Rozdział 5 „Przeniesiony"

258 32 17
                                    

>zgadnijcie komu skończyły się ferie i świat stał się gorszy :/ <


  Wbrew obietnicom, Phasma i Kylo nie utrzymywali tak bliskiego kontaktu, jak planowali. Poza paroma wiadomościami dziennie, czasem nawet bez ani jednej, nie mogli do siebie nawet dzwonić, bo zagadaliby się na śmierć. Nie było na to czasu i zarówno ona, jak i on, wiedzieli o tym dobrze.

Minęło 10 lat.
10 lat od tego wszystkiego.
Przez 10 lat nie widział przyjaciółki. Nie słyszał o dawnym chłopaku.
10 lat to dobry czas, by zapomnieć. Skupić się na swoich interesach. A w interesie Kylo... była zemsta.

Pewnego dnia, po powrocie z przestrzeni kosmicznej, Kylo został wezwany do Naczelnego Wodza. Nie wiedział, o co może mu chodzić, a z pewnością nie mógł domyślać się, co jest na rzeczy.

-Dlaczego przeniesiony, Naczelny Wodzu?
-Najwyższy Porządek rozpoczyna misję. Sam będę na statku Supermacy, by być pod ręką, natomiast ty będziesz moim łącznikiem. Sam wiesz, o czym mówię. Będziesz miał przyzwolenie na prowadzenie własnych akcji.
-Czy Rycerze Ren również będą ze mną na Niszczycielu?
-Jeśli tylko sobie tego życzysz, możemy obsadzić ich na reszcie. -rozmawiali. Kylo był szczerze zdziwiony; do tej pory latał TIE Silencerem, sam lub z osobą towarzyszącą; patrolował okolicę. A ze słów Wodza wynikało, że od dziś będzie stać na mostku. Ekscytowało go to, i szczerze nie mógł się już doczekać.

***
  Gdy pakował wszystkie swoje rzeczy, z małego pokoju w którym mieszkał, zza obudowy jego datapadu, na którym oglądał filmy i czytał książki, wypadło drobne zdjęcie. Taki jakby polaroid, i gdy na niego spojrzał... wszystkie wspomnienia z czasów akademii, stanęły mu przed oczami.
  Zdjęcie zrobiła właścicielka aparatu, koleżanka Phasmy. Ona, stała wtedy po środku a Kylo i Hux po jej bokach. Jaka młoda... no i uśmiechnięty Hux. Jego śmieszne, rude włosy zaczesane na jedną stronę i jaskrawo zielone oczy.

  Westchnął głęboko. Złożył zdjęcie na pół i wsadził w małą kieszonkę w kubraku. Tak, by już nigdy się z nim nie rozstawać.
  Zastanawiał się, co u Phasmy i Huxa? Nie widział ich tak dawno. Ciekawiło go, czy Hux dostał wreszcie wymarzoną posadę generała?

***
  Parę tygodni później, Kylo stawił się na płycie, skąd odlatywały małe promy, prosto na Niszczyciele.
  Oczywiście był ubrany w pelerynę z kapturem; była odrobinę ponadrywana w niektórych miejscach, ale poza tym leżała świetnie. Cały strój był czarny, bo pod peleryną znajdował się tradycyjny skórzany kubrak, spięty grubym pasem, szerokie spodnie i wysokie bojówki. Jednak jego twarz zakrywała maska. Została wykonana specjalnie dla niego, na zlecenie. Nie było drugiej takiej w całej galaktyce. Mocno solidaryzował się z dziadkiem, Lordem Vaderem, i dobitnie dawał to po sobie poznać.

  Przy wejściu na prom, stał jeden ze szturmowców. Sprawdzał zgodność przychodzących, ze swoją listą. Przepuścił Kylo dalej, do środka promu. Mężczyzna usiadł na jednym z foteli przy oknie, w pierwszym rzędzie gdzie miał zarezerwowane miejsce i dyskretnie rozejrzał po siedzących w jego rzędzie, ale i sąsiednich. Szukał znajomych twarzy z akademii, ale tak na dobrą sprawę, nie zauważył nikogo.

  Nagle, miejsce obok niego zajęła postać... niezwykle specyficzna. Bo na pierwszy rzut oka, można by powiedzieć „szturmowiec", ale za drugim... nie do końca. Zbroja owego osobnika błyszczała się, to był chrom. Ciężki materiał, przypominający... zaraz zaraz. Identyczny widział w muzeum marynarki międzygwiezdnej. Znaczy samą fakturę tego chromu. Co do joty, niczym się nie różnił.
  Ten chrom zdobił jacht Nubijski 327 typu J i należał do Imperium Galaktycznego, gdy jeszcze istniało.

Ramiona dziwnego osobnika, który zajął miejsce obok Kylo, przykrywała czarna peleryna, obszyta czerwoną wstążką po krawędzi. Kylo nie mógł oderwać od niego wzroku.

Od zawsze. Najwyższy Porządek. [SW]Where stories live. Discover now