Dodatek I

164 13 8
                                    

3 lata później...

-Hej, ile razy mam ci powtarzać o odkładaniu rzeczy na swoje miejsce! Szklanki po lewej, kubki po prawej!-wkurzona dziewczyna wchodzi do pokoju, patrząc na swojego przyjaciela. Odgarnia krótkie włosy i podchodzi do jego biurka. Zdejmuje mu słuchawki i ciągnie za krzesło, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Oczywiście, najpierw zobaczyła co takiego robi, nie chciała mu przeszkodzić w jakiejś ważnej sprawie. Jak wygranie meczu w csie. Aż tak zła nie była.

-Halo, nie widzisz że oglądam film?-burczy przyjaciel, odwracając się w kierunku dziewczyny.

-Marcin, czy ty mnie słuchasz? Prosiłam cię o jedną prostą rzecz-wzdycha, odkładając słuchawki na biurko.

-Przepraszam Mel, więcej się to nie powtórzy, okej? Mogę wrócić do oglądania?-widzi jednak że jej mina się nie zmienia.-Wiesz że pasują ci te krótkie włosy? Wyglądasz w nich uroczo!

Dziewczyna tylko przewraca oczami i wychodzi z pomieszczenia, kierując się w stronę kuchni. Kocha swojego najlepszego przyjaciela, ale czasem naprawdę nie wytrzymuje.

W drodze do kuchni zatrzymuje się mimowolnie przy lustrze w przedpokoju. Czasem nie jest w stanie zrozumieć kiedy tak bardzo się zmieniła, chociaż doskonale wie co zmieniło jej życie. Kiedyś miała długie, rude włosy i bladą karnację. Uwielbiała sukienki i spódniczki. Teraz? Ścięła włosy tak, że ledwo sięgały jej ramion, naturalnie ściemniały jednak pozostawały w rudym odcieniu. Zaczęła więcej czasu spędzać na świeżym powietrzu, więc głównie teraz, latem była dość mocno opalona. Do tego przybrała ciała, ale to nic dziwnego, gdyż prawie codziennie wychodziła gdzieś z Pawłem zjeść. Oczywiście, wieczorami ćwiczyli na siłowni lub biegali, więc spalali niepotrzebne kalorie. Polubiła dresy i jeansy, w jej szafie została może jedna sukienka. Do tego bluzy, które udało jej się pożyczyć i nigdy nie oddać Bladeuszowi. Zrobiła nawet kolczyka w wardze.

Przerywa jej pukanie do drzwi. Sekundę jeszcze lustruje siebie wzrokiem, a potem rusza w kierunku wejścia. Otwiera i widzi Tomka z trzema kartonami w ręku. Usuwa mu się z drogi i pozwala wejść. Gimper ledwo co oddycha i odkłada przedmioty na podłogę, prawie je upuszczając.

-Marcin mógłby przyjść i pomóc mi z tymi kartonami. Twoje książki wcale nie są takie lekkie-opiera się o ścianę, wycierając pot z czoła.

-Trzeba było dzwonić, bym zeszła i ci pomogła-odpowiada i idzie do kuchni. Po chwili wraca ze szklanką w dłoni. Podaje ją Tomkowi, a ten wypija wodę.

-Myślałem że cię nie ma, że jesteś na jakiejś randce z Pawłem czy coś.

-Ej, my się tylko przyjaźnimy!-od razu zaprzecza, jednak czuje rumieńce na policzkach.

-Jasne, dlatego codziennie wieczorem się tak stroisz, nawet na wspólne bieganie? Tyle czasu się znacie i naprawdę nie wierzę że jeszcze nie jesteście razem.

-To już wszystkie rzeczy? Czy będziesz po coś jeszcze jechał?-zmienia temat, zabierając mu szklankę z dłoni. Idzie do kuchni i tam wyjmuje ciasto z piekarnika. To musiała być pierwsza rzecz, którą zrobiła w nowym mieszkaniu.

-Ale tu cudnie pachnie. No i tak, to już wszystko. Nawet najmniejsza rzecz nie została w starym mieszkaniu-odpowiada Tomek, siadając na krześle.

-Mam nadzieję że tym razem Marcin nauczy się sprzątać, bo naprawdę wyrzucę was z tego domu-mówi rudowłosa, ale dodaje widząc minę przyjaciela. -Ciebie udało mi się nauczyć, więc mam nadzieję że jego również mi się uda.

Chwila ciszy zostaje przerwana głośnym śmiechem. Doskonale oboje wiedzą że jest to niemożliwe. Da się zmienić wszystko, ale nie lenistwo Marcina.

•••

Ignacy wychodzi z biura. Zerka na zegarek i widząc że zostało mu tylko kilka minut bez wahania rusza w drogę. Punktualnie dociera do ulubionej restauracji. Jego wzrok biegnie w kierunku najlepszego miejsca, które zawsze wybiera. Oczywiście, jak zawsze przed czasem zauważa tam Adriana. Mimowolnie się uśmiecha i idzie w jego stronę. W połowie drogi przyjaciel go zauważa. Gdy już znajdzie się obok stolika, wstaje i zbija z nim piątkę.

-Hej, jak tam w pracy?-pyta Manoyek, gdy w końcu siadają. Przerywa im kelnerka, więc składają zamówienie. Przetestowali już wszystko z karty, teraz wracają do swoich ulubionych dań. Mano do sałatki z kurczakiem, a Ignacy do grillowanego steka. Następnie wracają do rozmowy.

-Powiem ci że dzisiaj dość ciężko, Vidmo zapewniło nam wiele rozrywek. Całe szczęście nie musieliśmy nic jeść. A jak u ciebie?-pyta Ignacy, popijając colę.

-Dużo pacjentów, czasem ich problemy mnie przytłaczają...ale koniec końców uwielbiam im pomagać, nie wyobrażam sobie robić coś innego. Cieszę się że poszedłem w kierunku psychologii, przyniosło mi to o wiele więcej dobrego niż myślałem. Gadałem dzisiaj z twoją żoną i żaliła mi się że nie byłeś na ostatnim USG! Ignacy, niedługo ci się syn robi, dorosnąć chyba musisz!-śmieje się Manoyek.

-Staram się, ale czasem ciężko jest z tymi humorkami. Poza tym stresuje się troszkę byciem ojcem. Ja się sobą zająć nie umiem, co dopiero małym człowiekiem-prycha, próbując zachować wesoły ton. Jednak wie że Adrian wyczuje w nim prawdziwą obawę. Nie mógł temu zapobiegać, za dobrze się znali.

Mimo że nie wyszło im jako parze, okazało się że mogą tworzyć naprawdę zgraną parę znajomych. Byli dla siebie najbliższymi przyjaciółmi, Mano nawet został świadkiem na jego ślubie.

-Ignaś, nawet tak nie myśl. Będziesz najlepszym ojcem na świecie i doskonale o tym wiesz. Szczególnie że przez te kilka lat zajmowałeś się mną, a łatwą osobą również nie byłem. Ile razy mi mówiłeś że zachowuje się jak dziecko, pamiętasz? A poza tym jeśli okażesz się chujowym tatusiem to masz nas. Melania nie może się doczekać aż zostanie ciocią, a Kubson czeka kiedy będzie mógł go zabrać na siłownie. Wszyscy nie mogą się doczekać. A szczególnie ja, bo...

-Adrian. Co do tego, wiem że byłeś moim świadkiem na ślubie-na chwilę przerywa, patrząc na przyjaciela.

-No tak...?-Manoyek marszczy brwi, nie wiedząc o co chodzi Ignacemu.

-Wiem też że mamy wielu przyjaciół. Jednak chce, abyś to ty został ojcem chrzestnym mojego syna. Jeśli się zgo...-nie kończy, bo czuje uścisk na szyi i głośne potwierdzenie wykrzyczane do ucha.

W takich momentach doskonale wie, że już nigdy nie będzie sam. Znalazł swoją rodzinę dzięki Maxowi. Tego nigdy mu nie zapomni.

Od autorki: Hah, cześć? Ktokolwiek? Mam do napisania jeszcze dwa dodatki i prawdopodobnie chciałabym je zrealizować w najbliższym czasie, no ale wiemy jak to u mnie bywa...dziękuję za wszystkie wyświetlenia, serduszka i komentarze. Przyznam że gdyby nie to, nie miałabym motywacji do napisania tego. Uwielbiam was!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 26, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

You Found Me. || Ekipa Youtube.Where stories live. Discover now