Rozdział II

382 38 11
                                    

Ci dwaj dziwnie wyglądający mężczyźni wyprowadzili ją z lasu i poszli z nią aż pod wielkie mury. Jane nie mogła stłumić okrzyku zdziwienia, kiedy przed bramą zobaczyła świnię stojącą na dwóch nogach. Krzyknęła jeszcze głośniej, kiedy przemówiła.

– Kolejny człowiek? – zapytał. Jej dwaj towarzysze tylko kiwnęli głowami i przeszli wraz z nią przez bramę. Po kilku minutach marszu, doszli do czegoś w rodzaju wioski, jak wydedukowała dziewczyna, patrząc na byle jak zbudowane chatki i biegające gdzieniegdzie dzieci. Parę z nich zatrzymało się, aby spojrzeć na nią, przynajmniej takie miała wrażenie. Na szczęście, żadne z nich nie zbliżyło się do nich.

Po chwili znaleźli się przed drzwiami do wielkiego budynku, który górował nad wszystkimi innymi. Mężczyźni nie czekali, aż Jane zdąży się napatrzeć, tylko bezceremonialnie wepchnęli ją do środka, by następnie zaprowadzić po schodach do pomieszczenia pełnego ksiąg.

– Jest Miiko? – zapytał ten z długimi niebieskimi włosami, wchodząc zaraz za nią. Jane rozejrzała się niepewnie. W środku zastali dwie osoby, z których jedna miała królicze uszy, a druga róg. Dziewczyna poczuła nagle stuprocentową pewność, że była po prostu głodna i najadła się tych grzybów w lesie.

– Gdzieś w archiwach – odpowiedział mu chłopak z rogiem. – Zaraz ją zawołam. – Zniknął gdzieś na chwilę, by zaraz wrócić z kolejną postacią nie z tego świata. Tym razem miała do czynienia z kobietą z czterema czarnymi lisimi ogonami. Lisica spojrzała na nowoprzybyłą od stóp do głów.

– Sprowadźcie Leiftana – rzuciła tylko i usiadła na krześle.

Leiftan bardzo był ciekaw, co znowu chciała od niego Miiko. Ykhar zmierzała do biblioteki, więc zapewne jakieś kolejne zebranie Lśniącej Straży. Zaraz potem zobaczył Nevrę, który kierował się dokładnie w tym samym kierunku.

– Kolejne nudne zebranie, co? – zagadał do niego wampir. – Nienawidzę siedzieć w bibliotece, pełno tam kurzu i panuje straszny zaduch. Ykhar, moglibyście tam czasem posprzątać. – Zwrócił się do brownie, która ciągle wyglądała blado. Chłopcy nie przejęli się tym zbytnio, gdyż dziewczyna zawsze się denerwowała, gdy miała wykonać jakieś polecenie Miiko.

Więc jakie wielkie musiało być ich zdziwienie, kiedy weszli do biblioteki i dojrzeli wśród tłumu ludzką dziewczynę.

Wyglądała całkiem zwyczajnie, jak na Ziemiankę. Krótkie czarne włosy, roztrzepane we wszystkich kierunkach, prawie zasłaniały jasnoniebieskie oczy, które w ogóle nie pasowały do oliwkowej cery dziewczyny. Leiftan odwrócił od niej twarz i skierował wzrok na Miiko.

– Co tu robi Ziemianka? – zapytał.

– Urządziła sobie wycieczkę przez krąg czarownicy. – Zamiast lisicy, odpowiedział mu wkurzony Ezarel, który patrzył z niechęcią na dziewczynę.

– Może pozwolimy jej odpowiedzieć na to pytanie, co? – Nevra uniósł brwi ku górze. Oczy wszystkich zostały skierowane na nowoprzybyłą. Przełknęła nerwowo ślinę.

– Spacerowałam sobie po lesie i nagle zobaczyłam ten dziwny krąg z grzybów.

– I postanowiłaś sobie po nim poskakać? – zadrwił Ezarel.

– Wyobraź sobie, że nie dotknęłam palcem ani jednego grzyba. – Zezłościła się dziewczyna. – Chociaż, jak cię widzę, to mam pewne wątpliwości.

Valkyon musiał przytrzymać elfa, bo ten inaczej rzuciłby się na biedną dziewczynę.

– Co z nią zrobimy? – zapytał Nevra. – Do domu już jej nie odeślemy...

Wbrew sobie: Zbędny element |Eldarya|Where stories live. Discover now