Rozdział VI

558 62 24
                                    

Bladii stoi na uboczu, przyglądając się byłemu kumplowi. Cisza panująca w pomieszczeniu, przytłacza go z każdą mijającą minutą.

Nagle dzieje się coś, czego najmniej się spodziewa. Diabeuu, który popierał go, mówiąc, że nie powinni się godzić z Maxem, teraz podchodzi do niego i obejmuje.

Zdezorientowany Max niepewnie odwzajemnia gest, spoglądając przy tym na Pawła.

Ten odwraca wzrok, nie ma zamiaru brać udziału w tej szopce.

Pozostali idą w ślady Bartka. Najdłużej waha się Andrzej, co chwilę zerkając na Bladiiego.

On również się waha, ale uśmiecha się do Admirosa, dając mu znak, że nie będzie zły.

Tylko cholernie zraniony.

Andrzej bez słowa podchodzi do Maxa i zamyka go w braterskim uścisku.

Jedynie Paweł stoi w miejscu. Czuje na sobie czyjeś spojrzenie, więc niepostrzeżenie spogląda w kierunku owej osoby.

Dostrzega rudowłosą, która widząc, że on ją obserwuje zmieszana odwraca wzrok, a jej policzki robią się rumiane.

Bladii czuje dziwne ciepło w klatce piersiowej, ale próbuje je ignorować.

-Muszę iść jeszcze coś załatwić, wrócę za kilkanaście minut-mówi, starając się nie patrzeć na byłego przyjaciela i pozostałych.

Ze spuszczoną głową wychodzi z pomieszczenia, kierując się do wyjścia z budynku.

Nie ma siły na kłótnie, rozmowy, godzenie się, ani nic takiego.
Chcę być po prostu sam.

Rozgląda się po ulicach, zastanawia się co ma zrobić. Pierwszy raz, czuje się taki zagubiony, w jego głowie jest zwykła pustka.

Idzie przed siebie, nie przejmując się tym, że może się zgubić. Cały czas wzrok ma wlepiony w podłoże. Nie ma odwagi podnieść głowy.

Po kilku minutach marszu orientuje się, że zrobiło się ciemno. Rozgląda się dookoła, próbując domyślić się, gdzie jest. Wzdycha i siada na ławce. Opuszcza i obejmuje dłońmi głowę.

Ma dość. Najchętniej wróciłby do domu, zapomniał o wszystkim, wrócił do swojego życia przed youtubem.

-Wszystko okej?-słysząc delikatny, żeński głos podnosi głowę.

Dostrzega rudowłosą, która stoi nad nim z założonymi rękoma i nieśmiałym uśmiechem.
Paweł wzrusza ramionami, a dziewczyna siada obok niego bez słowa.

Siedzą w ciszy, wpatrując się w przechodzących przez park ludzi.

-O co się pokłóciliście?-pyta w końcu Melania, patrząc na towarzysza.

Ten marszczy brwi i zerka na nią z zaskoczeniem.

-Nie mówił wam?-pytająco przygląda się dziewczynie.

Max im nie powiedział?

-Nie, powiedział tylko, że nie chcę do tego wracać...to znaczy...do tych kłótni-spieszy z wyjaśnieniem, słysząc jego ciche prychnięcie.

-Zachowałem się jak dupek. Przyjaźniłem się z Maxem, nasza paczka zawsze trzymała się razem. Byliśmy prawdopodobnie jedyną ekipą, w której nie było dram, kłótni, ani niczego takiego. Aż poznaliśmy jedną osobę. Od początku wiedziałem, że nie można jej ufać, byłem praktycznie pewien, że jej pojawienie się nie wróży nic dobrego. Powiedziałem Maxowi, żeby trzymał się od niego z daleka. Nie posłuchał się, jego zdaniem był 'spoko ziomkiem', chciał nawet aby dołączył do ekipy. Nie zgodziłem się, Max powiedział, że 'nie tylko ja decyduje'. Wykrzyczałem parę słów za dużo, pokłóciliśmy się. Tyle-kończy swój monolog, czując łzy w oczach.

Opuszcza i odwraca głowę, tak, aby dziewczyna nie zobaczyła jak bardzo żałuje. Jak cierpi.

Po chwili czuje lekki uścisk na ramieniu. Jego ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Ociera oczy i patrzy na Melanie.

Dziewczyna nic nie mówi, ale najbardziej go zaskoczyło, że w jej zielonych oczach widać troskę i współczucie.

Nie złość, obrzydzenie, nienawiść, uczucia, które towarzyszyły mu przez ostatnie miesiące.

Poczuł nadzieje.

You Found Me. || Ekipa Youtube.Where stories live. Discover now