1

12.8K 454 27
                                    

EVA

Spotkanie z Przeszłością: Niebezpieczne Zbliżenia

Wspaniale było zanurzyć się w leniwą atmosferę niedzielnego przedpołudnia, otulając się komfortem dużego łóżka. Na szafce obok ustawione były nie tylko pachnące tosty z serem, ale także kubek napełniony jeszcze ciepłą kawą, wytwarzającą przyjemny aromat wokoło. Z zaciekawieniem sięgnęłam po karteczkę, która leżała obok talerzyka, a kiedy ją otworzyłam, zobaczyłam słowa napisane delikatnym charakterem:

„Dla mojej śpiącej królewny, śniadanko od zapracowanego królewicza... Zjedz tosty i nabierz siły. Wypij kawę, by zdobyć energię na resztę dnia. Twój kochający, Harry".

Te proste gesty ukazały troskę i dbałość o szczegóły. Z każdym kęsem tostów i łykiem kawy czułam, jak miłość Harry'ego rozkwita w codziennych chwilach, sprawiając, że niedzielne poranki stawały się niezapomniane.

Mój narzeczony, miał wyraziste rysy twarzy, głębokie niebieskie oczy, które potrafiły świecić czułością i zrozumieniem. Jego ciemne włosy, lekko pofalowane, zawsze były starannie uczesane, jednak zdarzało mu się zostawić je nieco rozczochrane, zwłaszcza gdy dopadała go chwila zamyślenia.

Charakterystyczne dla niego było szerokie uśmiechnięte oblicze, które potrafiło rozjaśnić każdy dzień. Miał wysoką postawę, a jego sylwetka emanowała pewnością siebie, co dodawało mu pewnego rodzaju magnetyzmu. Nie brakowało mu wdzięku i elegancji, nawet w najważniejszych sytuacjach.

Chociaż czasem zaniedbywał swój wygląd, to w pewnych chwilach potrafił zaskoczyć eleganckim ubiorem, podkreślającym jego naturalną charyzmę. Był mężczyzną, który zewnętrzną powierzchowność potrafił łączyć z głęboką empatią i uczuciem.

Harry to był niewątpliwie wspaniały mężczyzna, o czułym i kochającym sercu. Jednak, jak każdy z nas, nie był pozbawiony wad, które czasem przysłaniały jego blask. Byłam świadoma tych mankamentów, które czasem trudno było mi akceptować. Kiedy zawodziły go sprawy zawodowe, zdarzało mu się wyładowywać swoją frustrację na mnie, choć przecież nie była to moja wina, że coś nie poszło zgodnie z jego planami.

Niekiedy sięgał po alkohol, a wraz z nim wracały wspomnienia o rodzicach, z którymi utraciłam kontakt od czasu mojego wyjazdu z miasta. Informacje od Gabi dotyczące ich życia były mało pocieszające, opowiadała mi o ich schyłkowej sytuacji. Byli na skraju przepaści, a ich decyzje prowadziły ich na drogę, którą sami sobie obrali. Choć ich życiowy kierunek nie był dla mnie zrozumiały, zdawałam sobie sprawę, że to ich wybór, ich droga i ich sposób na przeżycie reszty życia.

Po zjedzonym aromatycznym śniadaniu udałam się pod relaksujący prysznic. Wyszłam z niego, czując się odświeżona i otulona delikatnym zapachem balsamu. Usiadłam wygodnie na miękkiej kanapie, otoczona komfortowymi poduszkami, z laptopem na kolanach. Miałam przed sobą propozycję zakupu małego biurowca niedaleko naszej firmy. Zanurzyłam się w lekturę umowy sprzedaży, starannie analizując każdy punkt. Choć wszystko wydawało się w porządku, cena była zdecydowanie zbyt wygórowana. Nieśmiało na niosłam kilka poprawek, a następnie wysłałam dokument do szefa, oczekując na jego opinie.

Wolna od obowiązków zawodowych i wolna od męskiego towarzystwa postanowiłam skorzystać z chwili dla siebie. Znalazłam się w malowniczej galerii handlowej, gdzie zafundowałam sobie małe zakupy. Wybrałam dwie pary eleganckich spodni materiałowych, zwiewną sukienkę oraz dwie pary szykownych szpilek. Zadowolona z zakupów, kierując się do kawiarenki, zatęskniłam za aromatem świeżo parzonego cappuccino z kuszącą pianką. Usiadłam przy przytulnym stoliku, delektując się kawałkiem rozkosznego tortu czekoladowego.

- Witam panią prezes - usłyszałam za plecami męski głos.

Odwróciłam się i prawie zachłysnęłam się tym przepysznym tortem, który pojawił się na stole.

- Dzień dobry - odpowiedziałam oschle, próbując utrzymać spokojną minę.

- Co za miłe spotkanie - zadowolony stał, przyglądając się wolnemu miejscu obok mnie.

- Powiedzmy - powiedziałam pod nosem, ignorując jego uśmiech.

- Proszę? Bo nie usłyszałem - ta jego udawana mina działała na mnie nerwowo.

Pomyślałam po chwili, że może to odpowiedni czas zacząć się mścić.

- Mówiłam, byś usiadł - uśmiechnęłam się lekko.

- Dziękuję bardzo - zajął miejsce obok mnie.

- Napijesz się kawy, a może skusisz się na pyszny torcik? - próbowałam być miła - Oczywiście, ja stawiam.

- Nie ma takiej możliwości, by pani za mnie płaciła - odszedł na chwilę, by powrócić z takim samym zestawem jak mój.

- Co porabiasz w niedzielę w galerii? - zagadałam, starając się złagodzić atmosferę.

- Chyba to samo, co pani - wskazał na dwie torby z ubraniami.

- Mów do mnie Eva - podałam mu rękę.

- Eva... Piękne imię - przytrzymał ciut dłużej moją dłoń. Dziwne dreszcze przeszły przez moje ciało - Znałem kiedyś piękną dziewczynę o tym imieniu - zrobiło mi się gorąco.

Miałam nadzieję, że nie domyślił się, kim byłam.

- I co, została twoją dziewczyną? - pociągnęłam głębiej temat.

- Nie - zamyślił się - Chciałem, ale okazałem się dupkiem i odeszła - dobrze siebie opisał.

- Po prostu zraniłeś ją? - spojrzał się na mnie jakoś dziwnie. Za dużo zaczęłam mówić.

- Dobrze to ujęłaś - upiłam łyk kawy - Masz piankę na ustach - wyjął chusteczkę i podszedł do mnie, ścierając moje ubrudzenie. Był przy tym delikatny i nie spuszczał ze mnie wzroku - Jesteś piękna - zabrał rękę i usiadł na swoim miejscu.

- Dziękuję, ale spoufalanie ze swoim szefem jest nie na miejscu - zbeształam go.

- Przepraszam, ale to niezaprzeczalna prawda - uśmiechał się. Nadal był przystojny i uroczy, ale nie ze mną te numery.

- Wybacz Nathanielu, ale muszę już iść - wstałam i wyszłam z kawiarni, próbując zachować zimną postawę.

Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz