Śmiertnik Zębacz

440 16 9
                                    

Przez chwilę była to lekcja gimnastyki i parkur. Tu skoki, fikołki, przeskoki, przeturlania. W końcu smok się zmęczył i patrzył się w naszą stronę uważnym wzrokiem. Tym bardziej, że dziewczyna poruszała się zwierzęcymi ruchami i czasami wydała ze swojego gardła cichy pomruk, jakby uspokajający, a zarazem przemawiający do niego. Spojrzała na mnie znacząco, następnie podeszła do smoka lekko bokiem. Ten wycofał się i zaczął ryczeć, wtedy blondynka zatrzymała się i usiadła na ziemi zaledwie 5 metrów od niego! Smok mógł ją zaatakować zębami, ogonem, kolcami lub ogniem. Jednak błękitnooka miała rację, on nie chce nas skrzywdzić tylko nastraszyć. Po jakiś 10 minutach sam zbliżył się i zaczął obwąchiwać dziewczynę, wyczuł od niej inne smoki. Wydawał z siebie pomruki identyczne jak ona. Po chwili zaczął podrzucać zabawnie głową co również uczyniła dziewczyna. Wreszcie Astrid wstała i wyciągnęła do niego rękę, kiedy smok pozowlił sie dotknąć, podszedłem do niej. Mnie również zechciał obwąchać, po czym pozwolił się pogłaskać.

Obserwatorzy stojący na widowni w tym nasi przyjaciele byli pod wrażeniem.

*5 godzin później*

- Wow, wielkie dzięki! Sam bym sobie nie poradził - zawołałem kiedy odprowadziliśmy oswojonego smoka do stajni.

- Przesadzasz, oczywiście, że dałbyś radę.

- Ale z tobą było to o wiele łatwiejsze i szybsze. Znasz każdy gatunek od podstaw! Twoja wiedza i podejście już na starcie pomaga. Naprawdę niesamowite jest to jak znasz się na smokach! Zresztą w 50% sama nim jesteś - westchnąłem z zdumieniem. Miała wyjątkowe podejście do nich, takie uniwersalne, a zarazem osobne do każdego z nich. 

Kiedy dobiegła do nas reszta dziewczyna była nieco mniej otwarta przy nich, ale strała się być swobodna. 

- Latasz tak samo dobrze jak je znasz? - Zapytał Mieczyk próbując nie zabrzmiec głupio.

- Idioto, skoro tak dobrze je zna, umie wydawać dźwięki jak one i poruszać sie jak one. Wygląda jakby znała ich język to jakim cudem może nie umieć latać!? - Szpadka walnęła go w tył głowy, zaczęli się bić. A ja spojrzałem na Astrid wzruszając ramionami.

- Z nimi tak zawsze - szepnąłem przechodząc.

 - To co z tym smokiem? - Zapytała z uśmiechem - może spróbujemy...

- Pokażesz nam jak latasz?! - Zawołał zauroczony Smark.

- Nie jaraj się tak - upomniałem go spokojnym głos po czym spojrzałem na blondynkę - jest taka jedna smoczyca w stajni, trochę dzika i samotna. Niby oswojona, ale nie pozwala się nikomu dosiąść...

Chwilę później na arene przyprowadzilismy Śmiertnika Zębacza, był on słabo wytresowany, a pod ręką.

- Czkawka jesteś pewien? - Odezwał się Śledzik, kiedy smok szedł w naszą stronę - przeciesz ten Śmiertnik Zębacz jest jeszcze dziki.

Blondynka stała obok mnie i przysłuchiwała się naszej rozmowe, była wpatrzona w smoka. Na około areny zebrała się już prawie cała osada, z jednego i drugiego plemienia. Spojrzałem na nią, jej wzrok coś mi mówił.

- Ta smoczyca - szepnęła patrząc się na mnie - znam ją.

- Jak to!? - Zawołaliśmy wszyscy jednocześnie.

- Wiesz... Przypomina mi ona moją przyjaciółkę.

- Serio?

- Tak, jest identyczna kolorystycznie i... z charakteru również. - Szepnęła przypatrując się biegającej po arenie smoczycy. - Dodatkowo jest młodsza, a na mój widok przy stajni intrygująco zareagowała. Podbiegła nieufnie, zaczęła oglądać, obwąchiwać. 

- Co segurujesz?

- Że to chyba jej dziecko.

- Co?

- Kogo? - Zapytała Szpatka.

- Nie ważne - mruknąłem, następnie do Astrid - naprawdę? Tak szybko ją rozpoznałaś?

- Tak, pochodzi z... Sam wiesz - mruknęła nie odrywając od niej wzroku. - Pamiętam ją dobrze, byłam przy jej wykluwaniu. 

- Wow, to naprawdę może być jej córka!?

- Wichura pewnego dnia złożyła jajo, wykluła się  z niego mała smoczyca. Identyczna jak matka. Opiekowałam się nią, pielęgnowałam i trenowałam jak wiele piskląt, a jednak jej poświęcałam najwięcej czasu bo była córką mojej Wichurki. Kiedy miała rok, odleciała z nowym stadem. - Spojrzała mi w oczy z odrobikną bólu. - To ona...

Nikt oprócz mnie nie wiedział o co jej chodzi, ja zato rozumiałem bardzo dobrze.

Po wejściu na arenę dziewczyna odrazu nawiązała z nią kontakt, siedzieliśmy 10 metrów od nich i przyglądaliśmy się zdumieni. Dziewczyna podeszła do niej nisko, bokiem mrucząc i podrzucając głową na znak. Po chwili, jakby Zębacz również ją rozpoznał, zaskrzeczał i zaczął biec w jej kierunku, dziewczyna wyprostowała się i skoczyła smoczycy na szyję ze śmiechem, zaczęły się tulić i bawić.

- O malutka - zawołała - jak my się dawno nie widziałyśmy! - Na co zmoczyca zafturowała skrzekiem. To wszystko działo sie tak szybko.

- Czkawka, a to nie był przypadkiem smok, który nie chciał nam zaufać i o mało nie zjadł Szpatki? - Mruknął do mnie przez zacisnięte zęby Śledzik.

- Owszem, ale widzisz, to jest właśnie Smocza Wojowniczka, opiekunka stada, kobieta ze smoczym sercem...

- Jak to!?

- Jak to!?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESWhere stories live. Discover now