Ak. 1.2 - zwykły świat?

65 6 0
                                    

****Kiedyś rozwinęłam drugą część, ale teraz będą od razu AŻ 3! Nie 1, nie 2, 3! Zapraszam!****

 Rano od razu pobiegłam na dwór. Założyłam buty i wyszłam z mieszkania. Do wyjścia z bloku musiałam tylko przejść przez korytarz i klatkę. Na korytarzu było dosyć ciemno. Ale przez szyby drzwi wyjściowych wylewało się białe światło z dworu. Gdy przeszłam przez ostatnie wejście, uderzył mnie chłodny wiatr. Było dość ciepło, ale wiatr był miłym doznaniem. Sprawiał, że na powietrzu było przyjemnie. Wracając wieczorem trwało to raczej szybko, ale teraz był biały dzień. Logicznie ruch był większy. Zastanawiałam się, ile zajęłoby pójście tam z buta. Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie miejsca. Obliczałam czas. Jednak los miał według mnie inne plany. Po chwili w moich uszach zadudnił warkot silnika pojazdu. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokół siebie. Moim oczom ukazał się ciemny jeździec na niezwykłej, czerwonej maszynie. Krzyknęłam z szoku i ekscytacji:

- Yuseii!

Jeszcze nie rozumiałam, dlaczego tu był. Pomyślałam o tym, co stało się wczoraj. Bądź, co bądź, obiecał mi spotkanie. Ale nie spodziewałam się tego tak nagle. Mężczyzna wjechał na chodnik parkingu przy blokach i zatrzymał się, gasząc silnik. Podbiegłam do niego. Chłopak uśmiechnął się, zdejmując kask i roztrzepując czarno-żółte włosy.

- Cześć, Julia. - powiedział przyjacielsko.

Nie wiedziałam za bardzo, co planuje chłopak. Jaki ma sposób spędzenia wolnego czasu dla nas. Zamrugał powiekami, kiedy zorientował się, że nic się nie dzieje. Zaproponował:

- Długo tu jechałem. Może gdzieś mnie oprowadzisz? - stwierdził. - Nigdy jeszcze nie zagłębiałem się w tę część miasta. Nie znam jej.

Skinęłam głową ochoczo, uśmiechając się do niego. Nie znałam tu dużo miejsc, ale niektóre mu pokazałam. Już miałam jakiś plan. Yuseiowi chyba najbardziej podobał się wiadukt z torami kolejowymi pod nim. Kiedy staliśmy na chodniku na nim, patrzył z pewną melancholią i rozmarzeniem. Chyba przypominało mu to coś. Coś z przeszłości. Zawiesiłam wzrok, myśląc. Przecież nie znałam go jeszcze tak dobrze. Znałam go dwa dni. Trąciłam go ramieniem. Chłopak spojrzał na mnie. Zapytałam go:

- Przypomina ci to coś? - powiedziałam ciekawsko.

On tylko się lekko uśmiechnął i skinął głową. Poczochrał mnie po włosach prawą dłonią. 

- Cóż... - zaczął. - kiedyś z paroma przyjaciółmi mieszkałem na opuszczonym dworcu. Widok tego po prostu przywiał to wspomnienie. - powiedział.

Skinęłam głową. Chyba rozumiałam. Zaczęłam iść w innym kierunku, więc on poszedł ze mną. Szliśmy chodnikiem, a obok nas pędziły dymiące spalinami samochody. Lecz byłam zadowolona. Nie bardzo wiedziałam co z nim robić, więc poszliśmy do sklepu na lody. Kiedy weszliśmy do centrum handlowego, otworzyły się przed nami masy sklepów i korytarzy. Ale ja wiedziałam gdzie iść. Weszliśmy po wydawało się marmurowych schodach na górę. Szybko sobie coś wybraliśmy w sklepie. Wyszliśmy z budynku jedząc lody. Niedaleko targu był park z fontanną, wieloma kwiatami i drzewami. W połączeniu z piękną pogodą było tam wspaniale. Rwał lekki wiatr i słońce świeciło wysoko nad nami. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, idąc i jedząc lody. Mówiłam mu, co się ostatnio działo, jakie mam zainteresowania, ile mam lat i takie rzeczy. W pewnej chwili spojrzałam na niego. Mężczyzna w jasnych promieniach słońca wyglądał pięknie, majestatycznie. Było widać, że nie pochodzi stąd. Miał perfekcyjnie opaloną skórę, a w jego twarzy było widać rysy Azjaty. Jak na chłopaka to był raczej niski. Od całego wyglądu odstawały tylko ciemnoniebieskie, wyraziste oczy.

- Yuseiu, jakiej jesteś narodowości? - zapytałam jak gdyby nigdy nic.

Spojrzał na mnie kątem oka, a później odwrócił do mnie całą twarz. Jego mina wydawała się zdziwiona i poważna. Chyba w tej sprawie nie mógł pozwolić sobie na pobłażliwość.

Mój kumpel, YuseiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz