— ALE JA MAM DOBRĄ ORIENTACJĘ W TERENIE, PRZE PANA! 

Luka zmarszczył czoło, nie wierząc właśnie, co zrobił jego kumpel. Jeszcze parę sekund temu rudowłosy pogrążony był w głębokim śnie, a tu nagle BAM! Rzucił się na powietrze, jak pies na kość.

— No to świetnie — klasnął w dłonie Gabriel, po czym spojrzał na niego spode łba. — Co mnie to?

— Nath, jesteś zbyt niewinny. ZBYT. — naburmuszył się Nino. 

— Cnotka, mówię wam. — odparł Kim.

— Mówi to ten, którego podniecają jakieś nie ten teges laski. 

— Tak, przyznam, że z Alix jest coś definitywnie nie tak, aczkolwiek-

— O CHOLERA, ADRIEN, ZAPISZ TO W KALENDARZU! KIM PRZYZNAŁ, ŻE KUBDEL GO KRĘCI! 

Le Chien nagle spoważniał. Z jego twarzy zniknął grymas jakim był zawadiacki uśmiech.  Niezadowolony z takiego obrotu sprawy, wymruczał coś niezrozumiałego pod nosem.

— No dobra, m-może jednak jest fajna — mówił, unikając przy tym spojrzenia całej klasy. — Trochę. Tyci tyci.

Dłoń projektanta lekko drgnęła, chcąc zacisnąć się w pięść. 

W jakiś sposób ten pyrtek przypominał mu siebie. Kiedyś on sam nie potrafił przyznać, że Emilie go w sobie rozkochała do szaleństwa. 

— CHŁOPAKI, DZISIAJ ROBIMY IMPREZĘ. WRESZCIE NASZ PRZYJACIEL PRZESTAŁ SIĘ OKŁAMYWAĆ!

— Koniec pogaduszek — mężczyzna podwinął rękawy swojej idealnie wyprasowanej koszuli, po czym oparł łokcie na biurku nauczycielskim. — Skoro jesteście tacy gadatliwi, to opiszcie mi etap miłości, na którym obecnie się znajdujecie. 

I nagle cisza, jak makiem zasiał.

Jeszcze przed kontynuacją tego wykładu, ściąga dotycząca podrywania kobiet wyfrunęła mu z kieszeni spodni. Gabriel fuknął na złośliwość rzeczy nieżywych, po czym zmusił się do schylenia po świstek papieru.

— Ładne boksy, panie Agreste — ozwał się Nino, ledwo powstrzymując śmiech.

— NI-NO — próbował go uspokoić Adrien, choć on także nie krył swojej reakcji na widok bokserek własnego ojca w uśmiechnięte i różowe jednorożce.

— NI-YES — mulat nie mogąc już w sobie dusić wewnętrznych emocji, wybuchnął donośnym śmiechem na całą klasę.

— Mmm, panie Agreste, gdzie je pan kupił? — dopytywał Luka. — Też takie chcę.

Ivan jedynie się uśmiechnął, albowiem on także skrywał jakiś sekret. Nathanael zaś był czerwony po uszy bardziej niż pomidor, Max cykał fotki, a Kim poprawił sobie koszulę i spodnie, aby z niego także się nie śmiali.

Gabriel czuł się nie dość, że zażenowany, to miał wrażenie także, jakby ziemia osuwała mu się spod nóg. Pierwszy raz znajdował się w takiej zawstydzającej sytuacji. Po części była to jego wina, w końcu to on założył tą dolną odzież. Pytania go dotyczące, zwięzłe i proste zdawały się przeszywać całe jego ciało, od głowy aż po czubki palców. A to wszystko przez to, że ciężko mu było nie ubierać tych durnych bokserek, które uszyła mu je w przeszłości jego żona.

— Naprawdę bardzo cieszę się z tego, że... spodobał wam się wygląd i krój mojej bielizny — przekrzywił odrobinę głowę w bok. — Ale nie zapomnijcie, że znajdujecie się obecnie w klasie. Na lekcji. Którą prowadzę JA. 

— Luzik, panie starszy — odrzekł Nino, rozluźniając się na swoim krześle. — Już nie będę. Może.

— Jak jesteś taki mądry, to za karę zrobię wam na następnej lekcji kartkówkę ze wszystkich tematów, które dotychczas poruszałem. — arogancko wytknął go palcem. 

— No nie! — klasa wydała głośny jęk wynikający z niezadowolenia. — Nie dość, że od poniedziałku do piątku nauczyciele nas terroryzują, to i pan nas chce pogrążyć!

— Tak. Tak jak mówicie — wzruszył ramionami siwowłosy. — Koniec lekcji. Przez was nie wyrobiłem się z materiałem, więc dokończę go na następnej, albo raczej się postaram. No chyba, że mi się poszczęści i na waszą szkołę spadną bombardowce. 

Pogrążeni w smutku wstali, zakładając torby na swe ramiona, po czym wyszli z głowami w chmurach. 

Gabriel westchnął ciężko, przypominając sobie, że za piętnaście minut będzie się męczyć następną debilną grupą dzieciaków. A mógł po prostu to olać i zostać w domu...

— Dupa, dupa, dupa — warknął w pomieszczenie, jednocześnie przysiadując na skórzanym fotelu. — Jak tak dalej będzie, to sam na siebie naślę tą durną ćmę.

Och...?

Chociaż w sumie... To nie taki głupi pomysł.

***

12:05

Ladybug: CHAT
Ladybug: CHAT, IDIOTO
Ladybug: GDZIE JESTEŚ, HALO

Chat Noir: POCZEKAJ, BUGABOO
Chat Noir: Nah, co to za ważna sprawa, żeby przerywać mi coś tak istotnego do roboty?

Ladybug: Ha? Istotnego?
Ladybug: Zbijasz bąki?

Chat Noir: NIE.
Chat Noir: właśnie topię ojca

Ladybug: ?
Ladybug: ??
Ladybug: ?????????????????????????
Ladybug: WHAT THE HELL, GOŚCIU, PRZESTAŃ SOBIE JAJA ROBIĆ, MAMY MISJĘ

Chat Noir: no poczekaj nahhhhhhh
Chat Noir: Próbuję ogrodzić ten durny basen, może by tak żywopłotem? 
Chat Noir: Jak myślisz?

Ladybug: Grasz w simsy.

Chat Noir: Tak, skąd wiedziałaś?

Ladybug: PRZYSIĘGAM, ŻE JEŻELI NIE PRZYJDZIESZ NA PONT DE LA TOURNELLE W CIĄGU DWUDZIESTU SEKUND, TO ZNAJDĘ CIĘ, ZMIELĘ CI JAJA (O ILE JE MASZ) I ZROBIĘ Z NICH CIASTECZKA, KTÓRE WEPCHNĘ CI PÓŹNIEJ DO GĘBY.

Chat Noir: Hooooola, Biedronsiu, co tak agrest-ywnie? 
Chat Noir: T_T 

Ladybug: JEDEN

Chat Noir: daj mi chociaż zapisać te simsy, długo pracowałem nad naszym ślubem T_T

Ladybug: DWA

Chat Noir: DOBRA, IDE, WAHHH

Chat Noir wylogował się.

_______________________________________________________________________

Hello, hello, hello,
IT'S ME 

Jak wam podoba się rozdział? Mi średnio, ale może to dlatego, że mam okropnego lenia i wszystko robi się tak wolnooo. 
Dodatkowo ta pogoda mnie zabija wewnętrznie. Czuję się jak pasztet rozsmarowany na pszennym chlebie, który ma zostać zjedzony przez jakiegoś darmozjada, sad.
Jak dalej będzie tak źle, to ja nie wiem jak napiszą się te nexty, rly. 

W następnym rozdziale nie będzie Gabrysia, tylko ukazane zdarzenie, w którym chłopaki będą korzystać z jego rad. MAM NADZIEJĘ, ŻE WYJDZIE TO ZABAWNIE

JAK SIĘ PODOBAŁO, TO MOŻESZ NAPISAĆ KOMENTARZ I DAĆ GWIAZDKĘ 

 JEŚLI CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO Z TYM FF, TO DODAJ JE DO BIBLIOTEKI, A WATTPAD CIE POINFORMUJE O NOWYM ROZDZIALE.

Maiaren

Sztuka podrywu || Miraculous ✔Where stories live. Discover now