Epilog

341 16 14
                                    

2 lata później... 30 lipca 2017 r.

Godz. 15:34

Zauważyłam, że piłka leci w moją stronę, więc przebiłam ją na drugą połowę boiska. Michał jednak okazał się dobrym zawodnikiem i odbił ją z powrotem do mnie. Ja jednak wykazałam się sprytem i ścięłam uderzenie na połowę mojego męża. Po skończonej grze w siatkę, wygranej przeze mnie, musieliśmy odpocząć. 

- Noo, jestem pod wrażeniem- powiedział z uznaniem Michał- Moja żonka mnie ograła- wydął wargę w udawanym smutku.

- Ha, przegrałeś z babą!- zaśmialiśmy się.

- Widocznie jesteś dobra, ale jeszcze się odegram- zapewnił i zmrużył na mnie oczy.

- No niech ci będzie- poklepałam go po ramieniu i zaraz śmialiśmy się w głos.

Tak, nie mylicie się... Wybrałam się z Michałem do Grecji na miesiąc miodowy. Praca i obowiązki nie pozwoliły nam na wcześniejszy wyjazd. Znaleźliśmy robotę w Głubczycach, mieszkamy w końcu razem, a prawie półtorej roku temu urodził się nasz synek- Szymon. Mama i rodzice Michała zajmują się teraz malcem, a my mamy cały miesiąc tylko dla siebie, z czego zostały nam 2 tygodnie. Dopiero teraz udało nam się wyrwać, a ślub wzięliśmy trochę ponad rok temu. 

Z kolei Patka i Mateusz są zaręczeni od pół roku i zaraz pewnie też będziemy świętować, ze względu na ich ślub. Remek i Sylwia, podobnie jak my, także wzięli ślub, tylko kilka miesięcy po nas. Niedługo będą obchodzić swoją pierwszą rocznicę. Sylwia jest w 6 miesiącu ciąży, a u Pati i Matiego dziecka jak na razie ani śladu. Nie trzeba się spieszyć- jak to oni mówią, ale to prawda. Jeśli będą gotowi to dopiero można pomyśleć o dziecku.  

Akurat, gdy będziemy wracać z Grecji, nasz synek skończy półtorej roku, więc mamy zamiar urządzić mu małe przyjęcie. Jest przeuroczy, już trochę mówi i stara się ładnie wysławiać. Jestem z niego taka dumna, to teraz moje i Michała oczko w głowie...

- Chyba się trochę zamyśliłaś- odezwał się brunet, wyrywając mnie tym samym z mojego małego świata. 

- A co, mówiłeś coś?- zdziwiłam się i zaraz oboje się zaśmialiśmy- Przepraszam, serio się nieźle zamyśliłam.

- Tak, mówiłem- udał obrażonego, ale się uśmiechnął- No dobrze, tym razem wybaczę... Moja żono- wyszczerzył się do mnie.

- Jakiś ty łaskawy, mój mężu- wytknęłam w jego stronę język.

- Nie mogę się po prostu na ciebie długo gniewać- przyznał, a zaraz po tym obdarzył mnie pocałunkiem.

- To co, wracamy do hotelu coś zjeść?- zapytałam, gdy się od siebie oderwaliśmy.

- Okej, to chodźmy.

Zjedliśmy więc późny obiad, kiedy tylko weszliśmy do restauracji, która znajdowała się na parterze hotelu. Zamówiliśmy to, na co mieliśmy ochotę i jedliśmy w ciszy. Trochę dziwnie by to wyglądało, gdybyśmy rozmawiali podczas spożywania posiłku, jeszcze w restauracji. 

Kiedy weszliśmy do pokoju hotelowego, który należał do nas, od razu walnęliśmy się na łóżko. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie- wybiła właśnie 18-ta. 

- Obejrzymy jakiś film?- zaproponował Michał. 

- No dobra, ale ja wybieram- przycisnęłam swój palec do klatki piersiowej bruneta i się uśmiechnęłam.

- Tego raczej nie muszę się obawiać. Przynajmniej nie wybierzesz jakiegoś romansidła- zaśmialiśmy się obydwoje. 

- Ale komedię romantyczną już mogę- udałam powagę, gdy przeglądałam przeróżne filmy. Michał jęknął z niezadowolenia- Żartuję- powiedziałam śmiejąc się.

Urodziny Szymona, 21 sierpnia

Godz. 17:46

Nasz synek jest wniebowzięty. Cieszy się bardzo z niespodzianki. Chyba nie spodziewał się, że przyjedziemy akurat wczoraj, żeby wszystko przygotować na przyjęcie. Imprezka właśnie się zaczęła, a nasz synek podszedł do nas i powiedział słodko:

- Dziękuję mamusiu- przytulił mnie, a potem Michała, także mu dziękując. 

- Nie ma za co skarbie, dla ciebie zrobimy wszystko- uśmiechnęłam się ciepło do Szymka.

Poszliśmy do salonu, gdzie byli wszyscy nasi bliscy. Przyjaciele i najbliższa rodzina. Imprezę zrobiliśmy w moim rodzinnym domu, bo uznaliśmy, że tak będzie najodpowiedniej. Wszyscy bawili się w najlepsze, a Szymona porwał mój mąż i wywijał z nim na parkiecie. To był przesłodki widok. Teraz mam już wszystko, czego potrzebuję... Kochającą rodzinę i męża, wspaniałego synka, najlepszych przyjaciół, dobrą, wymarzona pracę (mam firmę przedsiębiorczą, jestem tam szefową i spełniam się, myślę że dobrze, w tej roli) i wreszcie swój dom, gdzie mieszkam z Michałem i Szymkiem. Czego chcieć więcej? Teraz niczego mi nie brakuje.

Tak zakończę moją historię... Happy endem... Jeszcze na początku nie wiedziałam, że taki będzie. Nie miałam pojęcia, że miłość dosięgnie także mnie. Przez zdarzenia sprzed kilku lat nie wierzyłam, że mogłabym być tak bardzo szczęśliwa. Jednak się myliłam... Już teraz wiem, że miłość nigdy nie ostrzega kiedy przyjdzie... Nie mogłam lepiej trafić na ludzi, którzy zostali moimi prawdziwymi przyjaciółmi, tylko przy nich, czyli mojej przyszywanej, lecz kochającej rodzinie oraz przy mojej wspaniałej mamie jestem najbardziej radosna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka naklejka Mulciaki! No więc, to koniec... Możemy już iść, jesteśmy wolni, bo nie ma już nic... xDD No nie mogłam się powstrzymać :D Epilog ma 785 słów. Nie wiem, czy koniec wam się podoba. Wiem, że ogólnie ta opowieść jest "kolorowa", ale jest moja i jestem z niej dumna :)) :* No to czekajcie jeszcze na podsumowanko i kończymy opko!

To chyba do zaraz Mulciaki! <3 :* ;) C:

&quot;Miłość Nigdy Nie Ostrzega Kiedy Przyjdzie&quot; Michał Rychlik Multi Where stories live. Discover now