12

6.9K 311 15
                                    

EVA

Burza Emocji: Między Rozterkami a Miłością

Oderwałam się od Angelo, czując na twarzy gorycz zawodu. Uciekając, z każdym krokiem oddalałam się od tej toksycznej sytuacji, chociaż łzy wypływały z oczu jak fontanna. Prześcignęły mnie myśli o tym, jak mogłam być tak naiwna i zaślepiona. W jego obecności czułam się jak marionetką w jego zakłamanej grze, a teraz to zrozumienie wstrząsnęło mną.

Jakaś część mnie zdawała sobie sprawę, że ich małżeństwo to nie tylko zwykła umowa, ale niezależnie od tego, jakie były kulisy, nie miał prawa oszukiwać. Czułam, że zasługuję na szacunek, tak samo jak jego żona. Niezależnie od tego, jaka była prawda, była ona częścią jego życia. To, co wydawało się możliwością czegoś nowego, teraz jawiło się jako iluzja w obliczu nieuporządkowanej rzeczywistości. Czekała mnie teraz trudna decyzja, jak uporządkować to wszystko i gdzie znaleźć swoje miejsce w tej układance relacji.

Byłam prawie przy willi, kiedy nagle ktoś mocno złapał mnie za rękę. Odczułam przerażenie przemieszane z ciekawością, więc odwróciłam się, aby spojrzeć na osobę, która mnie zaczepiła. W mroku rozpoznałam kontury mężczyzny o wyrazistych rysach twarzy. Jego spojrzenie było intensywne, a cień tajemnicy krył się w jego oczach.

- Co ty tu robisz? - był ostatnią osobą, której bym się spodziewała zobaczyć w tym miejscu.

- Przyjechałem po ciebie. Tak kazał mi szef. - miałam po dziurki w nosie, tych wszystkich mężczyzn. Poza tym już nie pracowałam dla Samuela.

- Nie jestem małym dzieckiem. Daj i ty mi spokój. - odwróciłam się od niego.

- Evo, co się stało? - nie dawał za wygraną.

- Nie twój zasrany interes.

- Jeśli chcesz to za dwie godziny mamy samolot. - to była jedyna miła rzecz, którą Nathaniel zrobił dla mnie.

- Idę po walizkę. Zdecyduję po drodze, ale i tak nie pozwolę, by ktokolwiek mi dyktował, co mam robić. - Zdecydowanie odeszłam, nie oglądając się już na Nathaniela.

Nie chciałam, żeby Nath pomyślał, że ucieszyła mnie jego propozycja zabrania mnie z tego miejsca. Poszłam szybkim krokiem na górę, a tam zaczęłam wrzucać do bagażu wszelkie niezbędne rzeczy, które zostały. Przebrałam się w wygodne ubranie, wybierając coś, co sprawi, że podróż będzie bardziej komfortowa. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, sprawdzając, czy przypadkiem nie zostawiłam niczego ważnego. Ostatni raz spojrzałam na ten pokój, który przez chwilę wydawał się być dla mnie jak piękny sen, z którego się wybudziłam. Gotowa do wyjścia, sprawdziłam jeszcze raz, czy wszystko jest na swoim miejscu, po czym zaczęłam schodzić ze schodów, zacierając w myślach każdy ślad mojej obecności.

- Poczekaj, wezmę to od ciebie - Nath podszedł i z uśmiechem wziął moje bagaże, sprawiając, że wydawał się być gotów spełniać każde moje życzenie.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się wdzięcznie.

- Zawsze chciałem dbać o ciebie, Evo - zauważył, wkładając moje walizki z delikatnością do bagażnika. Otworzył mi drzwi samochodu, a ja spojrzałam na niego z pewnym zdziwieniem.

- Nathaniel, proszę cię. Zamknij się już - powiedziałam, choć w głosie było wyczuwalne ciepło i lekki uśmiech.

Nathaniel tylko zaśmiał się pod nosem, pokazał, że zaczyna rozumieć, i odjechał z pewnym luzem, zostawiając za sobą zakurzone uliczki i ten burzliwy wieczór.

Droga na lotnisku minęła nam prawie w ciszy, jedynie odgłosy ruchu ulicznego przerywały monotonne dźwięki samochodu. Mój telefon niemal wydawał się żywy, nieustannie wydzwaniał. Angelo dzwonił i pisał, przeplatając te formy kontaktu, jakby chciał upewnić się, że docierają do mnie jego słowa. Z każdym sygnałem mojego telefonu czułam, jak rośnie napięcie wewnątrz mnie.

Biorąc go w dłoń, zobaczyłam kolejne wiadomości od Angelo, w których płacząco błagał, bym się z nim nie rozstawała. W odpowiedzi postanowiłam na odczepnego napisać mu krótko, że opuszczam to miejsce i nasze drogi się rozchodzą na zawsze. Ignorowałam dalsze prośby, zapewne wierząc, że to wystarczy, by uciec od tego toksycznego związku. Kiedy zauważyłam zaintrygowane spojrzenie Nathaniela, wyłączyłam telefon i schowałam go na samo dno torebki, pragnąc zapomnieć o całym zamieszaniu.

- Nowy facet? - zapytał Nathaniel, gdy zauważył moją niepokojącą minę.

- Nie. A poza tym, nie muszę ci się spowiadać. - odparłam do mojego kompana, chociaż w środku czułam potrzebę podzielenia się z nim moimi troskami.

- Czemu ty, Evo, jesteś taka nerwowa? Nie jestem przecież twoim wrogiem. - zatrzymał się na parkingu lotniska, rzucając na mnie zaniepokojone spojrzenie.

- Mam nerwy i wszystko mnie drażni. - odpowiedziałam, wychodząc z auta i wdychając głęboki oddech powietrza.

- Nie można się bez powodu, wyżywać na osobie, która nic ci nie zrobiła. - mówił z delikatnością.

Zdałam sobie sprawę, że przesadziłam w swoim zachowaniu, mieszałam swoje życie prywatne z codziennym.

- Przepraszam. Mam już dosyć tego miejsca. - starałam się zapanować nad emocjami.

- Nie wiem, co się wydarzyło, ale pamiętaj, że zawsze jest inne wyjście. - uśmiechnął się i zabrał bagaże, wkładając je na wózek.

Wychodziliśmy już z odprawy do korytarza, który prowadził do wejścia samolotu. Odwróciłam się z Nathanielem, w stronę dobiegających krzyków. Spostrzegłam szarpiącego się Angelo z ochroniarzami. Jego wzrok napotkał mój i choć odległość nas dzieliła, dostrzegłam w nim mieszaninę złości, frustracji i pewnej desperacji. Ochroniarze starali się go opanować, ale był jak wulkan gotujący się w środku, gotowy wybuchnąć w każdej chwili. Nathaniel spojrzał na mnie z pytaniem w oczach, ale zdecydowanie wykręciłam się od jakiejkolwiek odpowiedzi, skierowawszy uwagę na to, co się działo.

Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz