Zaginiony świat

482 20 2
                                    

- Oh, Zębacz nie chciał mnie skrzywdzić jak powiedziałam wcześniej. Początkowo w tamtym świecie smoki jakby chciały mnie atakować, może bronić się. Nie mogły znieśc intruza. Jednak nie dałam się. Pokazałam im swoją siłę, to, że jestem mała, słaba, nie mam skrzydeł ani nie pluje plazmą czy ogniem nie znaczy, że dam sobą zawładnąć. Zaczęły mi ufać, poznały moje intencje, ta smoczyca mi pomogła, każdego smoka przekonywała do mnie. W końcu, zaufały mi, obdarzyły nawet szacunkiem. Pewnie trudno w to uwierzyć, ale zamieszkałam z nimi w smoczym świecie. Bardzo szybko wyzdrowiałam. A one traktowały mnie jak smoka, nauczyły mnie wszystkiego. Potrafię naśladować odgłosy i zachowania wszystkich gatunków, nie ma takiego w którym specjalizowałambym się najbardziej, znam wszystkie. Wiedziałam co oznaczają gesty i pomruki, to tak jakbym znała ich język! Dlatego też poruszałam się jak one i takie dźwięki wydawałam. Mieszkałam tak z nimi, poznawałam je, one poznawały mnie, pomagałam im, kiedy coś sobie złamały, opiekowałam się nimi i ich jajkami. Byłam taką opiekunką. Po pewnym czasie zrozumiałam, że stałam się przywódca ich stada, bo podążały krok w krok za mną, niczym za alfą. Wśród nich uczyłam się, trenowałam. I w sumie tak minęło mi... 6 lat.

Skończyła opowiadać o przeszłości i przeniosła się do teraźniejszości patrząc mi w oczy... Byłem w szoku, patrzyłem się na nią w bezruchu. Wyglądało to trochę jak u mojej mamy, "porwanie", tylko miało inną przeszłość, inny motyw i inne skutki.

- Tak Czkawka, spędziłam 6 lat żyjąc wśród smoków. Jak dzika smoczyca. - Zachochotała mówiąc ostatnie słowa, miała taki słodki śmiech. - Przez ten czas. Stałam się kobietą, naturalnie wypiękniałam, byłam jeszcze bardziej niezależna, byłam wojowniczką. Prawdziwą. Właśnie dlatego mówią na mnie DZIKA, bo taka też się stałam. 6 lat bez kuchni, łazięki i innych rzeczy jakie mamy w wiosce, żyłam jak dziki smok, spałam na drzewie. Jadłam ryby ze smokami. Bawiłam sie z nimi w powietrzu, teraz mam wypracowany system nieważkości, w powietrzu mogę robić wszystko! Skakałam po nich, z jednego na drugiego, zeskakiwałam do wody lub tóż nad nią mnie łapały. Smoki... Opiekowały się mną, jak nikt nigdy tak naprawdę. To były najpiękniejsze lata mojego życia. - Zaśmiała się na wspomnienia - byłam wolna, dzika, byłam...

- Sobą?

- Tak - uśmiechnęła się promienna.

- Byłaś jak moja mama, tylko ty 6 lat w smoczym świecie, ona przy Alfie 18 lat.

- Dokładnie, tylko, że ja tam się wychowałam, to smoki mnie wychowały tak naprawdę jak małe "piskle". Zachowywały się jakbym się wykluła w innym ciele. Czasami jak zdążyłeś zauważyć, mam takie śmieszne zwierzęce odruchy i na coś negatywnego reaguje, jak smok, czyli atakiem, czasami jest on zbliżony do zachowań tych istot.

- Niesamowite, jesteś dziką smoczycą! - Zaśmiałem się, a ona ze mną. - To dlatego kiedy podbiegł do ciebie Sączysmark zareagowałaś jak dziki i NIEOSWOJONY smok! Zaatakowałaś w swojej obronie! Zamiast zębami dłońmi!

- Racja. Każde moje zachowanie ma swoje podłoże i przyczynę. Wtedy zatraca sie we mnie człowieczeństwo, staje się jednym z nich.

- Ale co w takim razie po tych 6 latach?

- Cóż, nie planowałam zmian, ale pewnego razu byłam na patrolu na Koszmarze Ponocniku. Wylecielismy poza Ukryty Świat i niespodziewanie on zapłoną, okazało się, że pod nami jest statek wikingów. Daleko sie zapuścili. Musiałam to sprawdzić, byli blisko Smoczego Świata, gdyby dowiedzieli sie o nim. Mogła by stać się tragedia. Kiedy zapłoną, zobaczyli nas, ale nie strzelali.

"- Wylądowaliśmy na skalnym klifie idealnie przed statkiem, on na mój gest (nie widoczny dla innych gołym okiem) zapłoną, a ja odezwałam się groźnym głosem.

- Właśnie przekraczacie granicę bezpiecznych wód! Kim jesteście!? I po co przybywacie!? - Warknęłam. Nastała cisza, kiedy mgła lekko opadła, ujrzałam znajomy statek i znajome twarze. A na dziób statku wyszedł... Ojciec. Zaparło mi dech. Byłam zszokowana, smok zgasnął, wiedział, że jest coś ze mną nie tak, odraz to wyczuł. Potrafię z nimi porozumiewać się bez słów.

- Astriś... - Szepnął ojciec, wyglądał jakby zobaczył ducha - myśleliśmy, że te smoki cię porwały i zabiły. Dziecko moje najukochańsze! Ty żyjesz! Moja córka żyje! - Powstały okrzyki szczęścia które przerwałam wrzaskiem:

- NIE! Nie jestem waszą Astrid! Tamta dziewczyna zniknęła! Spłonęła przykuta do łóżka w własnym pokoju! Spłonęła przez ojca! - Wrzasnęłam, a echo poniosło moje słowa daleko. Chciałam odlecieć, ale zatrzymał mnie ojciec i jego błagalny głos.

- Astrid. Proszę. Zaczekaj. Popełniłem ogromny błąd, wszyscy go popełniliśmy. Ale karę, już zapłaciliśmy, swoją cenę oddaliśmy. Straciliśmy ciebie, na 6 lat. Stałaś się już kobietą, piękną, jeszcze pieknejszą niż kiedyś. Astrid. Musisz wiedzieć, że już nie walczymy ze smokami. Dwa lata temu zaprzestaliśmy walk, na siłę, dla ciebie. Poznaliśmy smoki i ich naturę, nie są bestaimi, myliliśmy się. A rok temu podpisalismy pokój i przyjaźń między nami i smokami, dołączyli się do tego Wandalowie! A raczej to oni zaproponowali, syn wodza, Stoika. On oswoił i zaprzyjaźnił sie z Nocną Furią, latał na niej. Podczas ostatecznej walki z Czerwona Śmiercią i obrony swoich stracił nogę. On i jego smok wygrał z Czerwoną Śmiercią, napewno wiesz co to za smok, znasz pewnie je wszystkie przeciesz! A jego smok uratował mu życie, kiedy wpadł w płomienie! Teraz już wszystko jest inaczej Astrid! Tak jak zawsze marzyłaś! Zmieniliśmy się! Proszę uwierz mi! Uwierz nam i wróć..."

HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESWhere stories live. Discover now