Przebudziłem się, gdy ktoś zapukał do drzwi. Przetarłem oczy dłonią i zerknąłem na zegarek. Dochodziła jedenasta, co oznaczało, że Niall przyjechał zabrać swój samochód po wczorajszej imprezie. Jeśli mam być szczery, to nie spodziewałem się, że aż tak szybko się zbierze.
-Otwarte. – mruknąłem na tyle głośno, by mógł mnie usłyszeć.
Obróciłem się na brzuch i objąłem Mozzarellę ręką. Jej sierść była niezwykle miła w dotyku i uwielbiałem się do niej przytulać. Szybko naszła mnie myśl, że ciężko będzie mi się z nią rozstać, gdy w końcu zgłosi się po nią właściciel, ale postarałem się ją odgonić. Powinienem cieszyć się tym, co mam, zamiast martwić się na zapas, że kiedyś mi to odbiorą.
-Tylko nie hałasuj, bo Nick jeszcze śpi. Klucze od garażu leżą chyba na blacie w kuchni. – rzuciłem.
Usłyszałem jednak, że kieruje swoje kroki w stronę kanapy i przysiada na jej skraju.
-Od kiedy masz psa? – zapytał cicho Louis.
Przerażony otworzyłem oczy i zobaczyłem, że wpatruje się we mnie z tajemniczym uśmieszkiem, opierając łokcie na kolanach. Natychmiastowo podniosłem się do pozycji siedzącej i ukryłem twarz w dłoniach, próbując jak najszybciej się przebudzić.
-Przepraszam, myślałem, że to Niall. – powiedziałem cicho.
-Chciałem porozmawiać, ale widzę, że przyszedłem nie w porę. Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz miał czas. – odparł, kierując się w stronę wyjścia.
Pociągnąłem go lekko za rękaw jego jeansowej kurtki, w której, wtrącając, wyglądał nieziemsko. Szybko jednak zawstydził mnie ten gest i poczułem się po prostu głupio.
-Zaczekaj. Jeśli chcesz to skończyć, to wolę dłużej nie czekać. Usiądź.
Posłuchał mnie i usiadł obok. Chwilę się wahał, ale w końcu zaczął mówić.
-Długo wczoraj myślałem nad tym, co powiedziałeś. Już ci to mówiłem, ale powtórzę jeszcze raz. Po naszym rozstaniu cholernie żałowałem swojej decyzji. Przeklinałem się za to w myślach miesiącami i uważałem się za kompletnego debila. Ale kiedy usłyszałem od chłopaków, jak dobrze ci z kimś innym, że sobie radzisz, twoje życie diametralnie się zmieniło i jesteś szczęśliwy.. poczułem, że rozstanie to najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjąłem, bo nareszcie miałeś szanse i możliwości. Mimo tego wróciłeś. Powiedziałeś, że mnie kochasz i że nie wyobrażasz sobie życia beze mnie. Zrozumiałem, że naprawdę chcesz mnie i moich problemów. Pomimo obaw i cholernego strachu, wciąż chcesz spróbować i tym złamałeś mi serce, bo nie spodziewałem się, że mogę pokochać cię jeszcze bardziej, a jednak tak się stało. Może to pośpiech zadziałał na naszą niekorzyść? Może po prostu powinniśmy zapomnieć o tym, co było kiedyś i postarać się na nowo. Zbudować nowy związek oparty na szczerości i zaufaniu. Nie mogę obiecać ci, że wszystko się ułoży i będzie jak w bajce, ale jeśli naprawdę będziemy tego chcieli, to mamy ogromne szanse.
Uśmiechnąłem się do niego swoim najszczerszym uśmiechem. Moje serce biło jak oszalałe i byłem prawie pewien, że Louis je słyszy. Dalej tkwiłem w kompletnym bezruchu, nawet nie wiedząc, czy to dzieje się naprawdę.
-Przysięga? – zapytał Lou, wystawiając w moją stronę mały palec.
W moich oczach zalśniły łzy, kiedy spletliśmy swoje palce. Wpatrywałem się w oczy Louisa, wstrzymując oddech. W końcu przyciągnąłem go do siebie i mocno przytuliłem do swojej piersi.
-Ten pies nie jest mój. – odpowiedziałem na jego dawno zadane pytanie.
-Wiem, widziałem ogłoszenie. Widzę, że lubisz nosić moją bluzę. – uśmiechnął się, unosząc głowę i zaglądając mi w oczy. –Byłeś w nią ubrany na tym zdjęciu.
-Noszę ją zawsze, kiedy mi ciebie brakuje albo czuję się zagrożony.
Lou pogładził moją dłoń kciukiem i mocniej się we mnie wtulił.
-Ryan powiedział, że nazwałeś ją Mozzarella.
W odpowiedzi kiwnąłem tylko głową.
-Uważam, że to całkiem urocze. – dodał po namyśle. –W takim razie musisz mi jeszcze tylko wyjaśnić, co Nick robi w twojej sypialni. Te papierosy na stole to chyba temat na poważniejszą rozmowę.
![](https://img.wattpad.com/cover/119967390-288-k57020.jpg)
ESTÁS LEYENDO
For your eyes only
FanficPo prawie pół roku przerwy zakończyłam pisanie. Mój pierwszy w życiu fanfik, w dodatku opublikowany. Nie wyszedł najlepiej, jeśli mam być szczera, to było to dla mnie ogromnym wyzwaniem, ale publikacja zmuszała mnie do systematyczności (tak naprawdę...