-Yoongi-ah!
Otwarłem oczy i pierwsze co zobaczyłem, to Jimina stojącego nade mną. Obraz był zamazany, lecz mimo to byłem w stanie zobaczyć rysy jego twarzy. W pomieszczeniu nadal było pusto. Tylko ja, Sehun i Jimin. Nie wiem jak to zrobili, ale wydostali się z krzeseł, uwolnili i mnie, po czym zaczęli reanimacje. Znów zemdlałem. Teraz ponownie ciężko mi się oddycha i kręci mi się w głowie.
-Yoongi, usiądź- Jimin pomógł mi się podnieść z podłogi i oparł mnie o krzesło.- Jak się czujesz?
-J-ja... czuję się w porządku- wziąłem głęboki wdech- chyba
-Jak to 'chyba'? co się dzieje?- Chłopak złapał mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.
-N-nie Jiminnie, jest okej, po prostu trochę kręci mi się w głowie- odpowiedziałem lekko uśmiechając się do chłopaka.
Młodszy jeszcze coś do mnie mówił, ale nie za bardzo to do mnie docierało. Mówił coś o tym, że damy radę, że wszystko się ułoży, że z tego wyjdę... Ahh to anioł, przysięgam.
-Ej, chłopaki- Sehun odezwał się, przez co się ocknąłem i obróciliśmy głowy w jego stronę- Patrzcie, tu coś jest.
Chciałem wstać, ale Jimin mi nie pozwolił. Sam wstał i powiedział ciche "siedź".
Nie chciałem czuć się inny i niepotrzebnie ich obciążać, więc też wstałem. Przez chwilę obraz był prawie niewidoczny, a ja o mało co się nie przewróciłem. Opanowałem się i złapałem równowagę. Powoli stawiałem kroki w kierunku młodszych. Mój chłopak jednak zauważył jak wyglądam i jak się poruszam, więc przyszedł, objął mnie i posadził na krzesło.
-Kochanie, mówiłem ci, że masz siedzieć i się nie przemęczać.- Zaczął i przyklęknął tak, aby mógł spojrzeć w moje oczy.- Słuchaj, Sehun prawdopodobnie znalazł wyjście. Ale jest problem. Jest za szafą, nie damy rady jej odsunąć, a za nią są drzwi, które prawdopodobnie prowadzą do tylnego wyjścia.
-Jiminnie, ja już czuję się dobrze, mogę wam pomóc- zrobiłem zmartwione oczy i pogłaskałem Parka po policzku.
-Słońce, nie dasz rady, to jest za ciężkie- poinformował mnie młodszy, na co spuściłem głowę w dół i już nic nie mówiłem.
Sehun próbował jakoś odsunąć szafę a ja i mój skarbuś tylko siedzieliśmy i myśleliśmy. Za chwilę usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi.
-Baekhyun?- powiedział cicho Sehun.
-Shhh chłopaki, nikt nie wie, że tu jestem- powiedział cicho Byun.
-Jak ty się tu dostałeś?- zapytał Jimin.
-Skomplikowana historia... dowiedziałem się, że tu jesteście, więc skontaktowałem się z Jungkookiem. Powiedział mi o wszystkich zamiarach, więc ja, żeby was uratować powiedziałem, że też chcę. W taki oto sposób współpracuję z Jungkookiem.
-Czyli chcesz nas zabić?- Odezwałem się.
Z jego strony usłyszałem tylko cichy śmiech.
-Nie, debilu! Nakłamałem Jeonowi, żeby was uratować!- powiedział, chwytając się za głowę.- A teraz chodźcie, Jungkook i Taehyung są w drugiej części lokalu.
Baekhyun pozbierał nas i po cichu wyszliśmy z lokalu. Potem zaprowadził nas do samochodu i wszyscy pojechaliśmy do domu Sehuna, by wszystko poopowiadać. Gdyby nie Baekhyun, siedzielibyśmy tam aż w końcu by nas zabili, albo sam dostałbym zawału.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
Czuliśmy, jak spada nam kamień z serca.
Właśnie.
Serce.
Znów mnie boli.
I chyba Jimin to zauważył.
***
Okej, chciałam powoli kończyć, ale mam wenę i chyba chcę to trochę pociągnąć ;3 xx
YOU ARE READING
мy lιттle prιnceѕѕ |уσσимιи
FanfictionObiecujesz? Na zawsze? Ty wiesz, że to się nie uda? Chcę tego Nie chcę tego Paradoks. Choroba? Tajemnica? O czym ty mówisz? . . . Gdzie ja jestem?