◻Głupia nadzieja◻

2.7K 152 21
                                    

Przez moje wewnętrzne załamanie nie zauważyłam ,że na korytarzu oprócz trzymających mnie popleczników Toma przywędrowały również dwie śmierciożerczynie które natychmiast mnie przechwyciły.

- My sie nią zajmiemy. Damskie sprawy.- zainformowała jedna którą kojarzyłam ze szkolnych korytarzy- Lidia Mckain, o rok strarsza ślizgonka z odrażającym wyrazem twarzy. Zawsze gdy na kogoś patrzyła wyglądała jakby miała zwymiotować ślimakami. A druga równie drażniąca- Sabrina Cupper zgodnie jej przytaknęła.

Nie miałam pojęcia w jakim celu chciały mnie zabrać ani też co ze mną robić. Ale tak czy siak nie przewidywałam nic dobrego. Lecz w moim aktualnie słabym stanie psychicznym mój mózg nie miał siły się nad tym zastanawiać.

Zostałam dosłownie wciągnięta do jakiejś równie opustoszałej klasy pozbawionej mebli. Jedyne co sie w niej znajdywało i stare miotły do Quidditha które z powodu swojego wieku byłyby zagrożeniem dla siedzącego na niej czarodzieja.

Zostałam brutalnie popchnięta na podłoge lecz byłam na tyle silna że utrzymałam się na własnych nogach nie zaliczając bliskiego spotkania z zapewne niezbyt miękką posadzką. Kiedy zdezorientowana wyciągnęłam różdżke aby w jakikolwiek sposób sie obronić stojąca za mną Sabrina natychmiastowo wyrwała mi ją z ręki łamiąc moje jedyne koło ratunkowe w pół.

Następnie zostałam uderzona w twarz najpewniej mając na celu pozbawić mnie sił i odurzyć na pewną chwilę abym nie wykonała żadnego gwałtownego ruchu.

- Przez cały czas starałam się na siebie zwrucić uwage Voldemorta.- zaczęła swoją przemowę swoim pełnym jadu głosem a z moich warg poleciała strużka krwi.

- Ale byłaś ty-wskazała na mnie rozwścieczona.- Riddle był w stanie sie za ciebie pokroić.- powiedziała z ogromnym oburzeniem wymalowanym na jej sukowatej twarzy. Jej następnym krokiem był mocny kopniak jak w worek treningowy za który posłużył mój brzuch. Nie miałam jak zareagować bo byłam trzymana przez równie żenującom Sabrine. Zgięłam się w pół upadając na ziemie.

- A teraz kiedy On wkońcu się otrząsnął.- powiedziała zwycięskim tonem zbliżając się do mnie której właśnie zbierałam w sobie resztki sił.- Już nikt cie nie obroni. Nawet ta twoja nieskazitelna twarzyczka.- powiedziała z przebrzydłym uśmieszkiem chwytając w swój kciuk i palec wskazujący mój podbródek.

- Cruciatuss.- skierowała różdżkę w moją osobą a mnie przeszył niewyobrażalny ból. Mimo okropnego bólu nie puściłam pary z buzi. Nie dałam jej tej satysfakcji. Próbowałam tuszować krzyk i łzy. Które tak naprawde nie były przyczyną niewybaczalnego zaklęcia.

Tom. To on zgotował we mnie większy ból niż torturowanie mnie już dobre kilka minut. Czułam że w tym dołku z którego próbowałam się wydostać ktoś nadepnął mi na ręke którą symbolizowała nadzieja. Nadzieja na wydostanie sie z niego. Przez co bezwładnie leciałam w dół. Jakbym spadała w czarną otchłań.

To wszystko było tak cholernie przykre. Stojąc tam przed nim głęboko wierzyłam że nie mówi na poważnie. Że jestem ofiarą jego perfidnego kawału lub zupełnie bezsensownego żartu.

