"I can't change."

100 8 13
                                    


-Harry, pospiesz się.

Gemma trącała mnie w ramię, żeby mnie obudzić. Przetarłem oczy dłońmi i spojrzałem na zegarek. Dochodziła ósma trzydzieści, co oznaczało, że nie mam zbyt wiele czasu. Podała mi talerz z kanapkami i wyszła dalej się szykować. Szybko zjadłem, ubrałem się i niecałe trzydzieści minut później byłem już u Liama. Kiedy otworzył mi drzwi, zauważyłem, że nie śpi już od dłuższego czasu, jest skacowany i zaniepokojony.

-Cholera, dobrze, że jesteś. – rzucił od razu. –Mamy problem z Louisem.

Moje serce zaczęło bić szybciej na dźwięk jego imienia. Zestresowałem się, a Liam wciągnął mnie do środka i zaprowadził do łazienki. Louis wyglądał strasznie. Był okropnie blady, miał podkrążone oczy i cały się trząsł. Siedział przy toalecie i co chwila wymiotował. Niall siedział na brzegu wanny, trzymając w ręce butelkę wody.

-Ile wczoraj wypiliście? – zapytałem z przerażeniem.

Liam nieco się zmieszał, lecz nic nie odpowiedział. Usiadłem na podłodze obok Louisa, delikatnie kładąc mu dłoń na ramieniu.

-Kurwa, brawo dla was. Mieszał alkohol?

-Pewnie, inaczej nie byłby w takim stanie. – prychnął Niall. –Jeśli dalej tak będzie wymiotował, to będziemy musieli zadzwonić na pogotowie.

Louis otarł wierzchem dłoni usta i osunął się, opierając głowę na moich kolanach.

-Nie mam już siły. – wymamrotał.

Zmartwiony ostrożnie pogłaskałem go po głowie. Nie liczyło się już nic poza nim; zależało mi tylko na tym, żeby poczuł się lepiej i zaczął normalnie funkcjonować. Zdjąłem z siebie bluzę i okryłem nią Louisa. Usłyszeliśmy z drugiego pokoju, że Zayn się obudził i delikatnie mówiąc też nie czuje się najlepiej, więc Liam i Niall poszli sprawdzić czy wszystko w porządku.

-Czego potrzebujesz? – zapytałem Louisa.

-Ciebie. – szepnął, nie otwierając nawet oczu z wycieńczenia.

Pogłaskałem jego policzek kciukiem, cały czas wpatrując się w jego twarz. Po piętnastu minutach, kiedy sytuacja nieco się uspokoiła, zapytałem, czy da radę wstać. Objąłem go rękoma, próbując pomóc mu się podnieść i dopiero wtedy poczułem, jak bardzo schudł. Czułem jego żebra pod palcami i spokojnie mogłem je policzyć. Louis nieco się chwiał, więc musiałem ciągle go podtrzymywać, ale jakoś udało nam się dotrzeć do mojego samochodu. Posadziłem go na siedzeniu pasażera i podałem mu papierową torebkę, na wszelki wypadek, gdyby znów go zemdliło. Wróciłem jeszcze poinformować Liama, że zabieram Louisa do domu i przy okazji zabrałem jego kurtkę. Prowadziłem powoli, żeby nie wzmagać jego mdłości. Przez całą drogę Louis opierał głowę na szybie, nie otwierając oczu. Z jakiegoś powodu wydawało mi się to strasznie przykre. Mimo że po prostu struł się alkoholem, ja czułem, że po części jest to też moja wina. Wniesienie go na trzecie piętro było nie lada wyczynem, ale jakoś dałem sobie radę. Pomogłem mu położyć się do łóżka i okryłem go kołdrą. Przyniosłem do sypialni też butelkę wody, która stała na blacie w kuchni i usiadłem obok niego.

-Jak się czujesz? – zapytałem cicho.

-Lepiej. – wychrypiał ciężko. –Za to okropnie mi zimno.

Niewiele myśląc przysunąłem się bliżej i delikatnie go objąłem. Louis wtulił się we mnie, wkładając mi lodowate ręce pod koszulkę. Skierował je ku górze i zrozumiałem, że próbuje ją ze mnie zdjąć. No, tak. W końcu wciąż był pijany. Złapałem jego nadgarstki jedną dłonią, wyjmując je spod koszulki i przycisnąłem go do siebie mocniej.

For your eyes onlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz