XIV. Baby, I got you okay?

6.5K 263 24
                                    

Delilah Carter


*pochylona czcionka to wspomnienie*

- Kochanie - zagruchał Justin kiedy objął mnie swoimi ramionami. Zaczęłam szlochać gdy trzymał mnie mocno w swoich ramionach. Jego koszulka była mokra od moich łez, ale starał się mnie uspokoić pocierając moje plecy w górę i w dół. Przytulałam się do jego torsu zaciskając palce na jego koszulce. Kiedy mój sweter zsunął się z ramienia poczułam jak zimny wiatr muskał moją nagą skórę. Podciągnął go i złożył pocałunek na czubku mojej głowy.

- Tym razem ci to udowodnię. Obiecuję, że cię nie zawiodę

Staliśmy na środku korytarza obejmując się, aż w końcu odsunęłam się. 

- M-muszę iść - powiedziałam nerwowo, odwracając się do niego plecami i weszłam do łazienki. Otarłam łzy i usiadłam na toalecie szlochając do siebie.

Minął poniedziałek, potem wtorek, następnie środa i dzisiaj jest Czwartek. Dotychczas przez ostatnie trzy dni było lepiej niż wcześniej. Okej, może nie było w pełni cudownie, ale były pewne postępy. Justin i ja nie rozmawialiśmy po tym jak przytulaliśmy się na korytarzu. Uśmiechał się do mnie a ja odwzajemniałam uśmiech, ale właściwie nie rozmawialiśmy.

Na powrót go unikałam i on robił to samo. Tak, to mnie zabija i tak bardzo nienawidzę tego przyznawać, ale tęsknie za nim. Justin był zajęty piłką nożna, bo jutro są finały. Nie wiem czy pójdę, czy nie. Mam na myśli, że naprawdę nie wiem kim dla siebie jesteśmy. Przyjaciółmi? Nie bardzo. Wrogami? Też nie. Więc myślę, że jesteśmy po środku.

Ludzie wciąż mówili o mnie i Justinie. Jeszcze nie przeszli na coś innego? Minął już prawie tydzień. Starałam się ignorować spojrzenia i plotki. Oni myśleli, że Justin i ja się umawiamy, i że zdradziłam do z Ericiem. Teraz to była czysta niedorzeczność.

- Cześć kwiatuszku - ktoś szepnął mi do ucha. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam Chaza, a po drugiej stronie Blakea. Uśmiechnęła się do obu z nich i przytuliłam.

- Justin kazał mi to dać - powiedział Blake podając mi moje książki, które rzuciłam na podłogę, kiedy ja i Justin krzyczeliśmy na siebie w sali.

- Oh, dziękuję - wzięłam książki w ręce.

- Nie ma za co. Hej, nie przejmuj się, dobrze? Jesteśmy tutaj, jeśli czegoś potrzebujesz - powiedział Blake klepiąc mnie po plecach, a ja przytaknęłam.

- Do zobaczenia kwiatuszku - mrugnął Chaz i Blake pomachał na pożegnanie, kiedy oboje odwrócili się w drugą stronę.

Szłam przez zatłoczony korytarz do stołówki gdzie Emily i Ryan zawsze na mnie czekali. Czułam się jak piąte koło u wozu, oni byli tacy słodcy i idealni. Oni będą żartować, wszystko będzie słodkie i ckliwe, a ja będę niezręcznie jadła sałatkę trzymając w ręce telefon.

- Hej dziewczyno! - Trixie szła korytarzem obok mnie bez jej dwóch blond przyjaciółek. - Dzisiaj powinnaś usiąść przy moim stoliku! - uśmiechnęła się ukazując na nich czerwoną szminkę.

- Nie, dziękuję - przyspieszyłam kroku, ale zauważyła to.

- No chodź Carter! - uśmiechnęła się do mnie.

- Trixie, zostaw mnie samą, nie chcę przysiadać się do ciebie - nadal szła obok mnie i bez względu na to co robiłam, żeby się jej pozbyć, ona się tym nie przejmowała.

- Serio, po prostu usiądź obok nas. Chodź. Wiem, że ten tydzień był dla ciebie piekłem i chcę naprawić wszystko między nami. Bądźmy przyjaciółkami - uśmiechnęła się chwytając mnie za nadgarstek i pociągnęła mnie za nią w kierunku kawiarni.

Change - tłumaczenieWhere stories live. Discover now