IV. Kiedy zaprasza cię na randkę.

575 55 7
                                    

Friendzone już jest, więc czas na randkę! A przynajmniej zaproszenie na nią.

Soul Eater Evans

Razem z Soul'em szliście za Maką i [I/m], którzy postanowili iść razem na misję. Nie odzywaliście się, aby czasem któreś z waszych mistrzów nie postanowiło was włączyć do rozmowy. Miałaś dużo czasu, żeby pomyśleć o twojej przyjaźni z Soul'em. Czasem czułaś się dziwnie w jego towarzystwie, ale po za tymi chwiliami było normalnie. Nie mniej, cieszyłaś się z poznania jego osoby. Właśnie chciałaś coś powiedzieć, kiedy tuż obok was w powietrze wyleciał jakiś budynek. Kaszlnęłaś kiedy dym z eksplozji dostał się do twoich płuc.

- [Imię]-chan! - usłyszałaś i machinalnie skinęłaś głową, zmieniając się w topór o długiej rączce. W mgnieniu oka znalazłaś się  w rękach [I/m], dziękując że nikt nie widzi twojego głupkowatego uśmiechu.

- Czas zaczynać zabawę. - uwielbiałaś walczyć razem z [I/m], bo doskonale się rozumieliście. Kiedy przychodziło wam walczyć, stawał się zupełnie poważny. Po wielogodzinnych treningach, nauczyłaś się wyłączać swoją świadomość z walki, tak żebyś jednak czuła gdzie jesteś. To trochę trudne do wyjaśnienia.

- [Imię]-chan, nie zasypiaj! - [I/m] musiał zniszczyć twój spokój, trząsąc tobą niczym narzędziem, którym pod pewnym względem byłaś. - To trudny przeciwnik!

- Zamknij się, przecież wiem. - westchnęłaś, teraz maksymalnie skupiając się na swoim zadaniu. Podczas gdy wasi towarzysze zajmowali przeciwnika wy mieliście szansę zaatakować od tyłu. Banalne rozwiązanie, ale opętane dusze raczej nie były zbytnio bystre. Przynajmniej jeśli chodzi o tego delikwenta, który najwyraźniej był jakimś bandziorem. Zachodziliście ostrożnie, unikając kawałków ścian, czasami lecących w waszą stronę. Po chwili dostaliście się na dosyć wysoki murek, pod który właśnie Maka i Soul zagonili potwora. [I/m] już chciał na niego skoczyć zadając mu cios w kark, kiedy coś zobaczyłaś. Wróg ciągle was obserwował, ohydnym trzecim okiem tyle głowy. Co oznaczało, że ciągle sobie z wami pogrywał. Zmieniłaś się z powrotem, spadając na potwora i zaplatając mu nogi na szyi. Twój partner skoczył obok, łapiąc cię za przed ramię, dzięki czemu znów byłaś bronią. Twoje ostrze (zakładam, że ręka) wbiło się w głowę potwora, dokładnie w środek oka. Z maszkary została jedynie zwykła duszyczka, unosząca się nad ziemią. Oddałaś ją Soul'owi widząc jak zaczął się trochę ślinić.

- Następnym razem spotkajmy się w jakiejś innej scenerii. - mruknął chłopak, odwracając wzrok. Zarumieniłaś się, nie wiedząc co miało to znaczyć, jednak po chwili kiwnęłaś głową.

Black Star

- [Imię] dlaczego tu siedzimy? - jęknął Black Star, rozglądając się po bibliotece. Oderwałaś wzrok od książki, spoglądając na niego krytycznie. Tyle wspaniałej literatury, a on narzekał jak jakieś dziecko. Odpuściłaś po chwili, widząc, że chłopak dalej nic nie ogarnia. - Świat nie może podziwiać mojej zajebistości!

- Dostałeś karę i musisz posprzątać w bibliotece. - odparłaś rzeczowo, a chłopak machinalnie rozejrzał się za swoją bronią. - Tsubaki-chan i Maka-chan poszły się trochę zrelaksować, odpocząć. Mi też by się to przydało.

- Dwie sprawy! Czemu mówisz na mnie po prostu Black Star i dlaczego zawsze dostaję takie kijowe kary?! - usiadł na stercie książek, które miał uporządkować. Nie zareagowałaś na prowokację dalej czytając książkę. Kiedy ponownie spojrzałaś na chłopaka, ten przeglądał egzemplarze z zdenerwowanym wyrazem twarzy. Zastanawiałaś się czy może mieć fobię, przed zrobieniem czegoś nie idealnie. Postanowiłaś posłuchać swojego wrażliwego serduszka i trochę pokierować chłopakiem.

