📜Nieznajomy📜

10.4K 265 354
                                    

Eliksiry!- krzyknęłam szeptem spośród ciemności mojego dormitorium. - Że ja musze być tak głupia- przeklnęłam samą siebie zbierając się z łóżka i związują włosy w niechlujnego kucyka. Z półki nocnej zgarnęłam moją różdżkę i z ręką na klamce mając na celu wyjść z pomieszczenia rzuciłam spojrzeniem zza ramienia na moje śpiące współlokatorki. Naszczęście nie obudziłam dziewczyn , upewniona opuściłam dormitorium, przemierzając ciemne czeluścia Hogwardzkich korytarzy. Krzątałam się ostrożnie po Hogwardzie modląc się w duchu że nikomu nie zdoła się mnie przyłapać. Jednak Merlin wysłuchał moje modlitwy i bez żadnych przeszkód dotarłam do biblioteki szkolnej.

- Eliksiry , eliksiry- przejeżdżałam paclem po grzbietach każdej z ksiąg- Ciemne moce poradnik samoobrony, teoria magii , fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć a nigdzie nie ma tych cholernych eliksirów.. ehh- westchnęłam zrezygnowana tym że w tym momęcie mogłam sobie spokojnie spać przykryta ciepłą pierzyną a zamiast tego przez moje zapominalstwo musze o drugiej w nocy pisać referat o wywarze żywej śmierci a nidzie nie moge znaleźć tej pieprzonej książki. Gdy nagle zza niezlokalizowanych przeze mnie regałów biblioteki usłyszałam niepokojące odgłosy czyiś kroków. "Jednak nie jestem tu sama" pomyślałam szepcząc do różdżki "Lumos" z której wydobyła się struga jasnego światła która nieco oświetliła mi droge. Głosy dalej nie ucichły a moje serce biło tak głośno że myślałam że jeszcze chwila a dosłownie wyskoczy mi z piersi. A jeżeli to jeden z troli o których tak często się teraz mówi... Albo jakaś owiele gorsza poczwara. W tym momencie w mojej głowie następywała zażarta wymiana zdań między zdrowym rozsądkiem a strachem. Jednak wzięłam się na odwage bo chyba dzięki temu że ją mam moge godnie reprezentować Gryffindor postanowiłam podążyć za źródłem dzwięków i zobaczyć co lub kto jest ich przyczyną. Stawiałam ostrożne kroki przygotowując się na najgorsze. Nagle poczółam czyiś kręgosłóp na moich plecach. Wykonałam wtedy ekspresowy obrót wydając z siebie krótki krzyk zaskoczenia. "Potwór" stojący tuż przede mną wykonał dokładnie tą samą czynność.

- O Merlinie ale sie wystraszyłam.- westchnęłam biorąc głęboki wdech i patrząc w głębokie czekoladowe a prawie że czarne oczy. Było w nich coś hipnotyzującego. Nie dało się od nich oderwać. Tak więc trwałam kilka dobrych chwil z chłopakiem wpatrując się w jego oczy.

- Hope Adams? Jeśli sie nie myle- spytał przerywając krępującą ciszę oraz lustrując mnie swoim przeszywającym na wskroś wzrokiem. Tym razem to ja przyjżałam mu się dokładniej. Odrazu go poznałam.Jest to ślizgon z mojego roku. Sporo dziewczyn za nim szaleje, bo trzeba mu przyznać że natura obdażyła go urodą. Lecz nigdy nie był w żadnym związku. Dziewczny latają za nim z wywieszonym językiem a on najzwyczajniej je zbywa. Jest to człowiek zagadka. Tajemniczy , zamknięty w sobie a jakby sie głębiej zastanowić to nawet nieco przerażający...

- Nie nie mylisz się. A ty Tom Riddle prawda?- spytałam poprawiając niesforny kosmyk moich jasnych blond włosów.

- We własnej osobie- uśmiechnął się ukazując szereg perłowych zębów.- Co cię sprowadza do biblioteki o tej godzinie?- spytał z wyczuwalną ciekawością.

- Tak jakby zapomniało mi się zrobić eseju z eliksirów z których szczerze mówiąc jestem beznadziejna- przyznałam zgodnie z prawdą- a w zasadzie moge zapytać ciebie o to samo

- Ja?- spytał wydając wrażenie niespokojnego a wręcz zestresowanego.- Ja tyko czytałem książke- wybrną szybko chowając wspomnianą przez niego lekture za swoją szatę szate. Miałam wraże jakby chciał przez to podmienić tą z inną książką na regale. Ale może mi sie tylko zdaje?

- A pokaż jaka książka jest taka ciekawa żeby czytać ją w środku nocy- zwinnie zabrałam mu książke z dłoni a on spuścił wzrok przygotowując się na najgorsze.

- O receptury i wszystko o eliksirach! Tyle tego szukałam.- uradowałam się odnalezieniem książki a Tom westchnął z ulgą?

- Skoro już tu jesteśmy to nie chwaląc się jestem najlepszy z eliksirów w moim roku a nawet w całej szkole.

- I do tego taki skromny- przerwałam mu uśmiechając się.

- I do tego skromny- potwierdził- jeżeli byś chciała moge ci pomóc w zadaniu na jutro.- czarnooki zaproponował mi pomoc.

- Jeżeli masz czas to chętnie.- przytaknęłam.

- Dla ciebie zawsze znajde czas- wyszczerzył się głupio i zajmując miejsce przy jednym z podłużnych stołów bibliotecznych.

- No a więc zacznij tak...


****


- Jeszcze kropka i koniec- zakończył dyktowanie mi słowa co słowa któte miałam przelać na pergamin.

- Wow nawet niewiem jak mam ci dziękować- Byłam zaskoczona jego zdolnościami. Gdzie on mieści to w tej głowie?

- Drobiazg- puścił do mnie oczko i obydwoje skierowaliśmy się w stronę korytarza. Muszę przyznać że przez te kilka minut polubiłam Toma. Na pozór wyglądałam na typowego ślizgona lecz ku mojemu zdziwieniu naprawde przyjemnie mi się z nim rozmawia. Czuje w nim pewną tajemnice/zagadke którą chcę rozszyfrować.

- No to co tu już musimy się chyba rozstać- przyznałam na jednym z korytarzów uśmiechając się szczerze.

- Tak to prawda. Wiesz jakbyś miała jakiekolwiek problemy z eliksirami wiesz u kogo masz się zjawić- powiedział wysilając się na poważny ton.

- Tak jest kapitanie- zasalutowałam a zaraz potem on wraz ze mną.

- Do zobaczenia Hope- krzyknął z drugiego ciemnego końca korytarza.

- Do zobaczenia Tom- szepnęłam już sama do siebie...


***
Mam nadzieje że pierwsza część przypadła wam do gustu. Wszelką opinię proszę zamieścić w kom.

Pozdrawiam Black_cat❤

RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz