#6

466 81 16
                                    

Domen wpatrywał się w swojego brata, którego twarz była cała ubłocona. Zdawał sobie sprawę, że on pewnie wygląda nie lepiej, a sytuacja w której się znaleźli nie jest wcale kolorowa. Borek wraz z nieznajomą kobietą zawieźli ich w miejsce, którego na pierwszy rzut oka w ogóle nie rozpoznali, ale kiedy Daniel tutaj trafił od razu skojarzył fakty. Miejsce, w którym ich przetrzymywano było miejscem, w którym zginął Walter. Wbrew pozorom twierdza nie ucierpiała aż tak bardzo, jej dolne kondygnacje spłonęły jednak górne wyglądały na nienaruszone. Skoczkowie znaleźli się jednak w piwnicy, w której było mnóstwo pomieszczeń na kształt cel. Wszyscy póki co znajdowali się w jednej celi, ale wciąż nie wiedzieli co tak naprawdę tam robią.

— Nie wiem nawet co to za kobieta i czego ona może od nas chcieć — burknął Kevin — Rozumiem, że Borek może chciałby się dowiedzieć co się stało z Walterem, ale co ta kobieta ma z tym wszystkim wspólnego. Pierwszy raz na oczy ją widziałem.

— Okrutna jest, początkowo nie chciała nam tu przynosić nic do jedzenia i picia, żebyśmy umarli z wyczerpania, ale Sedlak stwierdził, że lepiej, żebyśmy dożyli do końca, bo inaczej nie będzie zabawy. Z jednej strony to brzmiało jakby się nad nami litował, ale z drugiej to co nas czeka wydaje się być trochę przerażające — wtrącił Domen.

— Od dwóch dni ich nie było, powoli jedzenie zaczyna się kończyć, mam nadzieję, że szybko się tutaj pojawią — stwierdził Cene.

Daniel nadsłuchiwał oparty o kratę, kiedy do jego uszu dobiegł dźwięk nadjeżdżającego samochodu. Uciszył swoich kolegów i próbował usłyszeć coś więcej. Trzask drzwiami, ciche głosy i kroki, które zmierzały w ich kierunku. W głębi serca Tande miał nadzieję, że ktoś przyszedł ich uratować, ale kiedy na schodach dostrzegł kobietę, z której winy wszyscy się tutaj znaleźli, stracił resztkę wiary.

— Witajcie chłopcy, przywieźliśmy wam waszego kolegę. Niestety nie zabrał ze sobą kamery, więc nie nagra waszych ostatnich słów i mów pożegnalnych, jest mi tak przykro — zaśmiała się — Wrzuć go do celi i daj im jedzenie, musimy wyruszać dalej, nie będzie nas jakiś czas, może pojutrze znowu się pojawimy, a może nie, więc lepiej oszczędzajcie to co macie, bo do finału jeszcze długa droga.

Borek przerzucił półprzytomnego Forfanga przez ramię i zaniósł go do celi, po chwili doniósł kilkanaście butelek wody i kilka kartonów puszek z przeróżnymi daniami gotowymi.

— Dorzuciłem wam trochę gazet do środka, nie martwcie się mam wszystko pod kontrolą — wyszeptał, kiedy stawiał kartony na podłodze.

— Szybciej, musimy jechać do Mediolanu, nasz kochany fotograf już czeka! — krzyknęła kobieta.

— Już idę! — odkrzyknął Borek — Trzymajcie się — wyszeptał do skoczków zamykając celę.

Domen patrzył zdziwiony na znikającą postać. Otworzył karton, żeby sprawdzić czy faktycznie w środku są gazety i owszem znalazł ich kilka, każda o innej tematyce. Nie potrafił pojąć dlaczego Borek im pomaga i jest aż tak miły, kiedy kobieta ewidentnie nie ma wobec nich dobrych zamiarów.

— O jakiego fotografa jej chodziło? — zapytał najmłodszy Prevc.

— O Gregora, oni jadą po Gregora.

***

Choć największym marzeniem Schlierenzauera zaraz po byciu wybitnym skoczkiem było zostanie modelem, o tyle w sytuacji w której się znalazł nie miał większego wyboru niż zajęcie się czymś innym. Niektóre z marzeń po prostu nie mogą się spełnić, ale zawsze można próbować i szukać innych opcji, które choć w małym stopniu przybliżą nas do tego czego pragniemy. Gregor wiedział jak używać aparatu, bo nie było to w żadnej mierze skomplikowane, co więcej jeszcze przed całą sytuacją, interesował się fotografią i zajmował się nią amatorsko, kiedy tylko miał wolny czas. Ze swoich dzieł mógł skleić dobre portfolio, które miało przybliżyć go do środowiska, w którym chciał się znaleźć.

twierdza strachu vol.3 - Odnalezieni | ski jumpingWhere stories live. Discover now