Ogród.

1.6K 86 8
                                    

Per. Madlen

Wstałam dość późno. Przez całą noc śniły mi się koszmary. Fabuła wciąż taka sama, że ja i Nathaniel się sparowaliśmy co nie jest ani trochę straszne ale później.... śniło mi się, że Klaus dopiął swojego. Że zabił Natana, że mimo mojego sprzeciwu posiadł mnie. Szybko odgoniłam te myśl. Ubrałam się i zeszłam do kuchni zjeść śniadanie choć wsumie jest już 12:26 trochę spóźnione te śniadanie ale coż. Przez zapach mojego mate, unoszący się po całym domu nie mogę się skupić na niczym. Jest taki piękny pociągający.....STOP.... Madlen ogarnij się bo to się źle skończy. Odkłada pusty już talerz do zlewu i przy okazji nastawiam czajnik na wodę. Nie mogę opanować mojego zdenerwowania dzisiejszym dniem ani przestać o tym rozmyślać. W końcu to musi się stać tylko w czym jest problem. Kocham go tak, ufam mu tak, wiem że nigdy by mnie nie skrzywdził więc dlaczego odczówam tą obawę. To poważny krok przynajmniej dla mnie on pewnie miał już ze dwadzieścia panienek jak nie więcej. Na samą myśl chcąc nie chcąc dopadała mnie zazdrość, że jakaś flądra mogła go mieć chociaż na jedną noc. Jęknełam. Robię się coraz bardziej zabarcza względem niego. Oczywiście mojej wilczycy to nie przeszkadzało w żadnym wypadku ale mnie trochę tak. Nie chce zmienić się w kobietę, która cały czas jest zazdrosna o wszystkowszystko i robi wielkie halo z niczego. Westchęłam.

Sięgnęłam do szafki na przeciwko mnie by wyjąć z niej dwa kubki. Następnie stawiam oba na blacie kuchennym i wsypuje do jednego czarną kawę, a do drugiego herbatę rozpuszczalną. Nie wiem jak on może pić to paskudztwo. Nie przepadam zbytnio za kawą jedynie jaką pije i to bardzo rzadko to dwa w jednym. Rozmyślenia na temat gustów mojego mężczyzny przerwał mi czajnik oznajmujący już zagotowaną wodę. Zalałam wodą dwa kubki i ruszyłam w stronę gabinetu Nataniela. Zapewne pcham się teraz wręcz w paszcz lwa, a raczej wilka. Uśmiechnęłam się gdy przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie, kiedy spojrzeliśmy sobie w oczy. Może nie było to jakieś wielce romantyczne szczególnie że potem mój najstarszy brat chciał potem rozszarpać mojego mate ale zawsze mogło być gorzej. Sama nie zauważyłam jak to wszystko się szybko potoczyło. Czuje się jakbym dopiero wczoraj spojrzała w jego brązowe wręcz czarne oczy, a dzisiaj przyszła pełnia, czas połączenia. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się przed drzwiami do jego gabinetu.Wciągnęłam głęboko powietrze do płuc co nie było zbyt dobrym rozwiązaniem bo poczułam jeszcze bardziej jego wspaniały zapach. Otumanił mnie tak bardzo, że rozlałam trochę kawy na podłogę i moje spodnie. Przeklnełam w duchu z nadzieją że nie zostanie na nich plama. Nie wiem jakim cudem otworzyłam masywne dziwi do królestwa Nata i weszłam do niego przełykając wielką gule w gardle. Siedział tam. Jak zawsze przystojny i pewny siebie. Siedział za biurkiem ubrany tylko w szare dresy. I jak ja mam się tu na niego nie rzucić. Podniósł wzrok z papierów na mnie i przeskanował mnie swoim palącym wzrokiem, a mnie przeszły dreszcze.

-Nie powinnaś tu wchodzić. -powiedział odchylając się na fotelu.

-Wiem. Po prostu pomyślała, że przyda ci się dobra kawa na rozbudzenie. Musiałeś zerwać się bardzo rano skoro pościel na twoim miejscu była już zimna gdy wstałam.

-Gdybym został tam dłużej oszalał bym przez twój zapach i rzucił na ciebie króliczku.-odparł nie spuszczając ze mnie wzroku nawet na sekundę.

Na jego słowa zarumieniłam się aż po uszy. Powoli ruszyłam w jego kierunku, obserwował każdy mój ruch, jak zwierzę które patrzy na swoją ofiarę przed atakiem. Postawiłam kawę na stoliku i kiedy chciałam już iść do wyjścia złapał mnie wolną rękę, a drugą zabrał mój kubek który postawił tuż przy swoim. Następnie unieruchomił mnie na swoich kolanach w pozycji takiej żeby miał łatwy dostęp do mojej szyi. Zaczął składać na niej mokre pocałunki.

-Strasznie mnie kusisz.- powiedział między pocałunkami.

-Ja?-spytałam- to ty siedzisz tu pół nagi.

-Ty nie jesteś lepsza.-odparł gryząc skórę robiąc mi zapewne malinkę.

Karce siebie za mój dzisiejszy wybór ubrań który składa się tylko z krótkich spodenek i o wiele za dużej bluzki Nata.

-Natan......-mowie nie pewnie zagryzają dolną wargę.

-Wiem.-westchnął ciężko- poczekamy z tym do wieczora.-powiedział całując mnie w głowę.

-Dziękuje.- odpowiadam przytulając się do jego klatki.

-Dla ciebie wszystko kochanie.-ponownie mnie całuje tylko tym razem w czółko.

Dłuższą chwile siedzieliśmy w takiej pozycji lecz zadawałam sobie sprawę, że strasznie go rozpraszam i przez mnie nie kończy papierkowej roboty. Więc nie chętnie wyswobodziłam się z jego objęcia na co jęknął nie zadowolony.

-Idę przejść się po ogrodzie za domem.-wyjaśniam.

-Zostań.-nalega.

-Wilczku rozpraszam cię a ty musisz skończyć tą papierkową robotę.-zaśmiałam się.

-Nieprawda.

-Prawda.-mówię zabierając z biurka kubek z już nieco chłodną herbatę.

-No dobra.-westchnął zrezygnowany- Ale masz uważać. Teren jest chroniony ale masz i tak uważać-pogroził mi palcem.

-Oczywiście tato.-zaśmiałam się wychodząc.

Po opuszczeniu pomieszczenia skierowałam się do wyjścia na ogród. Chodziłam po nim przypatrując się kwiatom. Nagle zobaczyłam przeciętą siatkę w siatce ogradzającą ogród linii lasu. Podeszłam bliżej by przyjrzeć się jej. Nagle ktoś pociągnął mnie do tyłu i przyłożył coś do ust. Zaczęłam się szarpać ale nie mogłam się uwolnić.

-Ciekawe jaką nagrodę dostane za dostarczenie ciebie do Klausa.-zaśmiał mi się obrzydliwy głos wprost do mojego ucha.

Jedyna z pięciorga.Where stories live. Discover now