28

260 15 0
                                    

 Po kilku kolejnych skrótach, trio było wykończone, skończyły się też możliwości gdzie podziewa się Gaster

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po kilku kolejnych skrótach, trio było wykończone, skończyły się też możliwości gdzie podziewa się Gaster. Zostało już tylko jedno miejsce w którym może być, no i teraz się tutaj znajdowali... w RDZENIU. Była to budowla położona w bezpiecznej odległości od jakiegokolwiek domu mieszkalnego, choć znajdujący się w pobliżu gmach Mettatona sprawiał, że nadal było tutaj wiele osób. Wielka, metalowa kopuła pełna kolorowych przycisków i migających światełek, miała być zasilana przez RDZEŃ. Frisk rozpoznał jego kształt po szkicach jakie znalazł w osobistym laboratorium Sansa. Na żywo jednak, wszystko wyglądało na znacznie bardziej skomplikowane. Grupka naukowców chodziła dookoła, sprawdzając wyniki i stan maszyny, ciągle badając główny generator. Lawa jaka będąca baterią maszyny stanowiła dodatkowy element niezbyt przyjemnego otoczenia. Wspaniały Pies przemówił jako pierwszy pełen obawy.

Jeżeli włączą tę maszynę... zostanie przerwana przestrzeń i czas i skrzywdzą całe Podziemie! Możemy ich powstrzymać? Tego Frisk nie był pewien. Wiedział, że przyszli tutaj by ocalić Gastera.... lecz czy mogą to zrobić bez zatrzymania problemu z RDZENIEM?

-Myślę, że powinniśmy się skupić na znalezieniu Gastera i upewnić się, że nie będziemy przy RDZENIU kiedy ten wybuchnie.

Więc mamy pozwolić, aby to się stało? Zapytał Flowey

-Nie wiemy co się stanie jeżeli ludzie jacy wpadną do Podziemia stracą możliwość ZAPISU i RESETU! Najważniejsze teraz to ocalenie Gastera. Więc to właśnie zrobimy – to była jedyna rzecz w jakiej wszyscy mogli się prawdziwie zgodzić. Zaczęli węszyć dookoła, unikając przyłapania przez jakiegoś naukowca, który odkryje że nie powinno ich tutaj być. Dostrzegli Papyrusa, lecz ten był zajęty przenoszeniem czegoś białego w inne miejsce, więc postanowili nie naprzykrzać mu się. Jak dotarli do maszyny wiedzieli, że nie ma śladu po Gasterze. Jedynym szkieletem, który o nim nadal pamiętał był, cóż... Sans, który właśnie czytał coś na niebieskim papierze. Zauważył ich wejście w obszarze o zaostrzonym ryzyku. Zatrzymał się, zmarszczył brwi i choć nadal się uśmiechał, wyglądał na wyraźnie zmartwionego.

-cześć psiaku, podejrzewałem że jeszcze się pojawisz, musisz stąd odejść, to miejsce jest niebezpieczne – posłuchali i zrobili kilka kroków w tył, lecz nadal byli zagubieni. Mieli wrażenie, że wszystko obraca się dookoła nich, a oni są zbyt słabi by to powstrzymać. A to zmartwienie było aż za dobrze widoczne na ich pyszczku. Sans to zauważył, lecz niestety źle odczytał ... - boisz się mały, co? ja też się denerwuję, wiem, że to ryzykowne przedsięwzięcie... ale warto spróbować, będziemy mogli cofnąć się w czasie i zawrzeć pokój z ludźmi – starał się uśmiechać – i ej, zapewniam cię, że wszystko będzie dobrze! - Nie poczuli się lepiej po tych słowach. Popatrzyli tylko na Sansa zmartwionym spojrzeniem, podeszli naprzeciwko niego. Fakt, że nie mogli z nim rozmawiać był bardzo frustrujący. - znaczy się, mam wszystkie moje notatki, nawet kilka przy sobie, upewniałem się że niczego nie przegapiliśmy – faktycznie miał przy sobie plik papierów, które ścisnął mocniej, wyglądał na bardzo zagubionego – rany... jest tutaj tak wiele informacji, nie pamiętam nawet po co połowa z nich – nagle usłyszeli dziwny dźwięk dochodzący zza Sansa. Rozpoznał go i wyciągnął z tylnej kieszeni telefon – daj mi chwilę psiaku – jak szkielet rozmawiał z kimś, pies skorzystał z możliwości rzucenia okiem na kilka papierów jakie te przypadkowo wypadły Sansowi. Na samej górze był szkic maszyny czasu oraz zapiski w jakimś dziwnym języku stworzonym z symboli i dłoni.

Psy przyszłej przeszłości [Dogs of Future Past - tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz