prolog

699 106 20
                                    

Komisarz Torgersen siedział przy swoim biurku, jego myśli zaprzątała jedna z niewyjaśnionych spraw, nie lubił zostawiać rzeczy niedokończonych, więc po raz kolejny chciał spróbować odkryć prawdę. Ciało Waltera Hofera odnaleziono w jednym z budynków znajdujących się w lesie, w małym zamku, o którym mało kto wiedział, w pierwszej chwili jego śmierć wydawała się być tylko wypadkiem, ale poszlaki wskazywały na to, że ktoś pomógł mu opuścić ten świat. Po pierwsze bezpośrednią przyczyną zgonu był strzał w tył głowy, co wykluczało samobójstwo. Zamek nie zapłonął sam, wszędzie unosił się zapach benzyny, którą ktoś wylał w pomieszczeniu i podpalił. Torgersen uważał, że zaginięcie skoczków ma coś wspólnego ze śmiercią Waltera, jednak jego współpracownicy twierdzili, że to naciągana teoria. Przesłuchania znajomych Waltera oraz osób w jakikolwiek sposób z nim powiązanych nie przyniosły oczekiwanych skutków, sprawa utknęła w martwym punkcie, jednak komisarz miał nadzieję, że kolejne przesłuchanie sprawi, że śledztwo w końcu ruszy do przodu.

Do jego biura wszedł mężczyzna, który był już mocno zirytowany ciągłymi wezwaniami. Nie miał do powiedzenia nic poza tym, co już zdążył powiedzieć. Owszem, śmierć Waltera go dotknęła, poruszyła świat skoków narciarskich, również zaginięcie skoczków mocno wpłynęło na to co zaczęło się dziać. Dziennikarze wciąż zadawali setki pytań, kto stoi za śmiercią Hofera, gdzie podziali się skoczkowie — mężczyzna nie znał odpowiedzi, oprócz skoczków nie znał jej nikt. Usiadł przy biurku i rzucił w stronę komisarza obojętne spojrzenie.

— Nie mam panu nic do powiedzenia, musi mi pan uwierzyć, że ja również chce dociec prawdy i gdybym miał jakiekolwiek informacje oczywiście bym się nimi podzielił, żeby to wszystko przyspieszyć, jednak jedyne co wiem to to, że Walter nie żyje, został zabity, a kilkunastu skoczków rozpłynęło się jakby porwali ich kosmici. Nie mam pojęcia gdzie są, nie wiem czy mają z to sprawą coś wspólnego czy może ich zniknięcie ze śmiercią Waltera nie ma żadnego związku — oznajmił.

— Rozumiem — odparł Torgersen — Mógłby pan jeszcze raz powtórzyć wszystko co wie w tej sprawie, może coś się panu przypomniało, coś co może mieć duże znaczenie?

Mężczyzna wzruszył ramionami i wyjął z kieszeni niewielki notes, na jego kartkach zapisywał sobie ważne i te mniej istotne informacje, które mogły mieć jakiekolwiek znaczenie w sprawie śmierci Waltera. Przeglądał je i odczytywał co niektóre.

— Ostatni raz, kiedy Walter się ze mną kontaktował prosił, żebym dowiedział się co z Manuelem, Manuel to skoczek, który wylądował w zakładzie psychiatrycznym, wie pan, był tam pożar i Manuel uciekł, wszyscy go szukali jednak przepadł jak kamień w wodę. Myślę, że może on też ma coś z tym wspólnego, dodam, że sprawa trafienia Manuela do zakładu psychiatrycznego wydawała się mocno podejrzana, zanim to się stało kilkunastu skoczków zniknęło na kilka dni, a Hofer zaczął odwoływać i przekładać konkursy, co mogło mieć jakieś powiązania. Teraz zniknął razem z nimi, z tym, że nie wiadomo gdzie są oni, a on na pewno nam nie powie co robił i czy byli tam razem z nim — stwierdził.

— Naprawdę nie wie pan, gdzie zniknęli rok temu albo po co udali się do twierdzy tym razem? — zapytał komisarz.

— Słyszałem plotki, że kręcą jakiś program, nie byłem tym jakoś nadzwyczajnie zainteresowany i nie dopytywałem, zawsze Walter zajmował się takimi rzeczami, ja tylko zapalałem zielone światło — wzruszył ramionami.

Komisarz zanotował sobie kilka ważnych według niego rzeczy, już raz próbował dociec dlaczego Manuel trafił do zakładu psychiatrycznego, jednak wszystkie papiery spłonęły w pożarze, lekarze mówili, że miał problemy przez swoją rodzinę, jednak Torgersen czuł, że coś w tej całej historii nie pasuje. Zbyt wiele zbiegów okoliczności i przypadków.

— Myśli pan, że zaginięcie skoczków ma coś wspólnego ze śmiercią Waltera?

— Nie wiem — odparł mężczyzna — Może tak, może nie. Mogło być też tak, że ktoś zabił Waltera, a skoczków porwał, tylko to nie miałoby sensu, przecież mógłby się wtedy kontaktować w sprawie okupu. Cała ta sytuacja nie ma sensu. Mamy teraz sporo problemów, ktoś musiał zastąpić Waltera, w ciągu dwóch miesięcy nie doszliśmy do żadnego porozumienia, sezon coraz bliżej, a skoczkowie, którzy byli głównymi pretendentami do wygranej zniknęli, w dodatku w telewizji cały czas o tym mówią. Wyobrazi sobie pan, że dziennikarze nie potrafią dać świętego spokoju, ta sprawa chyba nigdy ich nie znudzi. Czy to już wszystko?

— Gdyby coś sobie pan przypomniał, wie pan gdzie mnie szukać, na razie to tyle. Do widzenia - stwierdził komisarz wstając i wyciągając w jego stronę swoją dłoń.

Mężczyzna opuścił komisariat i udał się w stronę swojego samochodu, który stał na parkingu obok, jednak zanim do niego dotarł usłyszał sygnał swojego telefonu, kiedy spojrzał na ekran komórki nie zobaczył kto do niego dzwoni, numer był zastrzeżony.

— Halo — rzucił niepewnie.

— Borek Sedlak? — zapytał kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki.

— Przy telefonie, kto mówi?

Borek przełknął ślinę, przez chwilę kobieta nie odezwała się ani słowem, w słuchawce słychać było tylko jej oddech.

— Mogę pomóc panu odkryć prawdę — stwierdziła.

— Nie rozumiem. Jaką prawdę? — zapytał.

— Prawdę o śmierci Waltera, wiem parę istotnych rzeczy, możemy pomóc sobie nawzajem. Spotkajmy się jutro o 14, adres przyślę panu w wiadomości.

Mężczyzna już chciał odpowiedzieć, ale kobieta zdążyła się rozłączyć. Po chwili jego telefon zadzwonił sygnalizując przyjście wiadomości. Borek wahał się czy zjawić się w umówionym miejscu, jednak chęć dowiedzenia się co się tak naprawdę wydarzyło była o wiele większa niż jego obawy. Jeżeli odkryje co się stało, komisarz da mu wreszcie święty spokój, a on będzie mógł się zająć tym czym powinien. Prawda była na wyciągnięcie ręki, wystarczyło podjąć ryzyko i wyjść jej na przeciw, co Borek postanowił zrobić. 

twierdza strachu vol.3 - Odnalezieni | ski jumpingWhere stories live. Discover now