Rozdział 10

4 0 0
                                    


-Ciekawe po co mu obie mu jesteśmy potrzebne. – zdziwiła się Anka kiedy zajmowały miejsce na kanapie w rogu kawiarni.

-No sama jestem ciekawa. – przyznała rację przyjaciółce,rozsiadając się na kanapie. Dziewczyny lubiły te kawiarnię. Nawiązywała do ich ulubionego serialu „Przyjaciele" i kawa jeśli na mieście to tylko tutaj bo była najlepsza. W momencie kiedy kelnerka stawiała kawy na stoliku, do kawiarni wszedł Sławek. Michalina nie mogła się oprzeć i spojrzała na przyjaciółkę.Wiedziała co zobaczy na jej twarzy. Ledwo dostrzegalne rozczarowanie. Liczyła na to, że Sławek nie będzie sam.

-No cześć dziewczyny. Mam chwilę i fajnie, że jesteście obie. –przywitał się siadając naprzeciwko ich.

-Nie napijesz się kawy? – spytała Miśka.

-No niestety skróconą mam przerwę. A mam sprawę. Słuchajcie, Miłek ma w środę urodziny i tak kameralnie chciałbym mu niespodziankę zrobić. Co wy na to?

-To dopiero będzie miał swoje ćwierćwiecze. – zaśmiała się Miśka.

-Oj, zaokrągliłem trochę. – przytaknął szatyn. – Anka, ty też musisz przyjść. Co wy na to?

-Pewnie. Nie ma problemu. – zgodziła się bez wahania. Miśka zobaczyła, że przyjaciółka aż się rozpromieniła.

-No to fajnie. To ja będę leciał jak już to dogadaliśmy.

-Fajny masz lunch, nawet kawy nie wypiłeś. Pracoholik czy jak? –rozłożyła ręce, udając bezradną.

-No niestety. Lecę, trzymajcie się i do środy. – cmoknął obie na pożegnanie.

-Hej. – zawołały obie. – Miśka, ja się zgodziłam ale nie wiem czy to jest dobry pomysł. Po tych moich wygłupach z pisaniem, sama nie wiem.

-Anka, hola hola! Co z tobą? – zawołała wnet Michalina. – Nie poznaję cię. O co chodzi?

-Jeju Micha, no bo chodzi o to, że...

-No, o co? – ponagliła ją.

-Spodobał mi się, ok? Cholernie. Mimo, że widziałam go tylko raz. Mam wrażenie, że to nie jest najlepszy pomysł żebym tam poszła.– wyrzuciła z siebie.

-No to nie ma innej opcji, musisz tam być. A w związku z tym idziemy zaraz coś kupić.

Obie dopiły kawę i ruszyły na zakupy. Chciały kupić coś nie tylko do szkoły ale i na tą imprezę.

*

Do środy czas zleciał tak szybko. Stała przed lustrem i przyglądała się sobie w nowej sukience w kolorze ciemnej wiśni. WypytałaSławka w jakim stylu będzie ta impreza. Kameralna kolacja, późnie jmoże jakiś drink w klubie. Na to drugie, aż dostała gęsiej skórki. Przypomniała sobie ostatni wypad do klubu nie był zbyt udany, nie miała jednak zamiaru więcej się tym przejmować. Usłyszała trąbnięcie pod domem więc już wiedziała, że taksówka czeka na nią pod domem. Po drodze miała zajechać jeszcze po przyjaciółkę.

-Na Przybyłów jeszcze podjedziemy dobrze? – spytała siedząc w taksówce.

-Oczywiście. – odparł z uśmiechem starszy pan za kierownicą. Po Ankę była niecałe 20 minut później. Michalina zauważyła, żeprzyjaciółka jest strasznie zestresowana, kiedy wsiadała dotaksówki.

-Ania, no co ty? Taka zestresowana jesteś?

-Miśka, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł żebym ja tam była.Szczerze mówiąc to chciałam nie wychodzić.

-Anulka proszę cię, przestań gadać głupoty. Będzie dobrze zobaczysz. – chciała pocieszyć przyjaciółkę, chociaż nie bardzo wiedziała jak ma to zrobić. Zauważyła, że po tym jednym spotkaniu wtedy w klubie, Miłosz strasznie się jej spodobał. Piętnaście minut później były już na miejscu. Weszły do restauracji i wskazano im miejsce, które zostało zarezerwowane na nazwisko Sławka. Choć, kiedy podeszły do stolika to go nie było.

-Dobry wieczór paniom. – przywitał się pierwszy Miłosz, całującobie w policzek, przez co Anka nieco się rozluźniła. – Siadaj,koło mnie. – dodał, odsuwając blondynce krzesło, by za chwilęto samo zrobić dla Miśki

-A Sławka nie ma? – spytała niepewnie brunetka.

-Już jedzie. Nie ma jak to firma rodzinna. – kiedy to mówił, Michalina zauważyła lekki grymas na jego twarzy. Nie wnikała już w nic więcej bo i tak w tej samej chwili wszedł spóźniony szatyn.

-Hej wszystkim. – powiedział i przywitał się z dziewczynami. –Przepraszam za spóźnienie. Już jestem.

-Mówię ci, że kiedyś się przepracujesz. – zaśmiała sięMichalina.

-No już już. Zamówmy lepiej coś, bo bym kłamał jeśli ktoś zapyta czy nie jestem głodny.

-Ok, głodnych trzeba nakarmić, zamawiamy. – odezwał się Miłosz i uśmiechnął się do Anki. Michalina zauważyła, że przyjaciółka już całkiem się odprężyła.

Zamówili jedzenie i wino. Siedzieli i rozmawiali o wszystkim, od czasu do czasu wybuchając śmiechem. Co chwila śpiewali też sto lat. Po deserach stwierdzili, że kluby sobie odpuszczą bo i tak nie będą mieli siły tańczyć.

-Dobra kochani, ale chyba czas się zbierać bo zaraz będą zamykać.– odezwała się pierwsza Anka.

-Dobrze się siedzie to nie chce się ruszać, ale niestety Aneczka ma rację. – zaśmiała się brunetka.

-Ok, to ruszajcie do szatni, a my zaraz do was dołączymy. –odpowiedział Miłosz. Dziewczyny ruszyły do szatni po płaszcze, i rzeczywiście zaraz do nich dołączyli. Kiedy wychodzili z restauracji było po 22, a Miśce akurat zadzwonił telefon.Skrzywiła się jakoś odruchowo kiedy zobaczyła, że to jej mama dzwoni.

-Nie dobierzesz? – spytała Anka.

-Nie chcę, ale jak teraz nie odbiorę to po powrocie zrobi mi piekło bo i tak już parę razy olałam jej telefony. Przeproszę was na chwilę. – odpowiedziała oddalając się kawałek od znajomych.

-Cześć mamuś. – przywitała się pierwsza.

-Cześć kochanie! Co tam u ciebie? Wszystko dobrze? – zarzuciła ją gradem pytań.

-Tak mamuś, wszystko w porządku. Właśnie wracam ze znajomymi z kolacji urodzinowej jednego z nich. A co tam u was? Gotowi na powrót?

-Kochanie właśnie dzwonię żeby ci powiedzieć, że wracamy w piątek, a nie w sobotę tak jak to było wcześniej mówione.

-A samolot macie o tej samej godzinie? Przyjechać po was?

- Przydałoby się kochanie, bo taksówka to za mała. Będziesz musiała wziąć nasz samochód, w twój się nie zmieścimy.

-Nie ma problemu. – skłamała gładko bo nie lubiła jeździć samochodem rodziców. – Będę na czas. A teraz mamo będę kończyć, czekają na mnie. Do zobaczenia.

-Pa kochanie. – odpowiedziała jej mama. Michalina wróciła do reszty ale minę musiała mieć niezbyt ciekawą skoro wszyscy patrzeli na nią zaniepokojeni.

-Coś się stało? – spytał Sławek pierwszy.

-Nie, tzn nic takiego. Po prostu rodzice wracają wcześniej niż planowali. – odparła zmuszając się do uśmiechu. Kochała swoich rodziców, ale szczerze mówiąc to chciała spędzać z nimi jak najmniej czasu.

-Dobra to bierzemy taksówkę i po kolei odwozimy do domu. –odezwała się Anka widząc, że Michalina nie ma chęci na ciągniecie tematu.



Wake up little girlOnde histórias criam vida. Descubra agora