Rozdział 4

2 0 0
                                    

- No co, nie cieszysz się?

- Co ty tu robisz? - spytała kiedy już doszła do siebie

- Przyszedłem do klubu na piwo, pobawić się, ale nie myślałem że taką niespodziankę będę miał. - odparł ze złośliwym uśmieszkiem i złapał dziewczynę za łokieć

- Żadna dla ciebie niespodzianka. - wycedziła. - Puść mnie bo nie mam ochoty z tobą rozmawiać ani nawet na ciebie patrzeć.

- A nie pamiętasz jak nam było razem dobrze?

- Ty chyba sam w to nie wierzysz. Twoje kłamstwa, wykręty. A teraz zostaw mnie w spokoju i znikaj z mojego życia. Jasne?

Miśka próbowała wyrwać się. Niestety jego uścisk był silniejszy. Gorzej nie mogła spędzić ostatniego wakacyjnego piątku. Miała wrażenie, ze wywołała wilka z lasu tymi myślami w łazience. Odwróciła się w stronę Sławka mając nadzieję, że tego nie widzi. Bylo jednak inaczej. Właśnie szedł w ich stronę za co mimo wstydu Miśka była mu cholernie wdzięczna.

- Jakiś problem kochanie? - spytał obejmując ją w talii.

- Ni... nie. - bąknęła zbita z tropu

- Kochanie?! Ty sobie żarty robisz? - spytał wściekły Michał, puszczając Michalinę.

- Sorry ale nie widzisz, że ona nie chce z tobą rozmawiać?

- Dla niego masz czas? Ważniejszy jest? - ciągnął dalej nie zwracając uwagi na to co mówi Sławek.

- Posłuchaj mnie uważnie bo nie będę się powtarzać. Twój czas przeminął. Nie mam zamiaru już ani sekundy więcej na ciebie marnować. Jest zbyt cenny. Nie ma ja już dla ciebie miejsca w moim życiu więc jeśli masz choć odrobinę oleju w głowie to znikniesz z niego całkowicie. Czy jest ważniejszy? Wszyscy są od ciebie ważniejsi bo nie są tobą. Znikaj stąd. - wyrzuciła z siebie wszystko naraz, czując taką złość jakiej jeszcze nie czuła.

- Zobaczysz, że nie ma lepszych ode mnie. Jeszcze się przekonasz. - stwierdził kpiąco.

- Grozisz jej? - spytał szatyn odsuwając Michalinę za siebie. - Pytam się.

- Nie grożę. Mówię tylko, że rozczaruje się tobą bo nic lepszego się już jej nie trafi.

- Ego to ty masz koleś hop w górę, a maniery królewskie nie powiem z jakimi ci się pomyliły. Spływaj stąd do swojej Nibylandii.

- O rycerz się...

- W przeciwieństwie do ciebie na bank. - przerwał mu, zbliżając się do niego na twarzą w twarz. - Pomóc znaleźć ci drogę?

- Co jest? Pomóc w czymś? - spytał Miłosz, który podszedł widząc całą sytuację.

- Nie, kolega już wychodzi. - odpowiedział szatyn, krzyżując ręce na piersi.

Michał odpuścił i wyszedł z takim uśmiechem na twarzy, że zarówno Miłosz jak i Sławek mieli ochotę zetrzeć mu go z twarzy. Miśka stała z boku razem z Anką, która przygarnęła ramieniem przyjaciółkę.

- Czego on chciał? - spytała Anka.

- Nie chcesz wiedzieć. Czemu on zawsze musi się pojawić i wszystko spieprzyć?

- Tyle klubów w mieście, a ten jednym słowem frajer musiał przyjść akurat tutaj...

- Misia wszystko w porządku? - spytał szatyn łapiąc ją za ramię.

- Muszę się napić. Czegoś mocniejszego.

- Wy idźcie, a my zaraz dojdziemy. - odezwał się Miłosz

Brunetka razem ze Sławkiem podeszli razem do baru. Było jej strasznie głupio, że nie poradziła sobie sama z nim. Myślała, że się już na to choć trochę uodporniła. Błąd. Jeszcze długo będzie się z niego leczyć. Wszystko do niej wróciło. Ta cholerna impreza. Wszystko. Mogła nie dzwonić do niego i nie umawiać się. Nie było by tego wszystkiego. Musiał się za nią wstawić. Jeszcze jak to zrobił. Udawał jej faceta. Było to miłe uczucie choć trochę zbiło ją to z tropu. Michał nigdy nie wstawił się za nią nawet wtedy kiedy jego kumple robili sobie głupie żarty. Dla niego było to normalne, nic złego mimo, że Miśka nie czuła się z tym dobrze. Nie mogła sobie wybaczyć tego, że szybciej nie zauważyła jaki z niego jest prostak. Tak, dobrze to ujęła.

- O czym myślisz? - spytał, odrywając ja od myślenia.

- A jak myślisz? O tym, że to miasto nie jest jakimś zadupiem i nie ma tu tylko jednego klubu, a ja i tak musiałam trafić na tego kretyna.

- Rozumiem, że to twój były. Nie może się pogodzić z rozstaniem?

- Z porzuceniem. Przepraszam cię, że musiałeś to oglądać, a co gorsza włączać się w to wszystko.

- Zauważyłem, że raczej nie chcesz z nim rozmawiać. Pomogłem bo widziałem, że tak łatwo nie odpuści. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego w jaki sposób to zrobiłem? - spytał niepewnie.

Brunetka przypomniała sobie co zrobił kiedy do niej podszedł. Pewnie i bez żadnego skrępowania objął ją w pasie nazywając swoją mimo że znają się dopiero chwilę. Poczuła, że z kimś takim chciała i mogła by być. Spojrzała na niego. Przyglądał się jej z powagą. Bez żadnego skrępowania tak po prostu. Pogładził ją po policzku. Poczuła jak zaciska się jej żołądek. Z jednej strony bardzo chciała żeby ją pocałował, a z drugiej nie chciała żeby się nad nią litował. Zobaczyła w jego oczach niepewność. Uśmiechnęła się lekko, na co jego wyraz też uległ zmianie i po prostu ją pocałował. Delikatnie, przy czym Miśka nie pozostała mu dłużna i choć niepewnie ale oddału pocałunek.

- Dziękuję.  - odpowiedziała niemal szeptem, kiedy się od niego odsunęła.

Wake up little girlWhere stories live. Discover now