| rozdział 5 |

443 46 10
                                    

Rozdział piąty, w którym Tony ma po dziurki w nosie wszystkiego.


– Bogini? – powtórzył. – Kolejny Bóg chodzący po ziemi. Też jesteś z Asgardu?

Nyks parsknęła rozbawiona.

– Jestem ziemską boginią – wytłumaczyła spokojnie, siadając na brzegu kanapy. Założyła nogę na nogę.

Tony dostrzegł w cieniu przez nią rzucanym parę szerokich skrzydeł. Pokręcił głową, ale nie usiadł, zachowując ostrożność.

– Jarvis, możesz mi coś powiedzieć o Nyks?

– To grecka bogini i uosobienie nocy, ciemności nocnej. Jej atrybutem były skrzydła u ramion, ciemna szata, gwiazdy. Jej kult należał do rzadkości, a czczono ją w Megarze. Jej imieniem nazwano planetoidę oraz drugi księżyc Plutona. Mówić dalej, sir?

– Wystarczy – powiedział Tony. Nieufnie przyglądał się Nyks. – Dlaczego miałbym ci zaufać?

– Nie musisz. Wątpię, byś kiedykolwiek to zrobił, ale wysłuchaj, co ma do powiedzenia i podejmij słuszną decyzję.

Tony wahał się. Cały czas czuł strach spowodowany podróżą w czarnym obłoku, sama Nyks tylko powielała to odczucie. Ale przytknął i dał jej mówić.

– Włamałam się gabinetu Essexa. To, co mówiłam na scenie, było czystą prawdą.

– Mamy w sobie jakieś anomalie? – zapytał Tony.

– Tak mamy i serum Essexa naprawdę może pobudzić do życia te anomalie. Owszem, człowiek stanie się wtedy silniejszy, szybszy, będzie lepiej myślał, a jego ciało goić się niezmiernie łatwo, ale będzie przy tym niezwykle agresywny, brutalny, pozbawiony empatii. Krótko mówiąc, jego działanie spowoduje nagłe i być może nieodmienne wypranie mózgu.

Tony usiadł, krzyżując ręce na piersi. Chociaż dziwnie to brzmiało, wierzył jej.

– Essex nie będzie poprawiał serum, chciał uzyskać taki efekt – stwierdził. Nyks potwierdziła to kiwnięciem głowy.

– Długo nad tym pracował. Urodził się w dziewiętnastym wieku w Anglii. Od początku był świrem na punkcie genetyki. Snuł teorie, całkowicie słuszne, na temat nowego gatunku człowieka – homo superior.

Tony utknął na początku wypowiedzi.

– W dziewiętnastym wieku? – powtórzył. – Jak to możliwe?

– Essex został wyklęty przez środowisko naukowców i porzucony przez własną żonę. Trafił wtedy w ręce pewnego silnego osobnika, który obdarł go z człowieczeństwa, zmodyfikował jego DNA i podarował mu życie wieczne. Nie widziałeś tego jeszcze, ale Essex na na swoim czole kamień w kształcie rombu. Świeci on czerwienią jak jego oczy.

Tony drgnął. Słyszał już wiele dziwnych rzeczy, wiele dziwności też widział. Wszystko ponownie zaczęło go przytłaczać. Potwierdziła się tylko jego teoria, że Essex nie do końca jest taki wspaniałomyślny.

– Co to za kamień? Czym dysponuje Essex?

– To jest lekka wspomoga dla jego mocy. Potrafi bardzo wiele, Tony. W teorii jest nieśmiertelny. Może komórkowo zmieniać swój kształt w postać, którą chce. Zredukować się do stanu półpłynnego. Jest w stanie szybko zregenerować uszkodzoną lub zniszczoną tkankę z dużo większą szybkością i wydajnością niż zwykły człowiek. Jego mięśnie wytwarzają znacznie mniej toksyn zmęczeniowych niż mięśnie zwykłych ludzi. Może przez kilka dni wywierać maksymalną wydajność, zanim zmęczenie zacznie na niego wpływać. Jest szybki, silny, zwinny. Potrafi telepatię, telekinezę, kontrolować czyjś umysł. Ma zdolność wywoływania tymczasowego psychicznego lub fizycznego paraliżu i bólu projektowego w umysłach innych. Potrafi się teleportować.

Gloom | Marvel FanfictionWhere stories live. Discover now