Kobiety w literaturze - najczęstsze błędy i problemy

Zacznij od początku
                                    


Pułapki i najczęstsze błędy

Mary Sue — wiem, że kochacie ten termin (ja też już dostaję gorączki, jak go widzę), ale omówić w tym rozdziale trzeba. Marysia, jak już pewnie wiecie, to postać, której nigdy nie spotyka nic złego, o ile nie jest to potrzebne dla dodania dramatyzmy. Umie wszystko, jest najlepsza w każdej dziedzinie, jakiej się chwyta, mężczyźni za nią szaleją, jest piękna, nawet jeśli zupełnie zwyczajna, a do tego nie odnosi porażek. Główny zły może być złym tylko dlatego, że jej nie lubi. Często nie potrzebuje charakteru, bo wystarczą jej cechy, które już opisałam. Uwaga, typów Mary Sue jest dużo (opisałam je w pierwszych rozdziałach), ale najłatwiej ją poznać po tym, jak traktuje ją autor. Jeśli nie zdarza się jej popełniać błędów, a do tego na każdym kroku jest podkreślana jej wyjątkowość, to trzeba mieć się na baczności.

Specjalny płatek śniegu — to jest termin, który odnosi się do obu płci, ale że rozdziału odnośnie bohatera ogólnego na razie nie planuję, to myślę, że warto to opisać, zwłaszcza, że w przypadku protagonistek jest ostatnio częstsze. Znacie schemat wybrańca? Pewnie, każdy zna. Sam w sobie nie jest zły, ale problem zaczyna się, kiedy bohaterka jest tak niesamowicie unikalna, że aż głowa boli. Każdy z nas we własnym mniemaniu jest najważniejszą osobą na świecie, jesteśmy graczami, reszta to NPC, to normalne. Wątpię jednak, byście chcieli czytać o postaci, która jest pępkiem świata. Każda przepowiednia o niej mówi, wojny toczą się, bo ktoś ją porwał, a ktoś inny zabił jej chomika, tylko ona może używać magicznego artefaktu, chronią ją duchy przodków, a do tego musi uratować świat. 

Mebel — czyli bohaterka, która nie robi nic, tylko egzystuje. Najbardziej obrazowym przykładem jest księżniczka w wieży. Czy zrobiłoby jakąkolwiek różnicę, gdyby w wieży zamknięto kanapę, zamiast kobiety? Nie, bo księżniczka tyłka nie ruszy, smoka nie ubije, nawet znaków dymnych rycerzowi nie wyśle. Jeśli autor stworzył babkę, tylko po to, aby protagonista mógł ją uratować albo pomścić jej śmierć, mamy do czynienia z meblem. Tylko nie mylcie z damą w opresji, bo sam fakt, że postać potrzebuje pomocy nie jest błędem.

Brzydula — wyobrażacie sobie, iż jakaś protagonistka powie, że jest ładna? No jak tak można?! Przecież każda porządna bohaterka powieści young adult musi być przekonana o swojej zwyczajności, może nawet brzydocie, żeby true love mógł ją zasypać komplementami! Czemu dziewczęta nie mogą być realistkami i myśleć na zasadzie: "ech, Matka Natura dużym cycem nie obdarzyła, to trzeba zadbać o jędrne pośladki"? Poza tym strasznie irytuje mnie fakt, że przy opisie jakiejkolwiek postaci żeńskiej trzeba podkreślić czy jest atrakcyjna. Jej luby także musi być przystojny, ale to tylko on, ewentualnie ten drugi, czyli Jacob czy inny Peeta (nie czytałam, nie wiem czy był urodziwy). A kobiety muszą mieć ustalone z góry cechy z jednej puli: stara raszpla, brzydka psiapsia, zwyczajna, ale piękna, plastik, ładna, bogini.

Upośledź — jak ktoś usilnie próbuje uniknąć pułapki Mary Sue, może wpaść w pułapkę upośledzia. Taka bohaterka jest skończoną pierdołą, nie mówi za dużo, bo w sumie nie wie o czym, nie ma bladego pojęcia na jakikolwiek temat, co chwilę zalicza bliskie spotkania z chodnikiem i wylewa sok pomidorowy na bad boya w szkolnej stołówce. Jestem w stanie przełknąć fakt, że są na tym świecie osoby skrajnie nieporadne (które są całkowicie zdrowe, nie mam na myśli żadnych chorób ani niepełnosprawności), ale czytanie, jak to ciamajda w spódnicy staje się obiektem westchnień jakiegoś przystojnego macho, a potem nagle staje się boginią seksu, choć nie wie, skąd biorą się dzieci, nie jest ani trochę zabawne. Ciekawostkowo powiem, że Ginny Wesley też była w pierwszych częściach upośledziem (potem była marionetką) — ciągle tylko chowała się za mamą, pociągała nosem, a na widok Harry'ego piszczała i uciekała.

