Prostytutka

29 3 0
                                    

Piątek. Niby taki szczęśliwy dzień, bo weekend się zbliża i w ogóle. Ale nie dla mnie. Nadszedł czas lekcji z pastorem Lanem. Mimo wszystko byłam dzisiaj wyjątkowo pewna siebie. Skoro weszłam w układ ze złem wcielonym, to już nic nie było mi straszne. Gorzej być nie może i nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi.

Siedziałam spokojnie w swojej ławce. Popatrzyłam na swoją dłoń. Znak był nadal widoczny. Ech, zawsze mogę powiedzieć, że to tatuaż. Zaczęłam powoli poruszać palcami. Nadal czułam promieniujące uczucie we wnętrzu ręki. Później zamieniło się w swędzące mrowienie. Zdezorientowało mnie to trochę.

Pastor wkroczył do sali i zatrzymał się zaraz jak mnie zobaczył.

- Nadal tu jesteś? - Zapytał oschle.

- Jak widać... - Odpowiedziałam.

Lane postanowił zacząć lekcję. Może przyjął taktykę ignorowania mnie? Tak. Chciałabym. Dzisiaj postanowił zrobić nietypowy wykład.

- Porozmawiajmy dzisiaj o jednym z siedmiu grzechów głównych... - Zaczął. - Mianowicie o grzechu nieczystości i pożądania.

Po klasie rozeszły się szepty, mniej lub bardziej podekscytowanych chłopaków. Zresztą w tym wieku to wszystko było dla nich podniecające.

Co ten pastor kombinuje...

- Nieczystość jest grzechem, który jest źródłem wszelkiego zła. Niepohamowana chęć żądzy doprowadza do tragedii. Przez nią traktuje się człowieka jak rzecz. Obiekt pożądania. Spotykamy się z nią na co dzień. Od filmów pornograficznych, po domy publiczne... - Opowiadał pastor Lane.

Kilku chłopaków z ostatnich ławek, stłumiło śmiechy. Pastor to zignorował.

I gdy już myślałam, że ta lekcja będzie normalna...

- Otóż, studiując rozmaite religie, nigdy nie natrafiłem na bardziej lubieżną, niż religia plemienna. Te dzikie wiedźmy odprawiały przy pełni księżyca rytuały, które zamieniały się w orgie między nimi samymi lub między nimi a czarownikami. - Mówił.

No i już wiedziałam do czego to wszystko zmierzało. Po prostu cudownie...

Swoją drogą, pastor ma ciekawe zainteresowania. Szkoda, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tym, o czym on mówi. Ile z tego pokrywało się z prawdą? Ciekawe ile nad tym myślał...

Rozejrzałam się po sali. Wszyscy na mnie zerkali. Znowu zaczęli coś między sobą szeptać. Szybko się odwróciłam i wbiłam wzrok w blat ławki.

- Większość z tych czarownic świadczyła nowo przybyłym wędrowcom i kolonizatorom usługi seksualne. Stały się prostytutkami. - Kontynuował swój wywód.

Zerknęłam w bok. Dwie dziewczyny wytknęły mnie palcami. Przygryzłam wargę zdenerwowana.

- Do tej pory część ich rytuałów zachowała orgiastyczny charakter. Opętane przez duchy, podniecone, chcą dać upust swoim najdzikszym fantazjom. Uwodzą mężczyzn i kobiety, by później ich wykorzystać. - Ciągnął.

Co on pieprzył? Gdzie on coś takiego wyczytał? Nie mogę słuchać tych bzdur!

Chciałam zatkać sobie uszy i zacząć śpiewać, byleby tylko go zagłuszyć.

Pastor Lane podszedł do mojej ławki i oparł się o nią, zmuszając mnie, żebym na niego spojrzała. Patrzył mi prosto w oczy.

- Laleczki voodoo służą nie tylko do uśmiercania, prawda? - Zapytał.

Cisza. Patrzyłam na niego bez żadnych emocji. Poczułam pieczenie we wnętrzu dłoni. Schowałam ją pod ławką.

Natomiast moje serce znajdowało się gdzieś w okolicy mojego gardła.

Kapłanka Voodoo [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz