Rozdział 7

41 6 0
                                    

Najpierw zobaczyłam jego szerokie barki, gdyż stał odwrócony do mnie plecami, a dopiero potem resztę. Nie wiedziałam, że na świecie istnieją mężczyźni o tak idealnej posturze. Chociaż nie, wcześniej po prostu nie zwracałam na to uwagi.

Ubrany był w zwykłe, poprzedzierane w niektórych miejscach dżinsy i czarną, szeroką koszulkę. Na głowie miał różową czapkę, która tylko dodawała mu uroku. Wyglądał jak typowy koreański idol, a skórzana kurtka, którą niedbale przerzucił sobie przez ramię tylko mnie w tym utwierdzała. Poza godna istnego boga seksu.

O-oh? Że boga czego..? Chyba się zagalopowałam.

Zaalarmowany dźwiękiem dzwoneczka przy drzwiach, odwrócił się, zsunął białą maskę z twarzy i posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów jaki kiedykolwiek widziałam.

Nerwowo założyłam niesforny kosmyk włosów za ucho i próbując zakryć swoje zawstydzenie jego osobą podeszłam bliżej.

- Wybacz, że tak długo musiałeś tu stać. Miałyśmy dzisiaj niezły ruch i...

- To nic. - puścił mi oczko. - Warto było zaczekać.

Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc ten uroczy komplement. No nie powiem, umiał zabajerować kobietę. Na myśl od razu wysuwa się pytanie, ile już ich miał, że tak sprawnie posługiwał się miłymi słówkami.

Jednak nie chciałam zaprzątać sobie tym głowy. W tym momencie liczyło się dla mnie to, że to właśnie na MNIE czekał przed lokalem i że to ze MNĄ spędzi dzisiejszy wieczór. Właśnie dlatego wszystkie związki Jina przestały mieć znaczenie.

- No to gdzie mnie dzisiaj zabierasz? - rzuciłam niby od niechcenia, jednocześnie wpychając swoją dżinsową kurtkę do plecaka.

- Dowiesz się w trakcie! - zaśmiał się głośno, ukazując rząd śnieżnobiałych ząbków.

Ruszyliśmy jedną z ulic Seulu, opowiadając jak minął nam dzisiejszy dzień. Chciałam dowiedzieć się o nim jak najwięcej, bo nadal w jakimś stopniu pozostawał dla mnie tajemnicą. Wiem, że żadnej osoby nie da się poznać w pełni, jednak o nim chciałam wiedzieć dosłownie wszystko. Co lubi jeść, jaki jest jego ulubiony kolor, jakiej słucha muzyki - każda informacja była niczym kolejny puzzel w układance.

Po dłuższym czasie zatrzymaliśmy się u szczytu jednej z nieznanych mi ulic tego miasta. Otaczało nas wiele kolorów, niesamowite zapachy i ogrom budek z fast food'owym jedzeniem.

- Voilà, dotarliśmy do celu. Poznaj jedno z moich ulubionych miejsc. - powiedział Jin, zaciągając się aromatem jedzenia.

To tutaj miała się odbyć moja pierwsza wymarzona randka? Myślałam, że zabierze mnie do jakiejś przyjemnej restauracji, gdzie moglibyśmy w spokoju nacieszyć się swoim towarzystwem, a tymczasem on zaciąga mnie na zwykły fast food?

Wybuchłam głośnym śmiechem, zginając się w pół, a chłopak wbił we mnie swój zaskoczony wzrok.

- Co? - zapytał zmartwiony. - Coś nie tak? Już ktoś Cię tu zabrał? Cholera, wiedziałem, że restauracja byłaby lepszym wyborem, ale chciałem czuć się swobodnie...

Wytarłam maleńkie łezki, które zgromadziły mi się w kącikach oczu i kładąc mu dłoń na ramieniu odparłam:

- Jest idealnie. Po prostu nigdy nie spodziewałam się, że ktoś kiedykolwiek mnie tutaj przyprowadzi. Próbowałam namówić siostrę na taki wypad, ale czuła się zbyt ważna, a jedzenie w samotności nie przyniosłoby mi żadnej przyjemności.

Widziałam jak napięcie spowodowane moją nieodpowiednią reakcją powoli opuszcza jego ciało. Faceci serio przejmują się takimi rzeczami? Ah no tak, przecież pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

Czarne szczęścieWhere stories live. Discover now