Chapter 10.

238 24 2
                                    

Harry
-Spadam, jakby ktoś o mnie pytał to wyszedłem się spotkać z kumplem. Wrócę jeszcze dziś, rzecz jasna przed kolacją - założył plecak na ramię.

-Okej - obróciłem się na drugi bok.

-To do zobaczenia później Harry - rzucił i wyszedł z pokoju. Kiedy usłyszałem zamykające się drzwi głośno odetchnąłem.

Gdybym miał być szczery nie wiedziałem nawet dokąd dokładnie wybierał się Niall.
Wiem tylko, że dziś rano miałem więcej roboty, bo ten idiota zgubił gdzieś ten swój pamiętnik, który przypomina mu dni wstecz.
Przez to to ja musiałem wszystko mu opowiedzieć. Oczywiście pominąłbym pewnie jakieś fakty, typu, że chłopak umówił się na spotkanie z tym kolegą z internetu i takie tam.

Jednak właśnie kiedy zmierzałem do tego punktu mojej historii blondyn od tak przypomniał sobie gdzie zostawił notatnik.

No cóż.

Podniosłem lekko głowę jednak chwilę później znów się położyłem. Nie najlepiej się czułem.
Przełknąłem ślinę, kiedy poczułem ukłucie w klatce piersiowej.

Wpletłem palce we włosy i po raz kolejny głośno nabrałem powietrza do płuc.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Miałem wrażenie jakby od wyjścia niebieskookiego minęło już kilka godzin podczas kiedy tak naprawdę siedziałem bez niego dopiero niecałe dwadzieścia minut.

Odłożyłem na bok komórkę i przeczesałem palcami włosy. Po raz kolejny podniosłem się do pozycji stojącej. Dopiero wtedy zauważyłem kęp włosów w dłoni.

Otworzyłem szeroko oczy. Dolna warga mi zadrżała, a ja wyrzuciłem włosy do kosza.
Z powrotem usiadłem na łóżku i wlepiłem wzrok w podłogę.

Przecież każdemu czasem włosy wypadają, nie?
Na przykład jak się je czesze, czy coś..
To nic nadzwyczajnego.
To zupełnie normalne.

Louis
-O Boże - położyłem dłoń na ustach i podeszłam do blondyna. - Niall! - przytuliłem się do chłopaka zaplatając ręce za jego karkiem.

-Louis! - uśmiechnął się szeroko chłopak.

-Tak się cieszę, że cię widzę - uśmiech nie schodził mi z twarzy. Właściwie dopiero wtedy przypomniałem sobie, że koło nas ciągle stała moja siostra. - Wszystko dobrze Lotts, zadzwonię po ciebie później - uśmiechnąłem się do niej.

-W porządku, dzwon jakby działo się coś złego.

-Będzie wszystko dobrze - zapewniłem.
Dziewczyna odeszła, a ja całą swoją uwagę skupiłem na chłopaku obok mnie. - Nie wierzę, że stoisz obok mnie - pisnąłem jak nastolatka, która właśnie spotkała swojego największego na świecie idola.

-Od początku wiedziałem, że się spotkamy - objął mnie ramieniem.

-Jak minął dzień? - spojrzałem na niego.

-Rano zgubiłem pamiętnik, czy tam notatnik - wywrócił zażenowany oczami. - Ale później znalazłem i właściwie tyle - wzruszył ramionami. - Do tej pory mam wyrzuty sumienia, że zostawiłem Harry'ego na pastwę losu.

-Mogłeś wziąć go ze sobą.

-Pewnie nie chciałby przyjść - ułożył usta w lekki uśmiech. - Nie bierz tego do siebie czy coś. On taki jest.. Ale i tak uważam go za przyjaciela, może trochę innego niż ciebie, ale ciągle przyjaciela.

-Jesteśmy.. - przełknąłem ślinę. - ...przyjaciółmi?

-No.. Tak? Przecież.. - uśmiechnąłem się i pokiwałem głową.

„win with death" • larry ✓Where stories live. Discover now