Ratunek

177 5 2
                                    

Roślina obwiązała mnie całkiem i uniosła do góry, a po chwili z cienia tóż obok mnie wyłonił się Drago, wygądający jeszcze brzydziej niż ostatnio. Szczerbatek i inne smoki najeżyły się, były wściekłe, rozdrażnione i agresywne.

- Drago! - Warknął Czkawka, a smoki (zwłaszcza Mordka) się nastroszyły.

- Witaj, o Wielki Pogromno Smoków. - Zaśmiał się - dawno się nie widzieliśmy, jak sprawy na Berk...?

Kiedy nie odzyskał odpowiedzi zaśmiał się szyderczo:

- Widzisz, kiedy zwierzęta i ludzie cię zawiodą, a przeciwnik wszystkich zabije lub przejmie pod siebie zawsze pozostaje ci jeszcze mroczna winorośl...

- Co takiego!?

- Winorośl... Najpaskudniejsza roślina jaka powstała z Czarnej Magii. W krainach jakich istniała była przeciwnikiem smoków, jak kiedyś ludzie. Jednak smoki po długich walkach pozbyły się jej, wszędzie oprócz w tej jaskini. To dlatego się w niej osiedliłem, tylko ze względu na mrok...

- Masz natychmiast wypuścić Astrid!

- Nie - zaśmiał się - moi zwiadowcy pojmali ją kiedy nagle w jakiś magiczny sposób pojawiła się nieopodal nad jeziorem. Powstała ze złotego pyłku. Było to, hymn, miesiąc temu! Pomyślałem, że będzie chciała odszukac drogę na Berk... - Wymieniłam smutne spojrzenie z resztą, taka prawda. - Była taka zagubiona i zdesperowana. Dziwne wydawało mi się, że nie żyje. A może jest nie śmiertelna...? Sprawdźmy! - Wyciągnął nóż i przyłożył mi do gardła.

- Nie waż się jej tknąć! - Syknął brunet, a Szczerbatek kolejny raz splunął na pnącza. Drago zaśmiał się i odsunął odemnie powoli. - Raz cię już pokonaliśmy i żadna głupia roślina ci nie pomoże! Zrobimy to jeszcze raz i jeszcze, jeśli będzie trzeba, nie odpuszczę puki cię nie zabiję. Pożałujesz, że zagroziłeś moim bliskim!

- A więc, żyjesz w chęci zemsty. Cudownie, ja też. Kiedyś chciałem władzy. Teraz pragnę tylko zemsty, na tobie... Odebrałeś mi wszystko na co tak długo pracowałem.

- A ty odebrałeś mi miłość!

- Nie wiem co to znaczy. Mógłbym powiedzieć, że jesteśmy kwita, ale tak nie jest. Będziesz patrzył jak kolejny raz umiera na twoich oczach!

Zaczełam się szarpać, to co mówił przerażało mnie! Nie moge zginąć, nie moge kolejny raz zniknąć, bo kolejny raz nie uda mi się tu wrócić... Zaczęłam wpadać w panikę na myśl o mojej śmierci i utracie bliskich których dopieor odzyskałam. Pod wpływem mojej siły roślina eksplodowała (byłam silna), a ja upadłam zgrabnie na ziemi, na plecach miałam przyczepiony topór, szybko go złapałam i rzuciłam się z wrzaskiem na Drago, reszta też się uwolniła i równocześnie zaczęli atakować roślinę (ścianę która nas rozdzielała) moi bliscy byli zaskoczeni, tak dawno mnie nie wiedzieli, a ja z charkateru i siły nic się nie zmieniłam.

Z wrzaskiem rzuciłam się na mężczyznę:

- Ty gnoju! Odebrałeś mi wszystko! Dom! Przyjacół! Rodzinę! Wichurę! Odebrałeś mi ukochanego! Teraz ja oderżnę ci ten paskudny łeb! - Wyskoczyłam do góry i całą siłą uderzyłam w "zdrowe" ramie, no dobra, w łokieć, bo mężczyzna zrobił "częściwoy" unik. Jednka udało mi się go zranić, a siła i wściekłośc z jaką go zaatakowałam poskutkowały, bo odrąbałam mu rękę od łokcia do palców. Prysnęła krew, wzięło mnie na mdłości (nie tylko mnie) i obrzydzenie, a Drago zaczął drzeć się w niebo głosy. Drugą reką, tą dorabianą nadal jednak atakował. Smoki przedostały się do mnie i już miały odeprzeć jego atak na mnie, kiedy tóż przed nimi znowu powstała sieć pnączy, a mnie złapała za nogę i uniosła do góry nogami, za pierwszym razem odrazu się uwolniłam toporem, spadłam na ziemię uderzając barkiem, a nim zdążyłam mrugnąć znowu wisiałam w powietrzu. Roślina błyskwicznie obwinęła całe moje ciało z taka siłą, że poczułam jak wyciska ze mnie całe powietrze.

- To był błąd Blondi - warknął patrząc się na swoją rękę, przykrył ja płaszczem, następnie zaśmiał się patrząc jak próbuję się wydostać - czym bardziej się ruszasz tym szybciej roślina cię udusi... Widzisz synu Stoika - zwrócił się do totalnie wkurzonego chłopaka - błędem jest, aby najlepsza wojowniczką była też ukochaną osobą... Narzyczona...? Zgaduję. - Zaśmiał się co bardziej wkurzyło Czkawkę - bo w końcu, to wojowniczka? Czy może już bardziej kobieta?

Mój ukochany zrobił wielkie oczy, reszta była nie mniej przerażona, a Szczerbatek gotowy do ataku. Roślina zasłoniła mi usta więc nie mogłam nic mówić. Zaczęłam sie szarpać, jednak po miesiącu w więzieniu pożałowałam tego, bo poczułam jak nagle brakuje mi powietrza. Zaczęłam mdleć, oczy powoli odpływały. Wszystko słysząłam jakbym była pod wodą, krzyki i wrzaski. Jakby ktoś mnie wołał, prawdopodobnie to reakcja Czkawki na mój pogarszający się stan. 

Krzyki chłopaka jakby miały mnie ocucić. Początkowo bezskutecznie, zaczełam walczyć ze sobą, w środku. Odzyskałam świaodmość na kilka sekund, aby ujrzeć szarpiącego i krzyczącego bruneta który wpatrywał się we mnie przerażonymi i przeszklonymi oczami. Następnie świst i wybuch. Ziemia się zatrzęsła, wszędzie był kurz. Przez ścianę skały przebił się smok. Nikt nie wiedział jaki. Oprócz mnie...

Nikt nic nie widział, oddane były dwa kolejne strzały. W ścianę winorośli oraz w gałąź która trzymała mnie. Upadłam na ziemię łapiąc prędko głęboki chłyst powietrza, chwyciłam się za szyję i zaczęłam kaszleć. Z oddali usłyszałam krzyki Drago, "ktoś" wpał w FURIĘ.

Niedaleko mnie trysnęła krew. Kurz powoli opadał, odrobinę wróciłam do siebie, a przed sobą ujrzałam martwe (na 100%) ciało Drago, poszarpane, we krwi i z urwaną głową leżącą kilka centymetrów dalej.

- Ochyda - jęknęłam w myślach czując, że żadne słowo nie przejdzie mi przez gardło... Odwróciłam wzrok czując jak słabnę. Jaskinia zaczęła się natychmiast walić. Dokładnie w tej samej chwili podbiegł do mnie Czkawka.

 Dokładnie w tej samej chwili podbiegł do mnie Czkawka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESWhere stories live. Discover now