Nie patrząc na wszystko starałam się mu pomóc. Odciągnąć od tej całej wariacji. Za wszelką cenę pokazać mu że taki nie jest. Kryłam go. Dusiłam to w sobie udawając że wszystko jest dobrze. A on odpłacił mi sie za to wszystko wyrzuceniem mnie za drzwi?

Niewiem ile tu tak leżałam ale obraz coraz bardziej mi sie rozmazywał a ja czułam jak moje ciało nie wytrzymuje tego fizycznie. Cały czas byłam torturowana przez stojącą nade mną szyderczo śmiejącą się, blondwłosą Lidię. Nagle cały obraz mi się urwał i zamiast tego przed oczami pojawiły mi się węglowo-czarne tęczówki. Następnie była już tylko ciemność która mną zawładnęła. Straciłam kontrole nad moim bezwładnym ciałem. Zemdlałam.


***


Moje powieki powoli się rozchyliły a ja z niechęcią musiałam przyznać że wciąż żyje i w dodatku znajduje sie wciąż w tej samej opuszczonej klasie. Tylko tym razem byłam tu całkiem sama.

Cała obolała podniosłam się do pozycji siedzącej opierając się o jedną z lodowatych ścian. Popatrzyłam na swoje ciało zapełnione bardzo dużą ilością świeżych bliznych z których zawzięcie spływała krew która przemokła już całe ubranie. Wiedziałam że jak w miare szybko tego wszystkiego nie opatrze i nie zatamuje to nie wyniknie z tego nic dobrego. Może nie wykrwawie sie na śmierć ale napewno spora część tej cieczy ze mnie poprostu wycieknie co przyniesie nie za ciekawe skutki. A moje otwarte rany wcale nie wyglądały zachęcająco.

Kiedy dotarłam do drzwi niechętnie musiałam przyznać że są one zamknięte. Kiedy szarpanie klamką nic nie dawało odwróciłam sie za siebie marząc o tym że ujrze tam moją choćby połamaną różdżke. Niestety los chciał dalej ze mnie szydzić i nie było tu kompletnie nic oprócz kilku mioteł.

Z braku laku wzięłam pierwszą lepszą i twardym końcem robnęłam w drewniane drzwi. Dzięki Merlinowi że były słabej konstrukcji i wyryłam w nich dziure przez którą spokojnie mogłam przedostać ręke. Nie potrwało długo jak udało mi się otworzyć drzwi i wydostać z tej piekielnej sali.

Samo chodzenie sprawiało mi ogromną trudność i kuśtykałam w tępie żłówia zastanawiając gdzie mogą się teraz wszyscy podziewać bo kompletnie straciłam rachubę czasu.

Było mi coraz bardziej słabo a moje mięśnie z każdym krokiem odmawiały współpracy. Ledwo przytomna dotarłam do Wielkiej Sali. I nawet trudność sprawiało mi zwykłe złapanie za klamke. Przed wejściem słyszałam głos zapewne należący do dyrektora Dippeta "W naszej szkole nie jest już bezpiecznie". A kiedy przeszłam przez próg sali wzrok każdego ucznia i nauczyciela powędrował w moją stronę. Czułam jak kręci mi się w głowie. Usłyszałam już tylko stłumiony krzyk mojej rudowłosej przyjaciółki:

- Hope!

Po czym zrobiło mi się ponownie ciemno i znów zemdlałam mając tą głupią nadzieje że to tylko zwykły sen...


***

Siema siema!
Taki troche depresyjny rozdział ale tak jak w życiu też taki czasem jest potrzebny. Ważne żeby wam sie podobał. Dlatego piszcie swoje przeżycia po jego przeczytaniu!
A tak wogóle jak mijają wam wakacje? Myśle że grubo szalejecie 😏. Bo czym by było życie bez szaleństwa!
Dobra żeganam was na dziś i do następnego
Pozdrawiam Black_cat221💜

RiddleWhere stories live. Discover now