|you're leaving me so easily|

395 88 20
                                    

Otrząsnąłem się z jakiegoś dziwnego transu, kiedy usłyszałem wpisywanie kodu do drzwi mieszkania. Miałem go zmienić od razu po powrocie, ale jednak postanowiłem, że zrobię to jutro. Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca, więc ostatecznie zrezygnowałem z treningu i siedziałem w swoim pokoju. Patrzyłem bezmyślnie to na klawisze przede mną, to na pustą kartkę i naostrzony ołówek w dłoni, tak jakbym widział to pierwszy raz w swoim życiu.

Nie cierpiałem sprzątaczek. Tykały wiecznie moje rzeczy, przestawiały tam, gdzie być nie powinny i tylko mnie tym denerwowały. Dzisiaj jednak poprosiłem jedną, aby pomogła mi spakować rzeczy Dae. Dużo godzin zajęło nam przetransportowanie takiej ilości kosmetyków i innych pierdół do kartonów, ale ostatecznie udało nam się. Próbowałem, naprawdę próbowałem... ale nie potrafiłem tak po prostu wyrzucić wszystkich jego rzeczy. Zostawiłem sobie, a właściwie to ukradłem mu dwie bluzy i koszulkę... i jedną szminkę, chociaż nie była mi do niczego potrzebna, ale na pamiątkę. Może nie zauważy.

Zacząłem szybko skrobać na kartce słowa, które w tym momencie wpadły mi do głowy, udając, że jestem zajęty.

Przepalmy to bardziej

Nie mamy jutro ciebie

Śpiewam dla ciebie, abyś zakochał się we mnie bardziej

Tańczę dla ciebie, aby zamknąć twoją osobę we mnie

Zaśpiewaj ze mną, więc nie zapomnę cię

I love ya

Spiąłem mięśnie, słysząc delikatnie pukanie do drzwi. Nie podniosłem jednak głowy, ani nic nie odpowiedziałem, czując ścisk w żołądku. Po dłuższej chwili ciszy, Jongdae spróbował znowu, a ja wykorzystałem ten czas na dopisanie jeszcze kilku wersów.

Chciałem wręcz wzdrygnąć na ostrożne naciśnięcie klamki i ciche - Minseokkie? - które padło zaraz, ale spodziewałem się tego.

Kontynuowałem ignorowanie jego osoby przez ten cały czas, kiedy wszedł do pokoju i obejrzał dokładnie co robię. Nie miałem mu nic już do powiedzenia. Nawet brakowało mi siły, aby krzyczeć. Cały ogień z rana został u mnie już popiołem.

- Minseokkie? - usłyszałem jeszcze raz, a za chwilę kątem oka mogłem zauważyć, jak kuca obok mojego krzesła.

- Możesz już sobie iść - mruknąłem w końcu, nie mogąc znieść jego obecności. Pragnąłem, aby mnie opuścił. W końcu, to on był rzucony, a nie ja, prawda?

- Co się dzieje? - zapytał wprost, nadzwyczajnie spokojnie. Przygryzłem policzek od środka. Jeśli myślisz, że możesz żyć tak łatwo i przyjemnie beze mnie, jesteś w błędzie. Oszalałeś, Jongdae.

- Zniszczyłeś mi comeback - odparłem, jakby to było nic. Nie miałem już ochoty kontynuować promocji. Tak naprawdę chciałem już tylko zakopać się w pościeli i nie wstawać jutro. Nie występować, nie podpisywać płyt, nie mieć trasy. Zapomnieć.

Jongdae mocno wciągnął powietrze - Minseokkie, nie wiem, dlaczego tak sądzisz... Dobrze wiesz, że różnie z tymi nagrodami bywa. To, że nie dostałeś jej dzisiaj, nie oznacza, że nie dostaniesz następnej jutro. To dlatego tak panikujesz?

Zacisnąłem mocniej palce na ołówku. To, jak bardzo unikał tematu jeszcze bardziej mnie denerwowało.

- Mały, wiem, że włożyłeś w to mnóstwo pracy. Zdaję sobie sprawę z tego, że masz o wiele większe oczekiwania wobec siebie, ale także wobec staffu. Wszyscy pracujemy ciężko na twój sukces, ponieważ jest on równocześnie nasz. Dzisiejsza sytuacja była... huh, niespotykana - słyszałem w głosie jak się uśmiechnął. - Czytałeś jakieś komentarze? Wszyscy są w szoku, jak ta różnica mogła stać się taka mała. Mimo, że przegrałeś, wszyscy o tobie mó...

|xiuchen| i need some sugarWhere stories live. Discover now