7

7.8K 378 24
                                    

EVA

Świt Tajemniczego Wyzwania

Był piątek rano. W miękki kocyk, który otulał moje ciało, wtuliłam się jeszcze głębiej, oddając się przyjemnemu lenistwu. Słońce, niczym starannie wybrane sztuczne światło, rysowało delikatne kontury mebli w pokoju, dodając mu subtelnego uroku. Rozkoszując się chwilą, przemyślałam plany na nadchodzący dzień, pełen obietnic i możliwości.

Wokół panowała spokojna atmosfera, a widok za oknem sprawiał, że czułam się jakbym była w magicznym zakątku, z dala od zgiełku codzienności. Zieleniejące drzewa i subtelny szmer liści przypominały o pięknie natury, z którą miałam przyjemność dzielić to wyjątkowe miejsce.

Wdech świeżego powietrza wypełnił moje płuca, dodając energii do poranka. Chwilę zachwytu przerwała nuta refleksji, gdy pomyślałam o możliwych trudnościach, jakie mogą nadciągnąć. Choć wydawało się, że nadchodziły ciężkie dni, postanowiłam wierzyć, że ta chwila spokoju i harmonii pozwoli mi zebrać siły na stawienie czoła ewentualnym wyzwaniom.

Usiadłam na łóżku, myśląc o tym, jak bardzo pragnęłam oderwać się od rutyny i codziennego zgiełku. Zdawałam sobie sprawę, że choć przede mną ostatni dzień pracy, to jednocześnie otwierał się weekend pełen wypoczynku. W myślach oddałam się marzeniom o spokojnym lenistwie nad jeziorem, gdzie tylko szum wiatru i śpiew ptaków przerywałyby ciszę. Wciąż wierzyłam, że to miejsce będzie dla mnie jak oaza spokoju, z dala od zgiełku miasta.

Znalezienie w sobie motywacji do opuszczenia przytulnego łóżka wydawało się trudniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak, kiedy pomyślałam o zbliżającym się wyjeździe do Włoch, wewnętrzne emocje zakiełkowały. Nigdy wcześniej nie miałam okazji odwiedzić tego pięknego kraju, dlatego każde myśli o nadchodzącym pobycie sprawiały, że serce biło mi szybciej. Zaczęłam marzyć o zwiedzaniu urokliwych zakątków, smakowaniu lokalnej kuchni i doświadczaniu włoskiego stylu życia.

Ostatecznie i zdecydowanie, wstałam z łóżka i skierowałam się w dół do kuchni, gdzie zapragnęłam zaparzyć aromatyczną kawę i zjeść coś pysznego. Spostrzegłam przez okno, że czarny Jaguar stał niewinnie pod bramą. Mój nieśmiały obserwator zdążył już odjechać, a to tylko pogłębiło moje zaniepokojenie.

Cofnęłam się na górę myśląc, że czas skończyć z tą grą w kotka i myszkę. Wzięłam telefon i wybrałam numer do mojego tajemniczego prześladowcy. Nie miałam już zamiaru być jedynie pionkiem w jego dziwacznej zabawie. Zdecydowanie chciałam zakończyć to niezdrowe starcie i dowiedzieć się, kim naprawdę jest ta enigmatyczna postać, która tak konsekwentnie wkroczyła w moje życie.

W dłoni drżał mi telefon, gdy moje nerwy sięgnęły zenitu.

- Czy ty możesz odpieprzyć się, w końcu ode mnie? Zaczynam się ciebie bać! - krzyknęłam w słuchawkę z nadzieją, że moje słowa trafią do niego.

Z drugiego końca rozmowy dobiegł spokojny, ale jakże uparty głos.

- Evo, uspokój się. Ja nie jestem groźny.

- Dobre sobie. Na chodzisz mnie i szpiegujesz.

- Chcę pokazać ci, jakim jestem człowiekiem. Jak bardzo zależy mi na tobie - próbował przekonać mnie, ale z każdą chwilą czułam, jak strach wtacza się we mnie mocniej.

- Ty jesteś chory. Powinieneś się leczyć – odpowiedziałam, zaczynając obawiać się o własne życie.

- Prosiłem cię, byś mi zaufała, więc zrób to, o co cię proszę – jego ton zaczął nabierać irytacji.

- Wiesz co? Pocałuj mnie w dupę – zdecydowanie powiedziałam, po czym natychmiast rozłączyłam się i wyłączyłam telefon.

Zdawałam sobie sprawę, że to nie koniec tej surrealistycznej sytuacji, ale musiałam postawić granicę. Pokręciłam głową, starając się pozbyć napięcia, które zaległo mi w ciele.

Niedowierzanie mieszało się z lękiem, a z każdą chwilą czułam, że wpadam w spiralę niepewności. Wyjazd do Włoch zdawał się być coraz bardziej abstrakcyjnym marzeniem. Zastanawiałam się, kto może stać za tym wszystkim i dlaczego wybrał właśnie mnie na cel swoich niezdrowych zainteresowań. Musiałam znaleźć sposób na zakończenie tego szaleństwa.

Pośpiesznie zabrałam strój do pracy z szafy, starając się skupić na codziennych obowiązkach, aby choć na chwilę oderwać myśli od tego wszystkiego. Weszłam do łazienki i przyjęłam odprężający prysznic, który pomógł mi choć trochę odzyskać spokój.

W kuchni szybko wypiłam kawę i zjadłam śniadanie, starając się skoncentrować na smaku jedzenia, a nie na spirali pytań, które kłębiły się w mojej głowie. Zamknęłam laptopa, sprawdziłam, czy mam wszystko, co potrzebne i gotowa do wyjścia, opuściłam mieszkanie, zamykając za sobą drzwi. Wsiadłam do pojazdu, starając się skupić na normalnych, codziennych czynnościach. Ruszyłam w stronę pracy, ale w mojej głowie wciąż wirowały myśli o nieznajomym i całej tej sytuacji.

Na szczęście, na ulicach nie było korków, co pozwoliło mi spokojnie dojechać do firmy. Zaparkowałam auto przed budynkiem. Parkingu podziemnego chciałam jak na razie unikać.

Wysiadając z samochodu, spojrzałam uważnie wokół, sprawdzając, czy przypadkiem nie widzę czyichś podejrzanych ruchów. Dzięki temu poczułam się odrobinę bezpieczniej. Zamknęłam drzwi i zdecydowanym krokiem ruszyłam w kierunku wejścia do biurowca. Tym razem nie zamierzałam pozwolić, aby tajemniczy intruz wprowadzał zamęt w moje codzienne życie.

- Evo! – odezwał się do mnie Nathaniel, zbliżając się z pytającym spojrzeniem.

- Tak? – odwróciłam się w jego stronę, próbując zachować spokój.

- Czy masz dziś dla mnie kolejne nudne zadanie? – zapytał, starając się być żartobliwy.

- Nie. Rób to, co należy do ciebie – odpowiedziałam zdecydowanie.

Coś we mnie drgnęło, gdy spojrzałam mu prosto w oczy. Odkąd pojawił się Nath, zaczęły dziać się te wszystkie dziwne rzeczy. A co jeśli to on był moim prześladowcą? Postanowiłam podjąć ryzyko i zapytać go bezpośrednio.

- Nath – spojrzałam na niego, próbując odczytać coś w jego reakcjach.

- Czyli jednak coś masz dla mnie – uśmiechnął się, myśląc zapewne o kolejnym zadaniu.

- Wiesz, że poniedziałek wyjeżdżam i nie będzie mnie do środy? – chciałam sprawdzić jego zachowanie, obserwując reakcję na tę informację.

- Nic o tym nie wiedziałem – wydał się zdziwiony tym, co mu powiedziałam.

- Pod moją nieobecność, uporządkujesz drugi schowek z dokumentacją. Tym razem będziesz miał więcej czasu – stwierdziłam, starając się zachować spokojny ton.

- Za co ty mnie tak każesz? Wiem, że mnie nie lubisz, ale miej serce, kobieto – wybuchnął z frustracji, co było zrozumiałe.

- To prawda, nie lubię cię. Czemu chciałeś pracować w tej firmie? – zapytałam prosto z mostu, szukając odpowiedzi na moje wewnętrzne pytania.

Należymy do siebie - Korekta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz