Rozdział 15

3 0 0
                                    

- Misia, jesteś tego pewna? - spytał pan Halski, parkując pod klatką.

- Tak, tato. Mama tym razem przegięła ostro. Wypytywanie się jeszcze zniosę, nawet te żale o nie spędzania z wami więcej czasu. To czego nie zniosę, to wtrącania się w moje życie. - odpowiedziała wzdychając. - Zaczynam też myśleć o studiach w innym mieście.

- Zdziwiłbym się córcia, gdyby było inaczej. Wiedziałem, że tak będzie. Mogliśmy od początku stawiać sprawę jasno.

- Tato, zaczekaj. Do ciebie nie mam żalu. No dobra, na początku miałam. Tylko, że ty nie osaczyłeś mnie tak, jak mama. Dałeś mi żyć, dałeś mi tą przestrzeń, swobodę. - odparła, kiedy weszli do mieszkania. - Ciężko bedzie mi zostawić to wszystko, ciebie, Ankę, Sławka... - kiedy to powiedziała, ugryzła się w język.

- Sławka? - spytał, patrząc ze zdziwieniem.

- Tobie mogę powiedzieć. Miesiąc temu, tu na osiedlu wpadłam na chłopaka idąc ze sklepu. Później przez przypadek, wjechałam w niego sklepowym wózkiem. Tata! - szturchnęła go w ramię bo zaczął się śmiać

- No co? Kochanie, on na pewno jest przy tobie bezpieczny? - nie mógł przestać sie śmiać.

- No wielkie dzięki. - próbowała udawać urażoną, ale jej nie wyszło i zaczęła śmiać się razem z nim.

- Opowiadaj dalej Misiaczku. - zaproponował ojciec dziewczyny.

- Byłyśmy z Anką po szkolne zakupy i przy okazji na kawę. Spotkałyśmy go przypadkiem, porozmawiałyśmy i umówiłyśmy się później do miasta z nim i jego przyjacielem do miasta. I tak to się jakoś wszystko kręci teraz. - dokończyła już na spokojnie.

- Nie chcę żeby wyszło na wywiad, ale powiedz coś więcej o nim. - zachęcił córkę.

- Ma 26 lat, pracuje. Niedawno zjechał do miasta po skończonych studiach. Ma cudowną babcię... - uśmiechnęła się pod nosem na samo wspomnienie.

- Babcię? Poznałaś już ją? - spytał zdziwiony.

Miśka opowiedziała mu o kolacji, u tej kobiety. O zjedzonych przez krowę, spodniach jej nowego znajomego. Opowiedziała o wszystkich obawach, jak to było z Michałem. Dlaczego tak wyszło. Nawet nie zauważyła, kiedy ściemniało. Czuła, ze tata zaraz będzie się zbierał.

- Już idziesz? - spytała, kiedy wstał od kuchennego stołu.

- Tak kochanie. Ty też powinnaś się przygotować na jutro i wyspać. - zaczął się ubierać, kiedy coś mu przyszło do głowy. - Misia, a jak Ty dojedziesz jutro do szkoły? Samochód pod domem został.

- Normalnie tato. Autobusem, jak każdy inny śmiertelnik. - uśmiechnęła się do niego.

- A masz za co?

- Tak, mam. Na koncie mam jeszcze też z tego co dałeś mi przed wyjazdem. Tato... A co Ty robisz? - spytała kiedy wyjął z portfela parę banknotów i jej podał.

- Kochanie, cieszę się że masz jeszcze tamte pieniądze, ale wiem też, że za szybko się w domu nie pojawisz. Schowaj sobie, odłóż, wpłać na konto, cokolwiek. I chodź pożegnać się ze starym ojcem. - uśmiechnął się i przygarnął do siebie ramieniem córkę. - Uważaj na siebie kochanie.

- Dobrze tato, będę. A i stary nie jesteś, odwiedź mnie tu czasem. - uśmiechnęła się do ojca.

- We wtorek podstawię ci wieczorem samochód. Idę, a ty odpocznij. - pocałował Michalinę w czoło i już go nie było.

Michalina wróciła do kuchni, posprzątała. Potem przygotowała się na jutro, wykąpała i poszła spać.

*

Wake up little girlحيث تعيش القصص. اكتشف الآن