"That was pretty much it. It kind of just happened."

139 10 15
                                    

-Nie masz serca. –mruknął obrażony Louis i wstając od stołu skierował się w stronę schodów.

-No, ej! Przecież to nie moja wina! – jęknąłem za nim.

-Oczywiście, że nie, to nigdy nie jest twoja wina. – odkrzyknął, będąc już w sypialni.

Również wstałem od stołu i poszedłem za nim. Zobaczyłem, że leży na łóżku na wznak, a twarz ukrył w poduszce. Położyłem się obok niego i utkwiłem wzrok w suficie. Po chwili pogładziłem go ręką po głowie.

-Nienawidzę grać z tobą w scrabble. – rzucił cicho.

Zaśmiałem się głośno, zakrywając twarz dłońmi. Louis oparł się na łokciach i spojrzał na mnie obrażony.

-Jesteś okropny, Harry. Jeszcze ani razu nie wygrałem. Z tobą nie da się w nic grać! Wygrywasz nawet w szachy, przystopuj trochę.

-Okej, to zagrajmy teraz w monopoly.

-Oo, nie! Nie ma takiej opcji, nienawidzę przegrywać w monopoly. – uderzył mnie lekko pięścią, a ja jęknąłem, udając ból i złapałem się za ramię.

-Hej, przemoc w związku? Robisz z nas patologiczną rodzinę, kochanie. – zaśmiałem się, siadając na nim okrakiem.

-Nie przekonasz mnie. Nie ma szans, nie. –mruknął, próbując mnie zepchnąć.

Złapałem go za nadgarstki i przycisnąłem do materaca. Nachyliłem się nad nim, spojrzałem mu głęboko w oczy i delikatnie zbliżyłem się do jego ust. Louis mruknął ciche „nie", ale to nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Pocałowałem go delikatnie, później coraz mocniej i mocniej zatapiając się w jego ustach. Puściłem jego nadgarstki, kryjąc swoje dłonie w jego miękkich włosach. On złapał mnie rękoma w pasie i przyciągnał do siebie bliżej. Uśmiechnąłem się lekko, nie przerywając pocałunku. Przeciągnąłem dłonie po jego policzkach, szyi, a później barkach, zatrzymując je na torsie.

-Teraz ze mną zagrasz? –zapytałem.

-Nie.

Pocałowałem go jeszcze raz.

-A teraz? – zapytałem ponownie, odrywając się od jego ust.

-Wciąż nie.

Wplątałem rękę w jego włosy, pociągając lekko za kosmyki. Pocałowałem go po raz kolejny, lecz tym razem trwało to dłużej i było jeszcze bardziej namiętne.

-Teraz nie możesz się nie zgodzić. – powiedziałem, cicho dysząc.

-Mam nadzieję, że dasz mi chociaż fory. – odparł, klepiąc mnie delikatnie po udzie.

-Nie ma takich szans. – szepnąłem mu do ucha.

-No, to świetnie. – mruknął.

Wyjąłem pudełko z grą z szafki i rozłożyłem planszę na podłodze w sypialni. Zacząłem rozkładać wszystkie karty równo obok siebie, a Louis rozdzielał pieniądze na dwa stosiki.

-Pozwól mi chociaż grać butem.

-Niech ci będzie. – jęknąłem. –To ja chcę kota.

Rozłożyliśmy pionki i rozpoczęliśmy grę. Tak naprawdę, to specjalnie grałem gorzej niż zwykle, bo nie chciałem, żeby Louis raz na zawsze przestał ze mną grać w cokolwiek. W planszówkach chodzi przecież o to, żeby dobrze się bawić i fajnie spędzić czas, a to że zawsze wygrywałem nic nie zmieniało. Mimo wszystko starałem się trochę mu ustąpić, ale chciałem zrobić to w taki sposób, żeby tego nie zauważył.

For your eyes onlyWhere stories live. Discover now