Ak. 7 - pierwszy pościg, postanowienie gangu

31 6 0
                                    


Następnego dnia nastąpiło ochłodzenie. Przed dwunastą parę godzin padało. Jednak nadal było ciepło i ładnie. Gdy przestało padać, ubrałam cienką, niebieską kurtkę i wyszłam na dwór. Faktycznie na niebie było dużo chmur, ale jak na razie nie zanosiło się na deszcz. Szłam spokojnie. Tym razem postanowiłam pojechać autobusem, więc wcześniej sprawdziłam ulice i przystanki. Kiedy weszłam do budynku, siedział z Jackiem i Crowem. Trzej chłopacy powitali mnie.

- Cześć, Yuya. - powiedział Jack. - Nie zmokłaś idąc tu?

Już chyba nie miało padać. Spojrzałam na blondyna.

- Nie, nie zmokłam. - odpowiedziałam.

Tym razem Crow zaczął:

- Mamy coś dla ciebie. - powiedział.

Zaintrygował mnie. Yusei się uśmiechnął i wstał. Poszedł i poszukał czegoś w półkach. Po chwili przyszedł, niosąc w rękach niebieski kask motorowy, takiego koloru jak mój pojazd. Podszedł do mnie i dal mi go do rąk. Ścisnął mi dłoń. Po chwili mogłam się dokładniej przyjrzeć kasku. Miał opływowy kształt kropli ze schodkiem na końcu. Zauważyłam, że na brzegu środka kasku było coś napisane różnymi kolorami i charakterami pisma. 'Dla przyjaciułki, Juli. Daj czadu!', 'Dla Jóli, mojej pżyjaciółki!', 'Dla kohanej śostżyczki Juji!', 'Dla mojej Julii.' Zapewne Yusei uczył wszystkich pisać. Piątek by za to nie dostali, ale to nie było ważne. Byłam szczęśliwa. Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia. Popatrzyłam na facetów, a oni się uśmiechnęli.

- Nie chowaj się, Rari. - powiedział Crow.

Zza drzwi wyszedł zarumieniony chłopiec. Podeszłam do niego przyjacielsko go przytulając. Chłopiec też się do mnie przytulił.

- To nic, naprawdę. – odpowiedział nieśmiało.

Puściłam go i odwróciłam się do reszty facetów.

- Dziękuję wam wszystkim! - krzyknęłam do nich.

Skinęłam głową i przybiłam z nim piątkę. To bolało. Ale Jack traktował mnie jak jednego z nich. Yusei krzyknął:

- Dalej, Julia! Odpal go! - zachęcał mnie.

Skinęłam głową. Podeszłam do motoru i wsiadłam na niego, zakładając kask. Przekręciłam kluczyki w stacyjce i rozległ się dawno wyczekiwany warkot mojej maszyny. Zaczęłam powoli jechać, wykręcając z garażu. Kiedy wyjechałam, czułam się już swobodniej. Pogoda się faktycznie poprawiła. Wcisnęłam gaz, jadąc szybciej, szukając wyjazdu z wysypiska. Znalazłam go i wyjechałam z niego. Po chwili poczułam wiatr i usłyszałam inne motocykle, gdy chłopacy skakali przez stalowe ogrodzenie nade mną. Zobaczyłam ich - Jacka na wielkim, białym motocyklu z aortą wokół niego, Crowa na czarnej maszynie z wydawałoby się skrzydłami i Yuseia na jego czerwonym ścigaczu. Już na ulicy szatyn mnie szybko wyprzedził, ale nie zamierzałam zostać z tyłu za innymi chłopakami. Jeszcze przez chwilę zauważyłam, że z Crowem jechał Rari. Byliśmy w samym centrum miasta, ale wydawało mi się, że jechaliśmy daleko. Domyślałam się, że cztery niezarejestrowane motory zwrócą uwagę i policji, i przechodniów, i wszystkich kierowców. Nie myliłam się. Po chwili zobaczyłam przez lusterko wsteczne parę radiowozów policji. Na razie się tylko skradali. Spojrzałam na Yuseia, a on skinął głową.

- Uciekamy, kiedy będzie rondo - Jack jedzie w lewo, Julia prosto, ja w prawo, a Crow zakręca.

- A jak złapią Crowa? - zapytał Jack.

Yusei zaprzeczył.

- Jadą przeciwną stroną. - powiedział. - Poradzi sobie z nimi.

- Gdzie później się spotkamy? - zapytałam.

Mój kumpel, YuseiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz