Ak. 12 - konflikt, niezbędne przygotowania?

16 3 0
                                    

Proszę bardzo ;D miłego czytania 

 Wokół stało oczywiście mnóstwo półek z rozmaitymi częściami i narzędziami. Po innej stronie stało kilka innych pojazdów. Lakiery lśniły dumnie na ich karoseriach. Wszystko skupiało się na kolorach tętniących żwawym życiem maszyn. Moje tęczówki zalśniły na ich widok. Jednak facet skinął na nas dłonią. Poszliśmy szybko za nim. On udał się w jeszcze inną stronę. Podszedł do jednej z półek i wziął coś z niej. Później wrócił do nas z chipem. Część była mała. Ale mogłam dostrzec w oczach bruneta, że widział co z nim zrobić. Zakup był dobry. Chłopak opisał ile to urządzonko miało poprawić. Byłam naprawdę podekscytowana. 

- Yuseiu, chyba to dobry wybór? - spytałam go.

On pokiwał głową i się uśmiechnął. Powiedział do chłopaka, że bierzemy sprzęt. Trzeba go było tylko zapakować w pudełko ze skrawkami styropianu. Polak zaśmiał się i powiedział, czochrając moje włosy:

- Ha! Słodka dziewczyna! - zaśmiał się złośliwie. 

Nie czekając chwili, odepchnęłam jego rękę. To bolało. Uderzyłam wewnętrzną częścią dłoni w jego twardą skórę na ręce. Chociaż muszę przyznać, że po tym wszystkim moje ciało też się wzmocniło. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Nie lekceważ mnie! - krzyknęłam do niego. - Jestem motocyklistą i mechanikiem! Potrafię o siebie zadbać!

Chłopak z początku się śmiał. Jednak umilkł, gdy spojrzał na Yuseia. Jego wyraz twarzy był poważny. W tym momencie odpuścił. Zobaczyło nas kilku innych chłopaków. Jednak nie wpychali się w zdarzenie. Wyszliśmy z garażu, biorąc nasz pakunek. Japończyk pokazał mi pudełko, uśmiechając się dumnie. Skinęłam głową. W pewnej chwili ze strony garażu ktoś za nami podbiegł. Usłyszałam to w pewnej chwili. Chłopak zareagował szybko, od razu odwrócił się na pięcie. Miał ugięte kolana - gotowy do skoku. Jednak się na nic nie zanosiło. Spojrzałam w tą stronę. Naszym śladem podążał nieznany mi facet. Widać było, że był w starszym wieku. Miał długą brodę i zaczynał łysieć. W wyrazie twarzy było widać spokojny, przyjazny ton. Chyba nie było czym się obawiać. Facet, stojący obok, wyszedł z fazy ataku, przygotowując się na dwógą fazę główną. Starszy mężczyzna się uśmiechnął do nas. Powiedział: 

- Witam młodzieży, - przywitał się. - jeśli chodzi o Michała, nie miejcie mu tego za złe. On kiedyś taki nie był. Rok temu prawie stracił matkę i od tamtej pory zachowuje się tak. - przyznał. 

Yusei się lekko uśmiechnął do mężczyzny. Nie miał zamiaru się z nim kłócić. Za to powiedział:

- Nie ma żadnych przyjaciół czy czegoś? - zapytał. 

Facet się zamyślił.

- Wydaje mi się, że ma kumpli... - westchnął. 

Zrobiło mi się przykro. Mimo że tak naprawdę nie wiedziałam, o co chodzi. Chłopak skinął głową spokojnie i uśmiechnął się na znak, że wszystko będzie dobrze. Później starszy pan odszedł. Spokojnie wracaliśmy do naszych motocykli. Było spokojnie i nikt nie próbował ich ukraść. On włożył zabezpieczoną część do bagażnika. Wsiedliśmy na maszyny i odjechaliśmy. W pewnej chwili usłyszałam głos przez słuchawkę:

- Nie ufam mu. - stwierdził. 

Domyśliłam się, że chodzi o chłopaka, z którym załatwiał formalności. Byłam ciekawa tego. Mruknęłam w geście zdziwienia. Chciałam, aby mi to wyjaśnił.

- Przychodzę tu dłużej niż ty. Znam go lepiej. - zaczął. - Michał jest wredny. Zaczepia nawet tych, którzy niczym mu nie wadzą. Nie dba o swoich znajomych. Kiedy sytuacja się komplikuje, on ucieka. Jak tchórz. Groził Crow'owi i Jack'owi. - powiedział. - Tylko kupuję u niego części.

Mój kumpel, YuseiWhere stories live. Discover now