Karateka — czyli baba, która samodzielnie obije mordy dwudziestu chłopa. Pomińmy już tę kwestię, że jesteśmy płcią piękną, ale jednocześnie słabszą fizycznie, bo w fantasy to wszystko można. Jeśli jakaś postać, nieważne jakiejś płci, potrafi pobić każdego, nawet dwa razy większego od siebie goryla, a do tego się przy tym nie spoci, to nie umiem brać jej na poważnie. Dlaczego mówię o tym w kontekście kobiecych bohaterek? Bo ten syndrom w ostatnich czasach dotyka je szczególnie. Autorzy boją się stworzyć upośledzia, więc tworzą karatekę, a taka babka nakurwia fikoły na prawo i lewo, nikt jej nie podskoczy, bo pewnie język też ma cięty, od drugiego roku życia trenuje krav magę, capoeirę i crossfit, a do tego umie korzystać z każdego rodzaju broni, także palnej. I nie zrozumcie mnie źle, można zrobić kobitę z mieczem czy strzelbą, to nie jest błąd, ale nie wolno popaść w przesadę ani tym bardziej uznać, że wojowniczość i super skille wystarczą jej za całokształt charakteru.

Zbuntowana księżniczka — pewnie już ją gdzieś spotkaliście, to ta bohaterka, która nie jest zachwycona pięknymi sukniami, balami i nauką haftowania, a już na pewno nie księciem, za którego musi wyjść. Najczęściej ubiera spodnie, ucieka i śmieje się z przedstawicielek płci pięknej zadowolonych z narzuconej im roli. Czy mam na myśli, że każda protagonistka musi być kobieca? No jasne, że nie, ale, jak w każdym innym przypadku, trzeba uważać na popadanie w skrajności. Zbuntowane księżniczki wyrzekają się dawnego życia i wszystkiego, co przypisuje się płci pięknej, bo taki mają kaprys. Wyobrażacie sobie, że głowa państwa nagle stwierdziłaby, że wali to wszystko, leci na Seszele, bo tak? Oczywiście wcale nie trzeba brać terminu "księżniczka" dosłownie, w powieściach współczesnych także można spotkać takie monstra.

Księżniczka (niezbuntowana) — przeciwieństwo tej powyżej. Owa lampucera siedzi na swoim zgrabnym tyłku i samodzielnie niczego nie ma zamiaru zrobić, woli poczekać na swojego księcia na białym koniu. Może nie umie, może jej się nie chce, kto wie. Księżniczki są ładne oraz kochane przez męskich bohaterów i na tym kończy się ich rola.

Dodatek do faceta — ten typ już nie czeka, aż ktoś ją wyręczy, samodzielnie próbuje zrobić cokolwiek, ale i tak mężczyzna załatwi pracę, kupi samochód i wyśle ją na wakacje. Sensem jej życia jest znalezienie męża, więcej do szczęścia nie potrzeba. Woli zrezygnować z hobby (którego najczęściej nie ma), niż odmówić czegoś swojemu lubemu. Pojedzie za nim na koniec świata, bo i tak nie ma ambicji, a w związku z tym konkretnych planów (z wyjątkiem ślubu). Charakter takiej kobity określany jest przez to, jacy mężczyźni ją kręcą. Obrazowym przykładem jest Anastasia z Pisiont twarzy Greya. Warto wspomnieć, że często ten syndrom przejawia się w dialogach bohaterek, które, jeśli zostaną same, mogą rozmawiać tylko o facetach, polityka, filozofia i inne trudne tematy nie są dla kobiet.

Cycki zamiast charakteru — już kiedyś o tym zjawisku wspomniałam. Mamy grupę bohaterów, trzech facetów i babkę. Są tam: śmieszek walący sucharami na prawo i lewo, tępy mięśniak, mózgowiec z kijem w dupsku oraz kobieta. Kobieta charakteru nie potrzebuje, jej płeć determinuje wszystko. Wystarczy, że raz na jakiś czas zachowa się jak typowa przedstawicielka posiadaczek biustu, np. przestraszy się pająka, rozpłacze albo wda się w romans i poparaduje nago. Może być też po prostu ładna, wtedy nie musi nic robić. W tę pułapkę wpadają przede wszystkim twórcy filmów. Chociaż w sumie źle to ujęłam, bo oni robią to świadomie. Tak naprawdę owa labadziara nie jest do niczego potrzebna, ale jak na ekranie nie będzie namiętnych scen, to fani się oburzą. Do tego jak to tak bez kobiecej bohaterki?! Wyobrażacie sobie takie coś w XXI wieku?! Oczywiście ironizuję, bo nienawidzę wpychania kogokolwiek na siłę, czy to dziewczę, człek o innym kolorze skóry czy słodkie zwierzaczki u Disneya.

Kobiecie tragedie — co złego może spotkać przedstawicielkę płci pięknej? Ktoś może ją zgwałcić. Mąż może ją bić. Szef może ją molestować. Inne lampucery mogą zazdrościć jej dużego cyca, a przez to się nad nią pastwić. Może stracić ciążę. Innych opcji nie ma, bo cóżby innego? Kobieta napotyka tylko kobiece problemy. Jak pojawi się jakaś trudność, której nie warunkuje posiadanie biustu, to spotka to jej faceta. Kłopoty wynikające z kariery, ideologii czy pasji nie są dla żeńskich bohaterek. 



Pingwinowy kurs pisaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz