Łzy samoistnie spływać po mych policzach zaczęły,
A słowa żalu gdzieś głęboko w gardle ugrzęzły.
Ciarki z zimna i strachu przechodzą przez moje ciało.
Zaraz chyba zemdleję, strasznie mi dzisiaj słabo.Chłód zabija mnie w środku od dawna.
Dłonie się trzęsą na każdy szept od dobrego Diabła.
Hipokryzja to nie od dzisiaj moje drugie imię.
Oni mówią – krzyczą – zabiją mnie przez ciekawości szczyptę.Ucieczki nie ma, noce spędzone tylko z tymi głosami.
One ciągle nie dają mi spać – wiesz, przerażają mnie czasami.
Nie wiem kto mówi te straszne rzeczy do mnie,
ale to coś mi też szepcze, że to uszczęśliwić moją osobę może.Czuję stres, bo w śmierci nie widzę rozwiązania,
ale te głosy – tak – według nich to dobra rada!
Od siebie uciec nie mogę, dlatego niby oczy opłaca się zamknąć.
Jednakże za dnia głosy milkną – a ja boję się znowu zasnąć.Czuję zmęczenie – moje wory pod oczami coraz większe.
Nie wiem co robić aby móc odetchnąć od tego wszystkiego wreszcie.
Czuję, że tracę czucie w każdej kończynie mojej,
czekam aż się zatracę w tej całej samotności swojej.Kocham wychodzić wieczorami, obserwować piękne niebo.
Wtedy te szepty – tracą poczucie swego wysokiego ego.
Czuję się przynajmniej chwilę, jak Bóg w moim ciele.
Nic mi wtedy nie mówi, jak cudownie będzie, gdy zabiję siebie.
ESTÀS LLEGINT
• cisza •
Poesia"Ja - podmiot liryczny tego utworu to jedynie księżyc na niebie pełnym gwiazd. Ja nie świecę - nie, oj nie. Ja jedynie odbijam Wasz blask." Poezja niezbyt wysokich lotów, gdzie autorka próbuje wyrazić siebie w pewien artystyczny sposób. - ...