- Najpierw porozdzielaj książki. Słowniki razem, encyklopedie razem i książki fabularne. Potem będziemy się martwić układaniem alfabetycznie. - Black Star posłusznie wykonywał twoje polecenia. Czasami się wachał nie wiedzą co i jak ma zrobić, wtedy mu odrobinę pomagałaś. Po jakimś czasie zaczęliście rozmawiać, jednocześnie pracując. I właśnie wtedy zoriętowałaś się że... jakimś cudem zostałaś wciągnięta w wykonywanie kary przyjaciela. Uderzyłaś się w czoło. - Idiotka ze mnie.

- Nie wiem czy mam ci przyznać rację, czy też zaprzeczyć. - odprał Black Star z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Prychnęłaś jedynie na jego słowa. Wytarłaś czoło ręką, zabierając swoją książkę ze stolika.

- Skończyliśmy. - oświadczyłaś z lekkim uśmiechem. Otworzyłaś drzwi jednak od wyjścia na korytarz powstrzymał cię głos chłopaka.

- [Imię], jutro spędzimy czas o wiele lepiej niż w bibliotece! - na twoją twarz wstąpiły niechciane rumieńce. Kiedy opuściłaś pomieszczenie, prychnęłaś, jak to miałaś w zwyczaju i szepnęłaś.

-Hmpf. Co może być lepsze od mangi?!

[I/s] - imię (starszej) siostry

Death The Kid

W weekend postanowiłaś wybrać się na mały spacerek po mieście Śmierci. Odwiedziłaś swoje ulubione sklepy, oczywiście próbując je okraść. Takie numery uchodziły ci na sucho jedynie dzięki twoim rodzicom, którzy byli szanowanymi kupcami. Oczywiście swoje wybryki praktykowałaś jedynie w pewnych dzielnicach. A po za tym, uwielbiałaś denerwować właścicieli, z którymi dobrze się dogadywałaś. Po tym, jak delikatnie zasugerowano ci opuszczenie sklepu spożywczego, postanowiłaś skoczyć do kawiarni, w której pracowała twoja starsza siostra, [I/s]. Popołudnie najlepiej było zakończyć wkurzaniem twojej siostrzyczki i pysznym ciastem z kremem. Dodam jeszcze, że [I/s] miała specyficzny charakter i po prawie każdej twojej wizycie kawiarnia była mocno zniszczona. Właściciel potem prosił o pomoc zaprzyjaźnioną, dobrą czarownicę, Mei. Następnego dnia, nikt już nie pamiętał o ostrej rozróbie. Takiego drugiego miejsca, to ze świecą szukać - pomyślałaś. Kiedy przekroczyłaś próg, dzwonek zawieszony nad drzwiami zabrzęczał. Zawsze siadałaś po lewej stronie sali, ponieważ wiedziałaś, że jest porozdzielana na sektory. Każdy obsługiwał inny kelner, a ciebie oczywiście musiała twoja siostra. Kiedy [I/s] do ciebie podeszła, zobaczyłaś jak na jej czole zaczyna pulsować żyłka.

- Ohayo o-nē-san. - powiedziałaś uśmiechnięta, ale z mniejszą nutą ironii niż zazwyczaj. Twoja siostra oczywiście to zauważyła, ale nie wyszła z roli. Nie miałaś jakiejś szczególnej ochoty na zniszczenie lokalu akurat dzisiaj, do tego, zauważyłaś krzywo zawieszony obraz. Strzeliłaś sobie mentalnie w policzek, zaczynałaś zachowywać się jak pewien osobnik. Jednak demolka dobrze ci dzisiaj zrobi.

- Co zamawiasz?

- To co zwy... - zaczęłaś, kiedy nagle przeciwległa ściana rozwaliła się w drobny mak. I tym razem, nie była to wasza wina. Jak się okazało, w ścianę uderzyło jakieś monstrum, zaraz wykończone przez Kid'a. Wszyscy klienci zostali wyproszeni z kawiarni, a właściciel wysłał pismo do czarownicy z kolejnąc prośbą o pomoc. Wzruszyłaś ramionami i podeszłaś do chłopaka, klęczącego na bruku. Kucnęłaś przed nim kładąc dłoń na jego głowie.

- Hej, spokojnie Kid, nic się nie stało. To miejsce i tak jest rozwalane mniej więcej raz w tygodniu. Dobrze, że jest na obrzeżach miasta. - powiedziałaś z lekkim uśmiechem na twarzy. Po chwili Patty i Liz pomogły ci go postawić na nogi. W ramach rekompensaty (nie wiedziałaś niby za  co) odprowadził cię do twojego domu.

- [Imię] możemy się gdzieś wybrać w następny weekend. W ramach odkupienia mojej winy. - powiedział przekręcając głowę gdzieś w bok.

- Nadal uważam, że wina nie była bezpośrednia. Ale, chętnie. - odparłaś i szybko weszłaś do domu, nie pozwalając zobaczyć mu twojej czerwonej twarzy.

______________________________________

Ta-dah! Oto jest zaproszenie na randkę.

Więcej do napisania nie mam, więc się żegnam. :3

Sayonara!

Death Scenario💀Soul EaterHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin