XXIII. There they are, those big blue eyes that I love

5.3K 238 26
                                    

Justin Bieber

 

Zegar wreszcie wskazał 0:00, wydał sygnał i Stratford Huskies ponownie wygrali z dwoma punktami na prowadzeniu. Zgromadziliśmy się w kółku i przytulaliśmy. Wszyscy nam gratulowali podczas gdy przeciwna drużyna schyliła głowy w rozczarowaniu. Natychmiast pobiegłem na drugą stronę boiska, która doprowadziła mnie do parkingu. Czułem się źle ignorując ludzi, których starali się porozmawiać ze mną, ale martwiłem się o Delilah. Mój kask utrudniał mi bieganie,  a ponieważ byłem zmęczony rzuciłem go na ziemię pozostawiając w tyle.

Po wejściu do samochodu zdjąłem mój strój, szybko włożyłem koszulkę, spodnie dresowe i parę nowych butów przed uruchomieniem samochodu. Zapiąłem pas i wycofałem się z miejsca parkingowego. Zwolniłem na skrzyżowaniu, ale kiedy autostrada była czysta docisnąłem pedał gazu. Usłyszałem ryk silnika gdy samochód ruszył z pełną prędkością. Oczywiście, głupie światło zdecydowało zmienić kolor na żółty. Jęknąłem z frustracji kiedy zwolniłem na czerwonym świetle. Niecierpliwie stukałem palcami o kierownicę kiedy patrzyłem na światło czekając aż zmieni kolor na zielony.

Musiałem się uspokoić i być bardziej ostrożny, ponieważ wiem, że jeśli będę jechał  lekkomyślnie prawdopodobnie skończę w szpitalu obok Delilah. Przebiegłem palcami po moich włosach, czekałem wieki na to cholerne, zielone światło.

- No dalej do cholery - przekląłem szarpiąc za końcówki moich włosów. Potem co trwało lata światło w końcu zmieniło się na zielone. Na moje pierdolone szczęście osoba jadąca przede mną jechała wolniej niż żółw.

- Jezu Chryste - wymamrotałem obracając kierownicę nieco w prawo tym samym zmuszając swój samochód aby zmieścił się na pasie jednak dwa pozostałe koła były na chodniku. Samochód zatrąbił na mnie, ale nie przestawałem, a gdy miałem wystarczająco dużo miejsca wróciłem na pas i docisnąłem pedał gazu jeszcze bardziej.

Po zrobieniu kilku skrętów (nie, nie chodzi o te które macie teraz na myśli haha) wreszcie dotarłem do szpitala. Kiedy znalazłem puste miejsce szybko zaparkowałem swój samochód. Wyłączyłem silnik i wyskoczyłem z samochodu zamykając za sobą drzwi przed pobiegnięciem do holu. Udałem się w stronę recepcji przeciskając się przez kolejkę ludzi, którzy krzyczeli na mnie.

- Czy możesz mi powiedzieć w jakiej sali jest Delilah Carter? - zapytałem patrząc na mężczyznę siedzącego przed komputerem.

- Proszę pana, jeśli pan nie widzi jest kolejka, proszę wrócić...

- Daj mi kurwa ten pierdolony numer sali. Nie mam czasu - warknąłem, a on spojrzał na mnie wielkimi oczami.

- Obawiam się, że nie mogę tego zrobić, proszę... - pochyliłem się ku niemu, chwyciłem go za kołnierz i spojrzałem prosto w oczy.

- Daj mi ten jebany numer albo uduszę cię własnymi rękami - przełknął ślinę i zaczął pisać na klawiaturze, jego ręce trochę się trzęsły kiedy próbował skupić się na ekranie. Mocniej zacisnąłem palce przez co pośpieszył się.

- Delilah Leigh Carter, 3 piętro, sala numer 324 West - wykrztusił, jego twarz zrobiła się czerwona.

Puściłem go i odepchnąłem wszystkich na mojej drodze, a następnie poszedłem w kierunku windy i nacisnąłem przycisk. Nie trzeba było długo czekać aż drzwi windy się otworzą. Ujrzałem kilka osób idących w kierunku windy więc szybko zamknąłem drzwi i nacisnąłem numer trzy. Mam klaustrofobię, więc w przeciągu pierwszych 5 sekund zacząłem czuć się bardzo niekomfortowo. Stukałem stopą o podłogę, aż winda zadzwoniła i drzwi wreszcie się otworzyły.

Change - tłumaczenieNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