7.

2.5K 211 68
                                    

Nadszedł ostatni dzień praktyk. Cieszyć się, czy nie cieszyć, sam nie wiem. Wracam dzisiaj do domu, Dylan wychodzi  z więzienia za dwa tygodnie. Dzisiaj jest jedyna okazja bym mógł z nim zamienić kilka słów, od tej pamiętnej rozmowy nie widziałem się z nim. Nadal było mi głupio za moją propozycję, ale jednak był dla mnie kiedyś bardzo ważną osobą, i mimo że mnie trochę zranił, to chciałem mu pomóc. 

Powiedziałem od razu wujkowi,  że muszę z nim pogadać, bo wyjeżdżam, oczywiście nie robił żadnych przeszkód i po chwili znalazłem chłopaka siedzącego na dziedzińcu, na jakiejś ławce i wgapiającego się w jeden punkt przed sobą.

- Dylan - podszedłem i usiadłem obok.

- Cześć - odpowiedział i nawet na mnie nie spojrzał, ciągle się gapił przed siebie.

- Dzisiaj mój ostatni dzień praktyk - powiedziałem. Popatrzył na mnie i po chwili powiedział:

- I tak go spędzasz? Siedząc ze mną na ławce?

- Chciałem... Chciałem powiedzieć Ci, że to z tym, że u mnie możesz mieszkać jest nadal aktualne - powiedziałem skrępowany, nie wiedziałem jakiej reakcji się mogę po nim spodziewać.

- Dzięki, ale wolałbym nie - powiedział cicho pod nosem, ledwo się to dało słyszeć.

- Dlaczego? - oburzyłem się lekko, ja do niego wyciągam dłoń, a on jeszcze robi łaskę.

- Nie chcę żebyś miał problemy z tego powodu.

- Nie będę miał.

- Będziesz! - krzyknął, wstał z ławki i stanął przede mną. - Będziesz miał, Thomas ty nic nie wiesz, nic nie rozumiesz lepiej zostaw mnie w spokoju!

- To mnie oświeć, powiedz w końcu o co chodzi! - podniosłem ton i wstałem.

- Wybacz, ale lepiej będzie jak nie będziesz się w to mieszał i zapomnisz o tym, że mnie znowu spotkałeś - powiedział wkurzony.

- No tak, tobie najlepiej wychodzi znikanie i ranienie ludzi - podsumowałem, obróciłem się na pięcie i zacząłem iść w stronę wyjścia.

Nie odwróciłem się, szedłem pewnym krokiem przed siebie, marzyłem o tym żeby chłopak mnie zawołał i porozmawiał, ale jak widać miał na mnie wyjebane i spłynęło po nim to, że Thomas Ciota Sangster się na niego wielce obraził. Chyba też bym się na jego miejscu nie przejął. Po pożegnaniu ze wszystkimi i spakowaniu nadszedł czas na powrót do domu.

Gdy odjeżdżałem z Toronto, nadal trzymały mnie nerwy na tego typa, który myśli że tak po prostu zapomnę że znowu go spotkałem. Byłem tak wkurzony, nie zważając na bezpieczeństwo i to, że jestem przyszłym policjantem i powinienem świecić przykładem, wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Ki Honga.

- Halo - odebrał po czterech sygnałach.

- Wpadam do ciebie dzisiaj - zakomunikowałem.

- A, okej zapraszam - powiedział zdziwiony, że się tak wprosiłem.

- Wpadam z flachą, albo dwiema - poinformowałem przyjaciela.

- Ej ej, stop coś się stało? - zapytał.

- Tak jakby... Kurwa... Będę koło dwudziestej - powiedziałem i się rozłączyłem.

Serio byłem wkurwiony na Dylana, więc jak to miałem w zwyczaju postanowiłem zapić smutki.

Przyjechałem do mojego mieszkania, szybko się rozpakowałem. Pojechałem jeszcze na chwilę do rodziców, bo się użalali, że mnie dawno nie widzieli. Gdy już byłem wolny, poszedłem do marketu naprzeciw mojego mieszkania. Kręciłem się koło półek z alkoholami rozważając, jedna wódka czy dwie. W efekcie kupiłem dwie wódki, i zmierzałem do warsztatu przyjaciela.

Jak chcieliśmy pogadać, albo coś wypić zawsze się tam spotykaliśmy, miałem w miarę blisko, i nikt nam nie przeszkadzał.

- W końcu cię widzę - powiedział azjata i przyjacielsko uścisnął dłoń.

- W końcu jestem - odpowiedziałem i poszliśmy do warsztatu. Na niedużym stoliku już czekały dwa kieliszki, położyłem obok nich zakupiony alkohol.

- Jak kupiłeś dwie, to musiało się coś stać - stwierdził chłopak i zaczął polewać. Opowiedziałem mu o całej sytuacji z Dylanem.

- Aleś ty głupi, nie znasz go praktycznie, a chciałeś go pod własny dom przyjąć - podsumował azjata.

- Znam go, on serio nie jest groźny czy coś, to że siedzi w więzieniu o niczym nie świadczy.

- Czemu ci tak zależy żeby się do ciebie wprowadził, podoba Ci się? - zapytał chłopak i wypił zawartość kieliszka i się skrzywił.

- Słuchaj, to że jestem gejem to nie znaczy że każdy facet mi się podoba - oburzyłem się lekko i również wypiłem zawartość kieliszka.

- Po prostu tak o nim mówisz.

- Nie, po prostu jest mi go szkoda, a ja mam duże mieszkanie i nie chcę żeby trafił znowu do więzienia za jakieś głupoty. Ja z nim kiedyś spędzałem każdy dzień, a dobrze wiesz jak przeżyłem jego zniknięcie - zacząłem się tłumaczyć, i czułem jak wypity alkohol coraz bardziej mi uderza do głowy.

- Wiem, dobra już nie będę tak gadał, ale chodzi mi o to, że on  nie chce może z tobą mieszkać a ty to na nim wymuszasz, a siłą go do samochodu nie wsadzisz - powiedział Ki Hong i polał kolejna kolejkę.

- Nic nie rozumiesz - wybełkotałem i wlałem w siebie kolejny kieliszek. - Ja czuję, że on tego chce, wiesz no zamieszkać ze mną.. Kurwa czy my nie możemy chociaż raz posiedzieć przy herbacie? - spytałem przyglądając się jednej pustej butelce.

- Nie bo po herbacie człowiek jest trzeźwy - odpowiedział azjata i otworzył kolejną wódkę.

Dalej nie za bardzo pamiętam o czym gadaliśmy. Pamiętam za to urywki z mojego powrotu do domu, gdy szedłem wężykiem po ulicy, wpadłem w rów , stłukłem piszczel i kolano do tego stopnia, że zrobiła się dziura w spodniach na kolanie. Leżałem chwilę w tym rowie i sam z siebie się śmiałem, tak cholernie mi się chciało spać przyszło, mi do głowy żeby może zostać w tym rowie i tam zasnąć, ale jeszcze moje nieliczne nieupojone alkoholem szare komórki kazały mi iść do domu.

Ledwo wstałem, i idąc nadal wężykiem stanąłem przed drzwiami.

- Klucze kurwa - powiedziałem cicho pod nosem i zacząłem przeszukiwać kieszenie spodni.

- Kurwa kurwa - szepnąłem i oparłem się całym ciężarem o drzwi mieszkania, otworzyłem je kluczem i pamiętałem nawet by je zamknąć na klucz.

Osunąłem się na komodę, po czym poszedłem do łazienki by spojrzeć w lustro i ujrzeć najbardziej żałosny widok na świecie czyli mnie samego.

- Dlaczego muszę się zawsze najebać - powiedziałem sam do siebie. - Dylan ty kurwiu to twoja wina i tak będziesz ze mną mieszkał mendo jedna! - krzyknąłem i wytoczyłem się z łazienki i padłem na kanapę w salonie, zasnąłem po chwili czując jak pokój i łóżko na którym leżę wiruje, a w ustach ciągle miałem smak wypitego alkoholu.

W załącznikach oczywiście Dylan oraz Ki Hong z Thomasem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W załącznikach oczywiście Dylan oraz Ki Hong z Thomasem.
Tradycyjnie bardzo proszę o pozostawienie po sobie gwiazdki czy tam komenatarza. 🙏😇
Do następnego! 💕💕

Więzień [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz