Rozdział 3.

90 13 5
                                    

Perspektywa Gotha
Stoję na środku polany Echo-kwiatów w Waterfall, czuje na moich kościach to cudowne wilgotne powietrze. Chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie ale szkoda że nic nie trwa wiecznie. Na Echo-kwiatach zaczęła się pojawiać krew. Źle to wróży. Usłyszałem za sobą jak coś metalowego trafiło w kamień. Natychmiast się odwróciłem i tego pożałowałem. Znów zobaczyłem tą dziewczynkę, tą małą krwiożerczą bestie która zabiła mi opiekuna. Nie daruje jej tego. Nie tym razem. Wezwałem swoją kose i już miałem zaatakować ale coś mnie zatrzymało. Tym czymś była druga dziewczynka ale ona wydawała się być normalna, nie wypływała jej nienawiść z oczu i nie miała na sobie ani kropki krwi. Była cała szara zupełnie jak duch. Trzymała moją szatę z całej siły i wpatrywała się we mnie tym swoim smutnym wzrokiem. Spojrzałem znów na tą która zabiła mi opiekuna. Nie ma w ręce noża czyli chyba jest bezpiecznie. Ponownie spojrzałem na dziewczynkę co trzymała moją szatę, westchnąłem i odwołałem kose. Dziewczynka puściła moją szatę i się uśmiechnęła. Uroczo. Podeszła do swojej koleżanki chwyciła ją za rękę i zniknęły mi z oczu. Dziwne to trochę ale chociaż wiem że jestem bezpieczny.
Nagle poczułem straszny ból z tyłu czaszki i upadłem na ziemię.

Ał. Moja głowa. O się stało? Zacząłem powoli otwierać oczodoły. Jestem w zamku? Ale jak?
-Widzę że nasza śpiąca królewna w końcu się ubudziła. Dzień dobry.
Heh wszędzie poznam ten głos.
-Hate!!!- krzyknąłem i rzuciłem się na niego.
-Łoo wyluzuj młody. Wiem że się stęskniłeś ale bez przesady okej?
-Heh no okej. Ale mam pytanie. Jak się tu znalazłem?
-Przyniosłem cię tu po twoim spotkaniu z Nightmarem, opatrzyłem i czekałem aż w końcu się obudzisz.
-No dobrze. Dziękuję.
-Ta nie ma sprawy. Oszczędzaj lewa nogę i będzie okej.
-Hehe, tak jest kapitanie.
-Dobra tak czy siak choć się najeść i pójdziesz ze mną do Dreama coś załatwić.
-To nie jest dobry pomysł. Dobrze wiesz że jak tylko tam wejdę to wszystko na co on pracował pójdzie się jebać.
-Nie sądzę żeby twoja aura była silniejsza od Dreama ale bez ryzyka nie ma zabawy więc czy chcesz czy nie idziesz.
-Eh no okej ale to nie ma prawa się skończyć dobrze i zdania nie zmienię.
-Tak tak, wiem a teraz choć coś zjeść i ruszamy.

Perspektywa Pallette
Dzisiaj cały dzień spędzam z tatą. Będzie zaczepiaście, wiem to. Spytałem tate Ink'a czy przyjdzie w się zgodził. Do tego wpadnie jeszcze Xahji, Nomi i pan Geno. Już nie mogę się doczekać.
-Pallette ubieraj się i choć na śniadanie.
Hmm ciekawe co dzisiaj będzie, niech zgadne. Naleśniki z sosem klonowym. Wiedziałem, a tak serio to czuć je w całym domu. No nic idę na dół.
-Cześć tato.
Coś czuję że w moim głosie słychać że się mega cieszę bo tata się zaśmiał.
-Cześć, siadaj i jedz bo za niedługo wychodzimy.
-Nie trzeba powtarzać wasza wysokość haha.
-Hah bardzo śmieszne. Wcinaj i nie gadaj Pallette.
Niby jest zdenerwowany ale jednak się ciągle uśmiecha i śmieje. No i to się nazywa prawdziwy rodzic. Nie denerwuje się i zawsze poprawi ci humor. Szybko zjadłem śniadanie i podałem mu talerz bo akurat zmywał naczynia.
-Szybki jesteś.
-Tak wiem.
-Idź do salonu, jak skończę to przyjdę i wyjdziemy.
-Dobrze.
Słońce grzeje za oknem czyli będzie pięknie, ideolo.
Po około 5 minutach tata skończył zmywać i kazał mi się ubierać. W 10 sekund ubrałem buty i moją czapkę. Przypominam trochę żołnierza tylko że jestem pobrudzony farbą. Teraz idziemy z tego co wiem do parku bo tam czekają na nas nasi przyjaciele. I są, grzecznie czekają. To ja rozumiem.
-Cześć wszystkim! - krzyknąłem tak głośno jak tylko potrafiłem. Wszyscy spojrzeli na mnie, uśmiechnęli się i przywitali.
Gadamy już chyba z godzinę ale nie nudzi mi się. Jest fajnie, mówimy różne dowcipy i takie tam. Nagle usłyszałem jakiś dziwny dźwięk, tak jakby ktoś otworzył portal.
-Dream do mnie. Musimy pogadać.
Wszyscy spojrzeliśmy na potwora który wolał mojego tatę. Był to czarny szkielet z zdeformowaną czaszką i oczami jak krew. Ubrany jest całkowicie na czarno, to trochę przesada. Za nim zauważyłem drugiego szkieleta. Unosił się nad ziemią i miał spuszczoną głowę. Coś mu jest? Też był ubrany na czarno, jego szata była cała poszarpana. Gdyby nie jego czerwone buty i piękny czerwony szalik który też był poszarpany to by byli identyczni tylko że ten drugi miał białe kości.
-Poczekajcie chwilę.- tata zwrócił się do nas i poszedł do tamtych dwóch.
-Mów o co chodzi Hate bo jestem zajęty jakbyś nie widział.
-Tak tak ale to zaczeka bo moja sprawa jest ważniejsza niż to.
-Uważaj na słowa bo pożałujesz.
-Ta uważaj bo się przestrasze. Dobra tak czy siak chciałbym cię o coś poprosić.
-O co?
-Co ty na mały rozejm?
-Chwila. Co? Ty chcesz rozejm? Nie żartuj mi tu tylko bo nie ręcze za siebie.
-Nie żartuję. Mam dosyć tych ciągłych bezsensownych walk które do niczego nie prowadzą.
-Nie masz zielonego pojęcia jak bardzo cieszy mnie ta wieść. Zgadzam się na rozejm.
-Ta dzięki i jeszcze jedno. Twój kochany braciszek znów atakuje. Zranił mojego podopiecznego i chciałbym abyś go uleczył. Ja umiem tylko oparzeć ale to nic nie da na jego kruche kości.
-Pewnie że go opatrze. Już mi go dawaj i wszystko będzie okej a jeśli chodzi o Nightmara to jeszcze pomyślimy co z tym zrobić.
-Dobrze, dziękuję. Goth choć tu.
Na to imię Pan Geno się wzdrygnął, dziwne. Coś mi tu nie gra. Przez cały czas jak tata i ten Hate rozmawiali patrzył się na niego a teraz przestraszył? Zna go?
-Jesteś pewien że to dobry pomysł?
-Tak i teraz choć. Dream cię nie zje przecież.
-Eh. No okej.
Zbliżył się do mojego taty ale nie za blisko. Wygląda jakby się czegoś bał ale czego? Tata się do niego uśmiechnął a ten nic, cały czas ma zmarnowany i wystraszony wyraz twarzy. Musi mu coś być bo to niemożliwe że ktoś w pobliżu miejego taty nie jest szczęśliwy. Może to ma związek z moim wójkiem? W końcu Hate mówił że został przez niego zraniony.
-Gdzie cie trafił? - spytał tata spokojnie, pewnie czuje że on się denerwuje.
-Lewa noga- powiedział cicho z spuszczoną głowę.
Tata przyklęknął przy nim i użył leczniczej magii na jego nodze. Jego HP w szybkim tempie z niskiego podniosło się na max, czyli to już koniec? Wow naprawdę szybko poszło.
-Dziękuję- powiedział i się odsunął.
-Nie ma problemu. Jakby coś się działo to zapraszam.
-Spoczko gwiazdeczko, będziemy pamiętać a teraz już się zbieramy. Miłej zabawy.
Powiedział i zniknęli zza portalem. A tata jak zawsze uśmiechnięty wrócił do nas i zaczęliśmy od nowa nawijać aż zrobiło się ciemno.

Dzięki Tobie wiem co to szczęścieHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin