Rozdział III

342 36 3
                                    

– Słyszałeś kiedyś o tej dziewczynie? – Miiko i Leiftan siedzieli na stołówce i popijali drinki; lisica zamówiła wino, jednak chłopak preferował raczej słodsze trunki; przed nim stała szklanka pitnego miodu.

– Amanda coś tam kiedyś wspomniała – odparł. – Chyba nawet to jej najlepsza przyjaciółka. Miała być świadkiem na jej ślubie, czy coś w tym rodzaju – dodał niechętnie i skrzywił się na samo wspomnienie Ashkore'a.

– Myślisz, że powinniśmy jej powiedzieć? – zapytała kitsune. Leiftan spojrzał na nią wrogo.

– A zamierzałaś to przed nią ukrywać? Przecież to bliska jej osoba – odparł oschle.

– Właśnie – kontynuowała Miiko. – Jak myślisz, jakie jest prawdopodobieństwo, że kolejna osoba, jaka tu wyląduje, to będzie akurat znajoma Amandy?

Leiftan zamyślił się na chwilę. Szczerze, to zupełnie się nad tym nie zastanawiał. Gdy odkrył, że ta nowa znała Amandę w tamtym świecie, nie mógł się wprost doczekać, żeby o tym jej powiedzieć.

– Poza tym, Ashkore nadal żyje, ale od czasu bitwy nikt go nie widział.

O tym też nie pomyślał.

– Nie pomyślałeś o tym, co? – Miiko trąciła go łokciem i próbowała się zaśmiać, jednak jej śmiech nie dosięgnął jej oczu. – Miłość cię ogłupia, co? – zapytała smutno. Leiftan od razu wyłapał, o co jej chodzi.

– Miiko... – zaczął. Co miał jej powiedzieć?

– W porządku, rozumiem – przerwała mu. – Tak musiało być.

Przez chwilę oboje milczeli, sącząc tylko swoje drinki.

– To kiedy znowu się pojawi? – zapytała lisica, chcąc rozładować napięcie.

– Chyba dopiero jutro. Zanim mnie zawołałaś, właśnie znikała.

– Ciężko ci chyba, że nie możesz jej mieć cały czas przy sobie, prawda?

Leiftan milczał i szybko dokończył drinka, po czym wstał. Zanim odszedł, rzucił jej jeszcze przez ramię:

– W tych okolicznościach, cieszę się, że w ogóle ją mam.


W końcu, po wielogodzinnym błądzeniu w nicości, udało mi się z powrotem zmaterializować w Sali Kryształu, tudzież mojej sypialni. Mieszkańcy Kwatery są bardzo taktowni, nie wchodzą do pomieszczenia, kiedy mnie nie ma, chcąc zachować moją prywatność. Z jednej strony byłam im za to wdzięczna, ponieważ gdy mogłam na powrót przyjąć postać ludzką, zawsze materializowałam się naga. Próbowałam już na kilka sposobów, tracąc w ten sposób już kilka ubrań, jednak zawsze kończyłam bez nich. Dlatego zawsze obok Kryształu stało krzesło z przerzuconymi przez oparcie ciuchami, abym mogła od razu się ubrać.

Z drugiej strony, ich uprzejmość wiązała się to z tym, że czasami czekałam niepotrzebnie, aż ktoś przyjdzie. Bardzo pomagała mi w tym Animo, którą posyłałam na wędrówkę po budynku, aby dała każdemu zainteresowanemu znać, że może mnie odwiedzić.

Tak samo było i tym razem, wysłałam moją małą dziewczynkę, wcześniej się z nią bawiąc, i usiadłam na łóżku, twarzą skierowaną w stronę okna, tak jak zawsze lubiłam.

Nie było dane nacieszyć mi się widokiem wschodzącego słońca, bo niemal natychmiast po wyjściu Animo, do sali wszedł całkiem niemały tłum ludzi. Od razu wstałam, dość zdziwiona tym komitetem powitalnym. Pierwszego zobaczyłam Leiftana, który długo się nie zastanawiał i podszedł do mnie, całując mnie w czoło.

Wbrew sobie: Zbędny element |Eldarya|Where stories live. Discover now