Rozdział IX

249 23 11
                                    

Leiftan stał przed Wielką Bramą już od pół godziny i szczerze powiedziawszy, zaczynało być mu dość niewygodnie w odświętnym stroju. Mimowolnie westchnął. O wiele bardziej pragnął być w Sali Kryształu z Amandą i nie przejmując się troskami dnia codziennego. Ostatnimi czasy nie mieli zbyt dużo czasu dla siebie – chłopak często był wysyłany na leśne poszukiwania, a Amanda dosyć często poświęcała swój czas Miiko i omawianiu strategii obrony schroniska. Kitsune twierdziła, że jest to jej obowiązek jako Wyroczni, jednak Leiftan wiedział, że to raczej zmyślone prawo, gdyż poprzednia Wyrocznia jakoś nie ingerowała w funkcjonowanie straży. Jednak domyślał się, że to wszystko po to, by Amanda czuła się potrzebna. Dlatego powstrzymywał się przed komentarzem, kiedy po jej pojawieniu do Sali wparowywała Miiko z kolejnym problemem z jakim „nie mogła się sama uporać".

Nie mogąc dłużej wytrzymać, odpiął guzik przy kołnierzu. Goście gośćmi, ale wciąż nie mógł uwierzyć, że kitsune wpadła na pomysł wystawienia takiej szopki. Och, wiedział, że Miiko ma świra na punkcie Huang Hua, jednak chyba pierwszy raz wygoniła ich sprzed bramy i wysłała do pokoi, żeby założyli coś bardziej formalnego.

Teoretycznie wiedział, o co chodzi. Huang Hua niedawno otrzymała tytuł Wielkiego Feniksa, co czyniło ją najważniejszym członkiem społeczności fenghuangów. Więc Miiko wymyśliła powitać ją z największymi honorami, na jakie stać Straż Eel. Oznaczało to kiszenie się w pełnym słońcu w niewygodnych ubraniach.

Ponuro spojrzał na drogę. Nikogo na niej nie było.

Leiftan westchnął w duchu. Jeszcze sobie postoją tutaj w tym zaduchu.

***

Tego dnia w ogóle nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Krążyłam nerwowo po pokoju w tę i z powrotem, co chwila patrząc w okna. Może udzieliło mi się zdenerwowanie Miiko, nie mam pojęcia. Wszyscy mi powtarzali, że nie ma się czym przejmować, jednak sama lisica tak się przejęła organizowaniem wszystkiego, że jej niepokój udzielił się też mi. W wyniku tego już od godziny, odkąd się pojawiłam, nie mogłam opanować drżenia rąk, co w sumie skutkowało tym, że Kryształ bez przerwy delikatnie pulsował.

Jakim cudem ktoś, kogo nie znam, mógł wywołać we mnie takie zdenerwowanie? Ze złością machinalnie wytarłam spocone dłonie w ubranie i momentalnie tego pożałowałam. Miałam na sobie wyjątkowo piękną kreację, przygotowaną przez purreko specjalnie na tę okazję. Była to długa do kostek błękitna suknia z głębokim dekoltem i długim rozcięciem na spódnicy. Nie miałam lusterka w pokoju, ale w odbiciu okien wydawało mi się, że wyglądam nawet całkiem nieźle. Muszę pamiętać, żeby ją zdjąć przed zniknięciem, bo niezwykle szkoda byłoby ją stracić. Tym bardziej, że Leiftan mnie jeszcze w niej nie widział, pomyślałam, po czym zarumieniłam się na samą myśl.

Nie zdążyłam ochłonąć, kiedy usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.

***

Wreszcie w oddali Jane zauważyła malutki powóz. Z tej odległości ciężko było to stwierdzić, ale dziewczynie wydawało się, że jest to tylko jeden pojazd. Ten dziwny gość wywołał nie lada poruszenie w Eel. Ale Jane to pasowało. Strażnicy byli mniej uważni, a kiedy wszyscy ruszą za gościem do Kwatery, Jane będzie miała wyjątkową okazję, aby się wymknąć. Ścisnęła mocniej dłoń, w której znajdował się kawałek papieru wraz z krótką notką z prośbą o spotkanie w lesie. Dziewczyna uznała, że to coś ważnego, skoro nieznajomy prosi o to w tak krótkim odstępie czasu.

Kątem oka spojrzała na Twyldę i Mery'ego. Oboje z błyszczącymi oczami wpatrywali się w powóz, który był już niecałe trzy minuty drogi od bramy. Dzieciak skakał radośnie w miejscu i gdyby nie czujny wzrok matki i jej stanowczy głos, zapewne pobiegłby przed siebie, krzycząc radośnie.

Wbrew sobie: Zbędny element |Eldarya|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz